No to wyobraz sobie mnie : wzrost 158 ( na szczescie bez kapelusza i szpilek :wink: :wink: ) i 63 kg z rana, nooooooooooooo i juz mnie nie przebijesz :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: tak jestem sobie mala pileczka :( :( :wink: :wink:
Wersja do druku
No to wyobraz sobie mnie : wzrost 158 ( na szczescie bez kapelusza i szpilek :wink: :wink: ) i 63 kg z rana, nooooooooooooo i juz mnie nie przebijesz :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: tak jestem sobie mala pileczka :( :( :wink: :wink:
MAGGUSIA JAK CHCESZ ZA PIŁKĘ ROBIĆ TO JESZCZE W SZEROKOŚCI BY CI SIĘ TAK 158
przydalo nie rób se jaj laska jesteś taka a gadasz tu nie wiem co :roll: :wink:
Ja tak miałam rok temu. Ważyłam 64 kg.
Teraz mam nadal 158 cm i niewiele mniej ważę. I doła mam - okres mi się nadal spóźnia. A niedawno tak mówiłam, że jak nie wpadnę to w życiu się nie zdecyduję na 2. I że bardzo będę się cieszyła. Ale teraz to nie wiem. Chyba test sobie kupię - poczekam do końca tygodnia.
Nie cierpię @.
Grażka, ja też jestem cycata i w ogóle cała do wymiany....ale co mam zrobić , na chirurga mi brakuje :lol: A teraz musimy wziąć kredyt na remont domu, więc jak go spłacimy, to wtedy wezmę kredyt na remont siebie :lol: :lol: :lol:
Dziękuję za pocieszenia - nie widziałyście mnie. Jeszcze mi jakieś pryszcze wyskoczyły. Ale dobra - już się nie licytujmy.... Już nie chcę pisać co ze mną nie tak , po co się dołować.
Dorota no nie następna :roll: kurka wodna no skończyć mi tu z narzekaniem takie laski i tak jeczą normalnie wstyd :wink: :lol: :lol: :lol:
bo jak ja zacznę....... :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: to przestaniecie :lol: :lol: :lol:
Głupi kawał słyszalam :
Żona prosi męża o 100 zł bo chce iść do gabinetu piękności.
A on mówi : Masz 1000,00 bo ze 100 to ty nie masz co tam robić.
Okropny nie?
a może Ci organizm ześwirował przy diecie, a nie w ciąży jesteś :?: różnie to teraz u nas bywa :lol:
Może.... Ale doła mam i tak.
Dobra - porozmawiajmy o czymś miłym - może o cieście? Gdzie tem piszinger????????
hej!
no to melduje :)
o malo nie skonczylo sie katastrofa. stolik zamowiony na 19, a moj Pan skonczyl prace o 18.45. a ja na niego jak ta durna czekalam. wscieknieta bylam jak nie wiem co! ale przemowil stolik, kolega nas podwizol i w miedzyczasie zlosci mi przeszly. potem bylo juz superancko :)
schab "Sarajewo" w pikantnym sosie paprykowo cebulowym i kapustka, apotem...piszingier :) oj pyszny byl. ale K tez mial pychotny deser. jablko zapiekane w ciescie francuskim, z sosem waniliowo snietankowym i bita smietana. MNIAM!!!!!!!!!!!!!!!
do tego pyszne czerwone winko :) kalorii nie liczylam i nie chce wiedziec ile to bylo :)
spalanie bedzie dzis, bo ja podobnie jak Dorotka usnelam po winku :) ale dzis najpierw aerobik, a potem ...lampa :)
teraz donosze, ze SLONKO u mnie piekne swieci!!!!!!!!!!!!
i jeszcze, ze sie zalogowalam, po czym jak chcialam napisac, to mi sie kazalo znowu logowac :(
ale co tam, najwazniejsze, ze jestesmy w kupie! :)
Maggusia - a ile miejsc noclegowych masz w domu, bo skoro tanie linie, to moze i my sie wybierzemy? :)
aha - jeszcze melduje, ze dostalam plyte taka jak chcialam Kiljanskiego i od razu K ja puscil i tak nam nastrojowo grala :)