-
Hi Meteorku, zanim to napisałam u Ani, to sama musiałam sporo w mej głowie poukładać. Nie mam pewności, że teraz się uda, ale przecież świat do odważnych należy. :wink: Czasami trzeba pobyć troszkę w takiej przetrwalni, aby móc docenić własne siły, chęci, czy też po prostu dać sobie pewną dawkę zaufania. Zaufaj sobie, pozwól samej sobie działać, postaraj się nie traktować dietkowania jako coś, co z góry jest skazane na porażkę, czy jako coś "muszalnego", tylko jako pewien proces odmładzania się, tydzień dobrego dietkowania jest więcej wart niż krem nawet za stówkę, dwa tygodnie dobrego dietkowania, to oczyszczenie organizmu, to witalność, której Ci nikt nie odbierze! Obecnie jestem na takim etapie wynajdywania plusów z dobrego dietkowego prowadzenia się, świat się nie skończy, jak osiągnę te swoje 83 czy 69 kilosków, życie nie zacznie się właśnie od tych wskazań wagi, świat czeka na mnie teraz, życie trwa właśnie w tej sekundzie - dlatego wyrzuty sumienia, rozpacz, własne potępienie, czy nawet niezadowolenie z samej siebie, absolutnie nam nie pomoże. Najważniejsze, to to, aby czuć chwilę, która teraz trwa i do tego nie potrzebujesz świadomości, że ważysz tyle i tyle za dużo, jednak trzeba wiedzieć, ile za dużo i starać się coś z tym zrobić, działać tak, aby każdy dzień wspomógł, choć w minimalnym zakresie, ale wspomógł tracenie kilosków. Czy to takie trudne? :wink: Jak diabli, ale świat nie będzie na nas czekał! :wink:
-
Meteorku,
nie możesz tak myśleć. Nie możesz się sama oszukiwać. Nie da się mieć 2 rzeczy na raz: szczupłej sylwetki i jedzenia do woli. Coś za coś. Albo rezygnujesz z przyjemności jedzenia, albo godziś się na tycie. Musisz świadomie wybrać.
I zacznij od dziś, od teraz. Broń Boże od jutra, a teraz jeszcze na zapas się najesz. Bo przeciągnie ci się to "teraz", na jutro pojutrze, a to już prawie koniec tygodnia, więc może od poniedziałku zacznę. Powiedz STOP. Usiąd, pomyśl, spisz na kartce czego chcesz schudnąć. Odkreś grubą kreską to co było. I goń do przodu! Zacznij od głowy.
Wiem, ż eprzykłąd z nas nie najlepszy, ale tylko ludzmi jesteśmy. Części z nas się nie udaje, ale jest kilka dziewczyn, którym się udało. Czego Ty masz nie być wśród nich? Nie patrz na te, które dają zły, albo marny przykład. czytaj historie tych, którym się udało. Po kilka razy, aż uwierzysz, że można.
-
Bello - dziękuję, że tyle mądrości mi napisałaś. to wszystko prawda, ale na razie nie potrafię myśleć w ten sposób :? nie lubię siebie bardzo, nie ufam sobie zupełnie
dziś na przykład znalazłam w mojej szkolnej teczce opakowanie po czekoladzie. nawet nie wiem kiedy ją zjadłam :( i dlaczego to zrobiłam
Milasq - chyba muszę powiedzieć STOP i wszystko sobie poukładać w środku. masz rację - zrobię tę listę. muszę sobie przypomnieć jak fajnie się czułam pod koniec tamtego lata... skąd wiesz o pożegnaniu z jedzeniem? o jedzeniu na zapas? :oops: prorok jesteś, czy co?...
policzyłam jednak kalorie - wyszło ok. 1100. i niech tak zostanie...
za sernik policzyłam 400 :shock: to był duży kawałek, który ciagle czuję w żołądku :twisted: i w głowie
ruchu nie było, nie dałam rady
wieczór spędzę na foliowaniu (przyjemność) i prasowaniu (konieczność)
jutro postaram się odwiedzić wasze wątki - dziś chyba nie mam siły
przepraszam
-
Meteorku,
żaden ze mnie prorok. Mam po prostu tak samo :oops:
Ale wczoraj powiedziała wielkie NIE. I nic mnie nie rusza. Nie ma kawałka ciastka, nawet małego. Nie ma pół wafelka. Żadnej litości:!: Bo na na tych kawałkach sięnie kończy. Zawsze jest: skoro zjadłam juz kawałeczek, to i tak po diecie, zjem jeszcze...
Ale kioniec jedzenie nie będzie mną rządzić. Jestem świadomą osobą, ma rozum i potrafię wybrać. I jak biorę coś do ręki to myślę czy warto po raz kolejny będzie zrzuca ten sam kilogram. Cukier to nawyk, nałóg. BVoli głowa, chce się spać i ogólnie jestem rozdrażniona. ALe sa tabletki o bólu, piję kawę, jem niesłodką galaretkę, czytam ksiązki, piję wodę, kąpię się w pianie. I jakoś idzie. Wiem, ze dziś to dopiero 2 dzień. Ale od czegoś trzeba zacząć.
I za radą Deevore pilnuę masy posiłków.
ściskam mocno i uwierz w siebie
uspokójh się i zrozum, że jedzenie nie zastąpi CI czegokolwiek
-
cześć
od dziś żadnego pobłażania
dzięki Emilko za mądre słowa - wczoraj cały wieczór starałam się ustalić priorytety i jakoś sobie radzę
teraz tyle - reszta wieczorem, bo lecę po dziecko do przedszkola i odebrać drugie dziecko z niemieckiego i jeszcze 1000 innych spraw
pozdro
-
Meteorku,
i tak trzymaj. Konsekwentnie i bez litości. Nie daj się jedzeniu. Ono jest dla Ciebie, a nie odwrotnie. Z ćwiczeniami możesz poczekać. Ale tylko trochę.
Wierzę, ze dzielnie się trzymasz.
-
niespodzianka: zaczęłam ćwiczenia dzisiaj :D
wypiłam rano kawę
przypomniałam sobie, że mam rowerek stacjonarny - zaliczyłam 30 minut
przypomniałam sobie, że kiedyś ćwiczyłam callanetics - było 20 minut na "dół"
po ćwiczeniach prysznic i masowanie naciastków żelem anty
i przypomniałam sobie, jak w poprzednie wakacje zaczynałam tak każdy dzień :D
i jakie były efekty
policzyłam kalorie: wyszło ok. 1080 - bardzo dobrze (i bez słodyczy i przed 18.30!)
nie dam się, nie tym razem
-
Meteorku, aż miło czytać to co napisałaś! Tak trzymaj! Będę kibicować i się inspirować ;)
-
dzięki, Zosiu :D
dziś strasznie boli mnie głowa :evil: nie lubię tego
ranek taki jak wczoraj - 30 minut rowerek + 20 minut ćwiczeń na "dół"
niestety już mam za sobą 2 kawy i wielką ochotę na trzecią
kalorii wchłonęłam 440 do tej pory - czyli ok
-
Meteorku,
mam rozumieć, że kawę to dzielnie bez cukru pijesz.
Nie daj się głowie, ona pewnie cukru się domaga. Jak kawa nie pomorze to leka łyknij i zdrzemnij się.
Gratuluję ćwiczeń i trzymam mocno kciuki