-
Maggusia, kurcze tyle informacji na raz nie dawaj, bo jak się za dużo czyta to się głupieje od nadmiaru :wink: Ja, jak kiedyś wlazłam na wątek gagi, to jak sobie poczytałam trochę za dużo, to już zupełnie nic nie wiedziałam. Czyli co za dużo to niezdrowo :lol:
trzeba takie informacje dawkować stopniowo, bo to dobrze na móżg wpływa :lol:
-
a co do sałatki, :lol:
mnie ciągle podchodzi i smakuje gyrosowa z kurczaczkiem. Nie wiem jak wam :wink:
-
Oj, salatki to chyba moja specjalnosc, tyle ze nie mam nigdy stelego przepisu, bo czaruje je zawsze z tego co akurat w lodowce sie znajdzie :wink: :wink: :lol: :lol: i jak narazie nikt nie narzekal :lol: :lol: :lol:
-
-
Maggusia, to podziwiam :lol:
ja niestety do sałatek nie mam głowy. Jak mam przepis to się go trzymam, a tak to zawsze się boję, że coś spapram i nie będzie taka jak powinna :lol:
-
A ja tak :
najpierw Wigilia u mojej Babci . Potem jazda samochodem - godzinka , i Wigilia u Teściów. Dwa dni Świąt nadal u Teściów. Może się uda i wieczór w drugi dzień Świat spędzimy u moich Rodziców. Ale Teściowa zachłanna jest i najlepiej gdybyśmy przyjechali na miesiac :? Niby jest w porządku, i nie mam na co narzekać.Ale Święta u nich to wyłącznie kupa jedzenia , i to nie w moim guście. U mnie też tak jest, że mojemu mężowi bardziej smakuje kuchnia mojej Mamy czy Babci (że nie wspomnę o nakrytym stole i całej atmosferze). Ale wywinąć się nie ma szans .
-
Widzisz Dorotko, Ty pieczesz jak mistrzyni a mi to sie chociaz salatki udaja :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: ale przy salatkach nic nie pochrzanisz, bo obojetnie co dasz i jezeli doprawisz do smaku to zawsze smakuje a z ciastem to ja zawsze pecha mialam i nigdy nie wychodzilo, jedynie szarlotka Baski :wink: :wink: bo tak to tylko w domu zapach po ciescie zosatwal a jedynie co z ciata skorzystalo to smietnik :wink: :wink: :lol: :lol: :lol:
-
Joasia, ale to mile łechce jak mąż woli atmosferę i kuchnię u teściów a nie rodziców. Miło wtedy, że się miało i ma taką prawdziwą ciepłą rodzinę :lol: Co nie :?: :lol:
-
A to jeszcze sałatka :
1 duży czerwony greifruit (cząstki obrane z białej skórki , porwane palcami na mniejsze kawałki)
2-3 dojrzałe pomidory (pokrojone w dużą kostkę)
2-3 jajka (posiekane , albo utarte na tarce o dużych oczkach)
1 łyżka majonezu
1 łyżka ketchupu
Wymieszać i zjeść . Dwie - trzy duże porcje . Cztery - pięć małych . Uwielbiam .
-
Miło, ale co z tego . Od lat spędzamy u nich CAŁE Święta . I Wielkanoc też :( Że nie wspomnę o dłuższych weekendach typu Boże Ciało czy przerwa majowa. Nie mamy kiedy nacieszyć się tym co lubimy. A kuchnia Mamy Jurka jest niereformowalna . Hektolitry oleju i wszystko smażone . Barszczyk doprawia cebulą uduszoną na oleju :shock: Jurek czasem podpowie , że tego za dużo , albo tego za mało . Ale Mama woli uchodzić za wzorzec i dziwi się że jej o przepisy nie proszę :lol: Ale dzieci uwielbiają te wyjazdy - i dlatego jeżdżę tam bez jakiś większych protestów ... Ale dusza boli ...