-
Hm...
Co do uczuć, to średni ze mnie romantyk, a uczucia interesują mnie raczej w aspekcie polegania na sobie, solidności, odpowiedzialności... Ale zabiłaś mi trochę ćwieka takim pytaniem... Jak byłem w szkole (pierwsze klasy ogólniaka) przeczytałem jednak "Cierpienia młodego Wertera" Goethego i ... dopadło mnie
romantyzm, uczucia...
A ja nagrzeszyłem wczoraj jak diabli i dlatego spadam lizać rany. Korzyść taka, że mam przed oczyma cel, pierwsze osiągnięcia, wizje przyjemności uniemożliwiających osiągnięcie celu i świadomość, że ... nie są tego warte
jak się nie pojawię ze dwa dni, to nie dlatego, że pożeram całe upieczone prosię, ale dlatego, że polazlem do lasu pomedytować.
Pozdrowienia
MAXicho
-
wstydz sie wstydz (siemka MAXymalny)
Nie wiem co Ty w tym lesie wyprawiasz i jak wyglada ta medytacja skoro pogoda pod zdechłym azorkiem, no ale skoro pomaga...
No spieprzyłes ale to co , zdarza sie. Mam nadzieje ze chociaz przyjemne to grzeszenie było, zreszta chyba jak kazde
Ufam, ze wrocisz szybko i znowu bedziesz sie wywnetrzniał ze swoich refleksji zwiazanych z dieta i nie tylko.
Wiec ja Ci zdrowia przede wszystkim zycze po tej eskapadzie w las w towarzystwie tak fantastycznej aury.
Pozdrawiam
Gotka
-
Siemanko ludzie,
Przemyślałem sprawy, wracam z lasu, mam dość żywienia się surowym mięsem i jagódkami (bo grzybów ni ma, za sucho).
Dołączyłem tutaj szóstego września, od tego czasu spadło mi trzy-cztery kilo. Niezły wynik, nie mam na co narzekać. Zauważyłem - ze sporym przyznam zdziwieniem - że jak sie człowiek rzeczywiście przyłoży do odchudzania, to nie ma mocnych - waga spada...
Jeśli utrzymam tempo, mam szansę (i to całkiem sporą!) pod koniec października zobaczyć jak wskazówka wagi zatrzymuje się przed kolejną 'dziesiątką', już drugą (w lutym to było 102 kg. żywca). Zejście poniżej dziewięćdziesięciu kilo to już dużo. Co więcej, jeśli przyłożę się baaaardzo mocno, na sylwestra mogę zobaczyć jak waga nie przekracza osiemdziesiątki. Czyli zatrzymuje się tam, gdzie nie zatrzymywała się od piętnastu lat. Zmiana stanu rzeczy o piętnastoletnim stażu obecności w moim życiu to ogromna zmiana. Warto o nią walczyć! A jeśli wytrzymam potem jeszcze parę tygodni, to na początek marca, kiedy planuję otwieranie firmy (i - nie powiem - nowy 'ymydż' byłby przydatny), będę miał zrealizowany swój zamiar. Plan jest realny i wykonalny. Trudny, ale nie niemożliwy.
Co osiągnąłem przez ten miesiąc? Przestałem bać się poczucia lekkiego głodu, a nawet polubiłem ten lekko pusty żołądek. Zobaczyłem, że można do czegoś dojść (a raczej z czegoś zejść - z wagi) jak się człowiek NAPRAWDĘ zdecyduje. No i - spodnie, w które wciskalem się w lutym, teraz mogę zdjąć z siebie bez odpianania guzika
A zaraz jeszcze jeden liścik ...
MAXicho
-
A od lektury tego postu będę chyba przez najbliższy miesiąc zaczynał każdy dzień...
1. CEL NA KONIEC PAŹDZIERNIKA: zobaczyć na wadze jak schodzę poniżej 90 kg. (89,50 to minimum).
2. PRACA DO WYKONANIA W PAŹDZIERNIKU:
Nic prócz kontynuowania diety. Stopniowe ograniczanie odstępstw od diety (ograniczanie skali i czasu trwania), aż do całkowitego zdyscyplinowania własnego talerza. Jeśli poczuję, że już to osiągnąłem, pomyślę bardzo poważnie o zrobieniu kopenhaskiej, ale chcę, żeby to była baaaaardzo poważna decyzja, decyzja, której nie będę mógł nie zrealizować.
3. CO SIĘ SPRAWDZA W MOJEJ PRACY?:
- waga kuchenna i licznik kalorii na forum to podstawa;
- sprawdza się codzienne rozliczanie siebie w kalendarzu, ale powinno być jedynie zapisem stanu rzeczywistości a nie marzeń - nie ma sensu katować się, że coś jest 'nie tak';
- dłuuuugie spacery, sprzyjające myśleniu :P są świetne, kontynuować z myślą o rozpoczęciu biegania jeszcze w październiku (przed zimą);
4. Z CZYM MAM PROBLEM I JAK TEMU ZARADZIĆ?:
p r o b l e m:
- mam koszmarne kłopoty z utrzymaniem diety po południu. Jeśli jem więcej po osiemnastej, odbija się to na moim samopoczuciu kolejnego dnial. W rezultacie mam skopany wieczór, zmarnowane trochę efektów i do bani kolejny poranek.
p r z y c z y n y:
- przyczyna pierwsza to niejedzenie sycącego śniadania. Nie jem śniadania, bo nie chce mi się jeść, skutkiem czego wieczorem chce mi się bardzo jeść i ... no wiecie co
- przyczyna druga to zbyt wygórowane żądania wobec siebie - chciałbym samą 'siłą woli' opanować wieczorny głód. I oczywiściej okej, fajna zasada, ale czasami się sprawdza, a czasami nie, a jeśli czeka mnie jeszcze co najmniej 5-6 miesięczna praca, tych chwil kiedy się nie sprawdza może być za dużo.
r o z w i ą z a n i e:
- rano obowiązkowe śniadania, sycące, o niskim indeksie hipoglikemicznym (czyli po polsku nieśmiertelne musli w wielu wariacjach)
- woda, woda, woda (dzięki, Gotka, za przypomnienie o cytrynie!)
- na popołudnia wymyślić niskokaloryczną surówkę (może kapusta pekińska?), którą w razie napadu głodu będzie można się zatkać - i nie zapchać.
No dobra, MAXicho
do roboty.
-
Witaj !
Widze , ze popoludnia i wieczory to zmora wielu z nas
Z wlasnego doswiadczenia polecam
- chrupanie surowej marchewki
- chrupanie ogorkow kiszonych lub zwylkych "wezy"
-nagotowanie sobie na wieczor gara fasolki szparagowej, lub kalafiora lub brukselki i jedzenie do woli ( oczywiscie bez zasmazki)
Polecam tez kawe, u wielu ludzi " zabija" uczucie glodu i potrzebe przekaszenia czegos .
Pozdrawiam !!
-
Witam niedzielnie

Przeczytałam, produkowac będę sie jutro
Pozdrawiam
Grażyna
-
Nie no ja sie denerwowac nie mam zamiaru ale tu ktos chyba bumelke odstawia
Ty juz co? zakonczyłes diete?
Moze bys mi napisał od czasu do czasu cos miłego, ale nie poprostu zostałam pominieta. Siedzisz sobie na tajniaku przegladasz forum, ale nie odezwiesz sie ni słowem. Fantazja .
fajnie ze etat pustelnika w lesie przyniósł oczekiwany efekt w formie rozkminek i uporzadkowania mysli. To chyba pomaga co? Ja bym cholery dostała w takim otoczeniu. Ja musze miec wrzask, muzyke, ksiazki i elektryke
Jestem strasznie ale to strasznie głodna. A zeby bylo smieszniej - nie moge sie odchudzac
Ale to nic. Nie wszystkim lekarzom nalezy zawierzyc
Buzka
-
-
Cześć ludziska, z wrzaskliwą Gotką na czele (ty to masz pyskate poczucie humoru jak ci nikt tego nie powiedział jeszcze),
Wróciłem. Dietkę już uporządkowałem, dzisiaj już okej --- czyli tysiączek kalorii w żołądasie i nic więcej, bez jedzenia po 18tej. Dużo myślałem o motywacji, i cholernie szkoda byłoby zwiać teraz do życia z brzuchem w silnym zwisie pozmęczeniowym. Jak coś się zaczyna, to się kończy.
No dobra, spowiedź powszechna i powszednia (czyli dzisiejsza):
1. bita godzina ostrego spaceru -- mięśnie mi się rozruszały, chodzę tak szybko i energicznie, że pewnie mi się policja poderzaliwie przygląda :P
2. jedzenie:
- musli nieśmiertelne, wreszcie umiłowane,
- kromeczka razowe chleba i dwa potężne w masie i chude w kaloriach pomidory,
- podzielone na dwie części danie z pora, marchewki, selera, z 30 dag filetu z dorsza (fajne jedzenie),
- sałata z cytryną i olejem
no i w ogóle cytryna mi schodzi jakbym był Kawalerem Orderu Uśmiechu, bo jak mawiała pewna wrzaskliwa żona Wikinga --- woda, woda, woda, woda, woda ...
Idę spokojnie skończyć wieczór, w kuchni gotuja się już jarzyny na niskokaloryczna sałatkę (tylko seler, marchew, jabłko, tony ogórka kiszonego -- tylko 17kcal 100!!!, odrobina majonezu do smaku, jogurt chudy jak budżet służby zdrowia).
Do zobaczenia, do jutra
MAXicho
ps. a ważenie w poniedziałek ... zobaczymy jak mnie bozia za grzeby pokarała, lub co mi wszyscy świeci mimo wszystko w kwestii zwisu brzusznego wymodlili.
-
jupi jupi jupi
Ale fajowo , ze wreszcie jestes
Nikt mi tego nie powiedział ze jestem wrzeszczaca z rownie wrzeszczacym poczuciem humoru, ale dobrze wiedziec.
Ja chyba wywale swoja wage przez okno - napewno sie zepsuła, ale nie zmieniam tickera jeszcze.
Dobrze, ze znowu na dobrej drodze odnosnie diety jestes. Przerabane tak z normalnego pyszcznego jedzonka przejsc na króliczą niemal karme.Wizja poprzedniego zycia z brzuchem tez co prawda i mi wydaje sie przekonuwująco-motywujaca, ale nie na tyle zeby zrezygnowac ze słodyczy całkowicie
Widze ze Twoj jadłospis idealnie dietowo sie przedstawia no i ruszanko (spacer) tez jak najbardziej w porzo.
( nie znudziły CI sie te jarzynowe kulinarne piruety??, matko jak widze teraz kalafiora to mdłosci dostaje)
A ze woda to dobrze
Słuchaj sie słuchaj zony Wikingów to przewaznie mądre kobiety
Tez sobie zrobiłam wczoraj sałatke jarzynowa - mniam
Nie wiem czy była dozwolona na SB ( South Beach - dieta , która jest podzielona na III fazy i tak, masz racje ta o niskim indeksie glikemicznym).
Na tej diecie czuje sie troche słabo - bo masa produktów jest niedozwolonych w I fazie( np moj ukochany chlebus) Wiec najprawdopodobniej rzuce to w diabły.
Hm moj poczatek roku ( tylko dla wtajemniczonych) przeszedł o dziwo normalnie. Wygladam teraz troche inaczej, chociaz sie tak przyzwyczaiłam do nowego oblicza, ze raktuje je jak swoje od zawsze.
Były komentarze co prawda rozne : dobrze wygladasz, wygladasz lepiej ale tak naprawde nie wiem co sie w Tobie zmieniło, czy sie zakochałam (
) chociaz były i negatywne ale pochodziły od osób, z którymi nie szukam i nie chce miec kontaktu z własnej woli. Zreszta ja nigdy pieknoscia nie byłam wiec zadne takie hasełko nie jest mnie w stanie z rownowagi wyprowadzic
(pisze zdawkowo bo jak juz pisałam niewtajemniczeni tez czytaja
)
Chce mi sie strasznie weglowodanów bo dalej jestem pod napięciem
i marza mi sie puste kalorie w najrózniejszej formie
co rowniez idzie w parze z moim nieco bardziej wybuchowym niz wykle charakterkiem
wiesz mieszanka naprawde odjazdowa
No, to jeszcze raz dobrze ze Cie w koncu ujrzałam na tym forum, mam nadzieje ze teraz juz bez załamek, ale w przód
Buzka
Gotka.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki