-
pewnie na tym forum zanlesc moga jakies wsparcie tylko wieksze grubaski z wiekszymi wpadkami. typu 2 czekolady pizza 3 paczki czipsow.
dolki maluczkich i mniej znanych to bagatelka..
co to jest jak jakies juz prawie odchudzone dziewcze ma napad zarlocznosci i wchlania ..
przeciez to kruszyna w poronaniu z wielkimi dolami tych co od dawna sie znaja i walcza razem.
-
aniur ja Cię dokladnie rozumiem, bo przez takie weekendowe wpadki ciagle zawalam dietę. NIe umiem nie jeść po za pracą i jak jestem na uczelni. Dzisiaj też zjadłam Bounty i sezamki :shock:
-
to i ja sie przylaczam, bedzie wieksza mobilizacja w grupie ;) zamierzam zwalic 8kg ;)
-
Dziewczynki trzymajcie sie jakos!! Każdemu zdarzają sie wpadki... ale nie wolno sie poddawac tylko podniesc sie i juz starac nie obzerac sie :)
QQrq i Aniurku, wiem że najgorsze są weekendy, sama tak mam :oops: Niedziela, nigdzie sie nie idzie, siedzi sie przed telewizorem i sie wcina :>. Może na te napady słodyczy sprobowałybyscie zarzywac ten chrom organiczny? podobno to jest bardoz dobre tzn hamuje ochote na słodycze.
Trzymajcie sie jakos...jutro juz poniedziałek i ochota przejdzie :)
-
No właśnie. Jutro poniedziałek: pierwszy (dla mnie najtrudniedzy) dzień diety. Najgorzej jest wrócić po ciężkim dniu do domu i oprzeć się nagrodzie jaką może być świeżutka bułeczka z chlebaka. Do zrzucenia mam tylko z 5-6 kg co nie jest dużą ilości ale przez to łatwo można sobie powiedzieć, że przecież do wyjazdu nad morze i tak zdąrzę schudnąć. Mam nadzieję, że jak tylko pomyślę, że wy też tam gdzieś walczycie z wizją pulchnej bułeczki to zaraz mi się odechce. :) A z pewnością będę walczyć.
-
No i po weekendzie i po pokusach! Udało mi sie wczoraj powstrzymać przed zjedzeniem ciasta (wmówiłam sobie, ze jest niedobre, a poza tym nie był to sernik ;) ) .
JAk się poprzednio odchudzałam, to raz w tyg miałam dyspensę (serniczek, ew. kawałek pizzy,paluszki). Ale to zawsze powodowało znaczna rozluźnienie zasad i lawinę łakomstwa (bo cóż to jest jeden kawałek ? zjadałam co najmniej trzy). No i teraz - nie jem nic ponad dozwolone produkty w dozwolonych ilościach. Na razie mi sie udaje , ale w święta na pewno polegnę. Apropos świąt: jak sobie radzic w sytuacji, gdy stół zastawiony, wszystko pyszne i pachnące?
KOchane, miłego dnia, trzymajcie sie!
-
Labau, trzymam kciuki za Twój pierwszy dzień!!! Tylko się nie głódź! Nawet na diecie trzeba jeść, a jak się przegłodzi organizm, to i taknic z tego nie będzie, bo organizm zapamiętuje , ze nie miał jedzonka i potem sobie magazynuje. Pisz jak sobie radzisz. JA też mam do zrzutu ok. 5-6 kg.
Miłego tygodnia!
-
No to i pierwszy dzień przede mną. :) Póki nie wróce do domu to nie mam się o co bać. Gorzej będzie wieczorem. Ale na razie mam dużo zapału. :D Na pewno wytrzymam.
Dzięki Camille za trzymanie kciuków. 5-6 kg to nie tak dużo więc sobie z tym poradzimy.
-
w święta i na imprezach zawsze polegnę z kretesem. Jedyna mozliwość unikac pokus, bo wola moja słabiutka.....
zamieniam się w http://agarygier.w.interia.pl/swinka_na_talerzu.gif
-
czesc Dziewczynki
Jak tam początek tygodnia?
A propo Świąt to ja też nie wiem jak sobie poradze 8).
Waszka, CAmilla jakos damy rade. MOja rada to nie siedziec przy stole :). Jesli swieta beda u Was w domku to moze robic same niskokaloryczne potrawy?? a jesli u rodzinki to juz nieco zmienia postac rzeczy :(.
Hmm jak wpadne na jakis genialny pomysl to Was poinformuje :)
P.s: ja w weekend wytrzymalam i nie zgrzeszyłam. jestem dumna z siebie :).