A forum dalej szaleje, czyli wszystko po staremu w tych znanych mi już dobrze kątach... 8) 8) 8)
Maks
Wersja do druku
A forum dalej szaleje, czyli wszystko po staremu w tych znanych mi już dobrze kątach... 8) 8) 8)
Maks
Super że wróciłeś lubie Cię czytać
Witaj Max....
Ja jak widzisz, albo pewnie dopiero zauważysz też mało lub też wcale nie przebywam na forum. Z ciągnęło mnie powiadomienie, że coś napisałeś. Wiec i ja postanowiłam się przywitac.
U mnie w życiu tez pełno zmian i to na lepsiejsze mam nadzieje. Jestem szczęśliwa i mam kogoś kto jest przyczyną tego szczęścia. Ale to jak bedziesz chciał coś więcej skrobnij maila i wszyskto Ci opowiem.
Fajnie, że wróciłes
Pozdrawiam
Cmok cmok cmok
Uszatka :D
Fajnie,że jesteś :D
Widzę,że ostatnio dużo się działo u wielu osób - u mnie w pewnym sensie nadal się dzieje - Ojciec od miesiąca w szpitalu, wyjazd syna , w końcu zaplanowany urlop i zaliczkowany,zebym nie mogła się wycofać i duuużo planów :wink:
Pozdrawiam
***
Grażyna
Cześć ludziska,
Zaraz poniżej wpis z wczorajszego wieczora w moim dzienniku odchudzania. Wrzucam, bo wieczór na pusty żołądku wytrzymałem (cholera, lubię już to uczucie!), więc zgodnie z umową (umową z samym sobą 8) , ale ogłoszoną publicznie, hehehehe), skoro wytrzymałem, to się chwalę. Dzisiaj z bieganie z nici - ale przed porcją białka (twaróg około jedenastej) machnę porcję ćwiczeń siłowych (pamiętam uwagi Goss...).
Wyzerowałem swój licznik sześćdziesięciu dni, wygląda głupio na tym moim wątku - zaczynanie trzy razy - ale co tam, trudno. W połowie lipca wyjeżdżam zacznie się jeżdżenie i załatwianie różnych spraw, mam dwa miesiące siedzenia w domu, na zejście pełnych 11 kg. w dwa miesiące mam małe szanse, ale jak dojdę do 75 kg. to i tak będzie naprawdę bardzo dobrze.
No dobra, polatam sobie po wątkach, dzisiaj dam tylko głos :P od jutra po pół godziny dziennie na forum, i jeszcze pół godziny na osobiste rozliczanie się z efektów pracy. Czyli godzina dziennie na aktywność mniej lub bardziej intelektualną, związaną z odchudzaniem.
Maksicho
ODCHUDZANIE (ostatni etap): DZIEŃ 1 / 60 (waga: 83,5kg, cel: 73kg)
Pierwszy dzień powrotu do skrupulatnego liczenia kalorii. Jako uczczenie początku ostatniego etapu odchudzania poszedłem do „Green Way’a” i zjadłem cały talerz surówek – policzyłem pół kilograma po 30kcal za 100g i łyżeczkę oleju do sosu vinaigrette. Mam zrobiony dobry chrzan z buraczkami, chyba ze dwie kostki chudego twarogu i sporo całkowicie odtłuszczonego kefiru (polecam tak na marginesie – firmy „Piątnica”, kubek 400g po ok. 1,15 zł.).
06,00 – kawa z cukrem 10g – 40,00kcal
08,00 – musli 50g 193kcal, siemie lniane 5g 22kcal, morele suszone 10g 26,40kcal, daktyle 10g 25kcal – razem 266,40kcal
12,00 – kefir 0% kubek 400g 100kcal, szynka konserwowa 100g 160kcal, chrzan z buraczkami 40g 18,80kcal – razem 278,80kcal
15,00 – surówki 500g z olejem 5g – razem 185kcal
16,00 – w chacie sałatka z buraków gotowanych 270g 78,30kcal, cebuli 60g 19,20 i oleju łyżeczka 5g 45kcal – razem 142,50kcal
17,30 – twaróg chudy 100g 100kcal, dżem niskokaloryczny 15g 22,50kcal – razem 122,50kcal
razem w ciągu dnia: 1.035,20 kcal
Machnąłem sporo pompek, ćwiczenia na brzuch i przysiady. Jutro chyba bieganie – zobaczymy jak wyjdzie.
Do jutra.
MAXicho
09. maja 2006 r., wtorek
ODCHUDZANIE (kolejny etap): DZIEŃ 2 / 60 (waga: 83,5kg, cel: 73kg)
07,00 – kawa z cukrem 10g – 40,00kcal
09,45 – musli 50g 193kcal, siemie lniane 5g 22kcal, morele suszone 10g 26,40kcal, migdały 3 szt. 20kcal – razem 261,40kcal
11,00 – kiszona kapusta 100g 16kcal; sałatka z kiszonych ogórków 210g 25,20, cebuli 90g 32,40kcal i oleju łyżeczka 5g 45kcal – razem 118,60kcal
14,30 – filet z indyka 150g 195kcal, ryż brązowy 20g 71,40, olej 1 łyżeczka 45kcal, marchew surowa 260g 91kcal, fasolka szparagowa mrożona 120g 42kcal, brokuły mrożone 100g 33kcal – razem 477,40kcal
18,00 – twaróg chudy 130g 130kcal, dżem porzeczkowy niskokaloryczny 30g 45kcal, galaretka agrestowa 70g 63,70kcal – razem 238,70kcal
razem w ciągu dnia: 1.136,10kcal
Indyka z warzywami i ryżem dla odmiany przesmażyłem z czarną gorczycą, kminkiem, mieloną kolendrą, jakąś chińską mieszanką typu „pięć smaków” i sosem sojowo-imbirowym. Z sosem przesadziłem, ostre jak diabli, ale smaczne po tygodniu wsypywania do garnka tylko curry lub tymianku.
Sałatki z kiszonek fajnie sycą, niestety ogórki w sklepie coraz gorsze, a kapusta też już nietęga. Trudno, niedługo trzeba będzie na jakiś czas odstawić ulubione zatykacze worka bez dna zwanego żołądkiem.
Z biegania dzisiaj nici, byłem śmiertelnie zmęczony (wstałem bardzo wcześniej rano), jutro zrobię jeszcze sporą serię ćwiczeń siłowych. Po poprzednich mam lekkie zakwasy, a niech boli bardziej, jak się skończą, wrócę do systematycznego treningu. Bieganie chyba gdzieś od niedzieli, a w czwartek ostatni trening spacerowy: w Szczecinie wszędzie idę pieszo. Czyli cały dzień chodzenia na piechotę, z dworca PKP na Pogodno i z powrotem kilka razy.
Jutro wyjeżdżam na środę i czwartek, stąd raport wtorkowy dzisiaj. W piątek spowiedź powszednia z dni na wyjeździe zapewniona.
Do piątku.
MAXicho
może spróbuj sam zrobić sobie kiszone ogórki?
miłej podróży.
Max może ty wiesz co powinno się jeść po intensywnym trenignu? Coś bardziej białkowego czy węglowodanowego?
wiesz Max ja sobie tak czytam i czytam i znow sie majowo zrobilo.
facet moj do poslki na kilka dni wyjezdza jutro i dopiero we wtorek popoludniu do mnie worci i az sie chyba ciesze. bede mogla jezdzic na rowerze do upadlego i plywac i plywac i plywac.. chce tez dzis zapisac sie na tenis.ja zawsze chcialam grac w tenisa tylko ze jakos mozliwosci nie bylo i tu prosze, a o skorzystam poki mozna. moj facet za barzo sie z pomyslu nie cieszy ale niech spada, ja sobie i tak bede rakieta zamaitac!
jego kondycja jest niestety gorsza od mojej ( i az mi czasami lepiej z tego powodu.. :) )
beneralnie doszla do podobengo wniosku i zabralam sie z aiebie poadnie po zmeczeniu objadaniem sie. kurde sierio jestem zmeczona. i juz wiem ze nie przesiedze tego dnia w domu tylko za chwilke wezme rower sciagne koszulke i znow bede opalac sobei plecki na sloneczku majowym!
facet moj jeszcze spi sobei pieknie po nocy, niech sobei spi biedak, w polsce do wtorku nie pospi.. :)
chb aracja ze trzeba czasami na buzie mocno zlecie c zeby sie pozneij pozbierac i szybko dogonic stracony czas. i chyba racja ze trzeba wierzyc w siebie i w swoje piekno.
i chya racja ze w maju sie mozna zakochac!
lece dalej na forum i na slonce,! niech zyje maj!
trzymaj sie dzielnie!