Buuuuu, nawet jednej liczby :lol: :lol: :lol: :lol:
Nie jestem więc milionerką ..... jeszcze :wink:
Wersja do druku
Buuuuu, nawet jednej liczby :lol: :lol: :lol: :lol:
Nie jestem więc milionerką ..... jeszcze :wink:
witam po dluuuugiej przerwie :)
fajnie ze cie znow znalazlam :D
nie czytalam ostatnich stron.. ale domyslam, ze przytylo si epo slubie jak mi, co ?
Witaj Aneczko!!!
Kochana widzę, że wróciłaś na dietkowe tory, super! Tak trzymaj!
Ja wróciłam już do zdrowia, po tych wszystkich przejściach staram się odzyskać równowagę wewnętrzna. W moim związku jest różnie i jedno jest ewe albo przetrwamy tn kryzys i naprawdę już ciężko będzie nas rozdzielić, albo rozstaniemy się... w każdym reazie trzeba pozostawić sprawy żeby szły własnym torem i czekać, a życie pokaże ;).
Z dietką nie mam problemu, bo mój żołądek niewiele przyjmuje ;), z ćwiczeń to eż staram się codzinnie dbać o ruch - testuję trening z shapa maxxF - polecam bo porusza chya wszystkie grupy mięśniowe ;) o niektórych nawet nie wiedziałam, że istnieją ;).
Kochana życzę Ci wszystkiego co najlepsze w tym Nowym Roku, oby wszelkie roski omijały Cię szerokim łukiem :), buziaczki, ściskam mocno!!!
http://www.kartki.natjar.com/images/milosne/6.jpg
Hej Aniu :)
widzę ze forumkujesz sobie :) przesyłam pozdrowienia ze słonecznego Pomorza :D
miłego dnia!! :)
a ja zmykam juz powoli, bo idę do Rodziców :) buziaczki!!! :)
ps. wiesz, napalam się na ten rowerek... 8)
Kolejny paskudny dzień...ponura, deszczowa niedziela...kiedy ta wredna pogoda się skończy...zdecydowanie wolałabym śnieg po pas!!!
Wczoraj dietkowo super...ćwiczeniowo już pisałam...
Dziś zjadłam dośc obfite śniadanie z mamą...ale co tam jest niedziela no i ostatnio rzadko mam okazję jeść z mamą śniadanie więc warto było :-)
Kasia My z mamą też ani jednej cyfry...buuuuuuuu...beznadzieja...ciekawe czy ktoś wygrał te 8 000 000 czy może w środę znów kumulacja :-)
Dayna witaj po długiej przerwie...wiesz ja w sumie nie tak całkiem po ślubie przytyłam ...dopiero gdzieś tak 4 miesiące po tym dniu coś mi się stało i troszkę przystopowałam z dietą...ale nie jeste tak źle...teraz chcę troszkę zrzucić i nabawić się ładniejszego, umieśnionego ciała...A Ty znów na diecie??? Pozdrawiam.
Martusia fajnei, ze jesteś...taka miła niespodzianka z rana...wiedziałam, że wrócisz zastanawiał się tylko kiedy...Wiesz myślę o jakimś spotkanku w Krakowie więc mam nadzieję, że się na nim pojawisz :-)
ANusia u Was słońce???Jak to ...U nas tak paskudnie :-(
Dobrze, że się napalasz na sprzęt ale pamiętaj na zapale nie może się skonczyć...trzeba regularnie trenować :-)
ANIU NIE DAM SIĘ I BĘDĘ WALCZYĆ ILE SIŁ.DZIŚ WAGA POKAZAŁA 0,5 KG MNIEJ CO MNIE PODNIOSŁO NA DUCHU ŻE NIE B EDZIE TAK ŻLE.
STRASZNIE DUŻO ĆWICZYSZ SUPER.
MASZ MAMUŚKĘ KOŁO SIEBIE , KOCHAJ JĄ I UŚCISKAJ RÓWNIEZ ODEMNIE. JA NIESTETY JUŻ KILKA LAT NIE MAM RODZICÓW I WCIĄŻ MI CIĘŻKO NA SERCU. CHYBA NIGDY SIĘ Z TYM NIE POGODZĘ TAK BARDZO BYM CHCIAŁA SIĘ PRZYTULIĆ DO MAMY I POGADAĆ. NIE PISZE WIĘCEJ BO RYCZĘ.
BUZIACZKI.http://img415.imageshack.us/img415/6302/ayisigi8cx.gif
http://domi-wiersze-aforyzmy.blog4u....SIE%20PARA.jpg
Aneczko dziękuję za odwiedzinki, pamięć i ciepłe przyjęcie ;). Tak szczerze to wiedziałam, że będziesz mnie pamiętać ;). Cieszę się, że jestem znowu z Wami, bo jestściie fantastycznymi laseczkami :) bez których baaardzo cieżko :). Jak tylko będzie spotkanko i nie będę miała wtedy zajęć to melduję się na nim na pewno :)!! Ściskam mocno!! Buziaczki
P.S. Zamierzam gonić Cię z wagą więc uciekaj czym prędzej ;)
Aniu, w Wawce też paskudna pogoda, leje, szaro, buro, ciemno ...
Miałam dzisiaj rano pobiegać, ale przy takiej pogodzie nie ma mowy o bieganiu, aż tak napalona nie jestem :lol: :lol: :lol:
Szósty dzień Weidera już za mną, ok. 16.00 wskakuję na rower :D
Miłej niedzieli! :D
Tak więc 6 dzień z panem W. zaliczony...ale było ciężko...był dziś dla mnie niemiły ale w końcu doszliśmy do porozumienia :-) Może dlatego było ciężko bo spotkałam się z nim po:
RZEJECHANYCH 28,02 KM :arrow: W CZASIE 50,17 MINUT :arrow: śREDNIA PRęDKOść OK. 33 KM/H
Co jakiś czas zwiększałam obciążenie a na koniec każdych 10 min pedałowałam na maxa z prędkością 42-45 km/h...
Po treningu był wafel ryżowy tym razem bez czekolady...a potem kąpiel, peeling, maseczka na włosy, depilowanie...
A teraz już jadam zupę krem z wczoraj :-)
Kasiu no na deszcz to chyba nikt normalny nie wyszedłby biegać :-) Ale popedałujesz swoje więc trening będzie zaliczony :-) Za mną też już Weider... :D :D :D :D
Marti jeszcze raz powtórzę, że bardzo fajnie, że jesteś...teraz wiem, że ciężkie dni już napewno za Tobą :-)
Halinko mamę mam wspaniałą...cudowna osoba...cieszę się, że mogła troszkę odpocząć bo było jej to bardzo potrzebne...