http://www.pandragon.com.pl/webfolde...ni/MINI204.jpg
najserdeczniejsze życzenia
Wersja do druku
http://www.pandragon.com.pl/webfolde...ni/MINI204.jpg
najserdeczniejsze życzenia
http://www.e-kartki.net/kartki/big/11327402266.gif
Izuniu zdrowych i pogodnych Świat Ci zycze :) oraz Twojej całej rodzince :) Buziaczki :)
hahaha przeczytalam i smieje sie do teraz hahaha jak starsza wyrwala zeba mlodszej o rany hahhaha ale niezle sa, starsza, ze sie podjela takiego zadania, a mlodsza, ze pewnie sama sie nastawila hahaha, byl placz jak zobaczyly krew? ale masz wesolo, fajne maja pomysly brzdace :D siedze i smieje sie do monitora :D
izulek, widze, ze jestes kolejna osoba, ktora miala problemy z forum, ja stracilam kilka dni temu posta, ktorego przez godzine prawie skrobalam, dzis to samo sie wydarzylo, ale na szczescie juz bylam madrzejsza i wczesniej zaznaczylam tekst i kliknelam kopiuj, przynajmniej ocalalo to co dzis napisalam. jak tam pogodowo w tychach? no i jak po swietach? fajnie, ze na tysiaca wskoczylas, tak przynajmniej mozna sie kontrolowac, bo jak sie je na oko, to czasami wydaje mi sie, ze wcale duzo nie zjadlam, a po podliczeniu okazuje sie, ze duzo za duzo. ja dzis wskoczylam znowu na scisla dc, przybylo mi 1,5kg od zakonczenia diety, ale teraz napewno go strace, oby jak najszybciej, bo ciezko sie patrzy jak przybywa grrrr :D pozdrawiam goraco, ucaluj te twoje dwa zboje, pania dentystke i cierpliwa pacjetke hahaha :D
forum świrowało ostro :)
Jak u Ciebie poświatecznie???
witam poświątecznie
w takie dni jak dzisiejszy naprawdę się cieszę, że mam taki zawód jaki mam
złapałam koszmarnego doła, nic mi się nie chce, tylko bym jadła i tyła :cry:
muszę skończyć z zajadaniem smutków, już mam ponad 1 kg na + po świętach, chociaż wcale dużo nie jadłam - nie przejadłam się ani razu, ale za dużo ciasta i słodyczy i koniaczków i wina... więc to pewnie woda i pełne jelita
nie ma dramatu, powoli się zbiorę i od jutra znowu liczę kalorie
za 3,5 tygodnia mam spotkanie klasowe i chciałabym fajnie wygladać (o ile można fajnie wygladać w moim wieku :roll: )
pogoda ślicznościowa więc w ramach spaceru z dziećmi oraz wychodzenia z dołka zahaczyłam o zakład fryzjerski i oczywiście ... skróciłam włosy :shock: a p. Ola - fryzjerka moja ulubiona - twierdziła, że nie ma czego skracać :lol:
Waszko - poświątecznie niezbyt fajnie, znowu waga w górę :( ale poradzę sobie
jumbo - z tym zębem to bardziej złożona sprawa: Ada bardzo chciała, żeby jej wypadł, bo wszystkie dzieci w przedszkolu już są szczerbate, więc jak ząb zaczął się ruszać, to ciągla przy nim coś majstrowała jęzorem albo ręką, aż w końcu w czasie zabawy "w psa" trzymała w "pysku" smycz (sznurek), a Zuza po prostu szarpnęła - i wyrwała jej "smycz z pyska" tylko, że razem z zębem...
jak krew się polała to ryczały obydwie
ale teraz Ada się cieszy, że w końcu wyglada na 7 lat (ma 6,5)
Stello, Kasiu Cz., milasq, waszko - dziękuję za świateczne życzenia
a teraz spróbuję to wysłać (najpierw skopiuję :twisted: )
poprawiłam suwak :twisted: :twisted: :twisted:
no to zaczynam po raz kolejny - mam czas na zgubienie 2-3 kg do 12 maja :D
dziś zaczęłam dzień z uśmiechem i mie przewiduję porażek...
rano: kawa - rowerek 30 minut - kawa - prysznic - smarowanko :D
a teraz do pracy :twisted: lekcji mało ale po lekcjach jakieś szkolenie (nuda...)
do wieczorka :D miłego dnia :D
Meteorku, dzień rzeczywiście zaczęłaś bojowo, oby tak dalej!
Meteorku,
proszę o zarażenie bojowym podejściem do diety i do ćwiczeń.
A dzieciaki w szkole na wagary Ci nie uciekają w związku ze słonkiem i pogoda wiosenną?
Ja jakbym była w szkole to bym dziś na 100% zwiała. :wink:
Miłego szkolenia, moze weź sobie coś do poczytania.
pozdrawiam :D
jak mnie to wkurza - napisałam, i w pisssssssduuuuuuuuuu.... logujemy się znów.
Ja na zrzucenie niestety już 3 kg mam czas do czerwca - potem mam wesele u znajomych i muszę wyglądać bossssssko
Buziaczek
Meteorku, właśnie też się zastanawiam, jak Emilka, czy ci dzieciaki nie uciekają? Ja uciekałam i nadal bym to robiła gdyby ucieczka z pracy była tak samo łatwa jak ze szkoły ;-) Miłego dnia!
no szczerze mówiąc - ja też tych dzieciaków nie rozumiem... :wink: bo najchętniej bym uciekła :wink: tylko nie mówcie im o tym...
wczoraj było bardzo ok :D nareszcie :D
Ś: 2 jajka, 3 plasterki polędwicy, ćwikła
2Ś: twarożek domowy Piątnicy
O: pół talerza chudego krupniku, plasterek schabu, buraczki
P: jabłko
K: po 2 plasterki serka pleśniowego i mozarelli, kawałeczek kiełbaski światecznej, pieczarki
razem ok. 1100 kcal
rano było tak jak wczoraj :D rowerek był 35 minut i od razu mi lepiej (no i 2 kawy...)
niestety dziś mam straszny dzień: 7 lekcji (kończę o 16.55 - uczenie matematyki o tej porze nie ma sensu :twisted: ) a potem galopem odebrać dziecko młodsze i o 18.30 teatr z ulubioną przyjaciólką :D czasem na naszą prowincję :wink: przyjeżdżają światowe teatry :wink: to korzystam :D
niestety muszę już zmykać do pracy, a ja akurat z pracy pisać na dietce nie mogę, chociaż komp z netem mam w swojej pracowni
dopiero by była afera... :wink: chyba z TVN by przyjechali :wink: :lol: :lol: :lol:
(a dzieci by się cieszyły, że ich nauczycielka w tv występuje haha)
odwiedzę was w weekend pewnie - zwłaszcza, że znów za słomianą wdowę robić będę :twisted: :twisted: :twisted: samo życie...
pees. problemy z tym nieszczęsnym forum dobijają mnie normalnie :twisted: to juz tak zawsze będzie????? qrcze no!!!
Meteorku, a nie możesz z nimi jakiejś lekcji wyjściowej zrobić? Praktyczne zastosowanie matematyki w przyrodzie czy coś? :)
Masz rację, że uczenie matematyki o tej porze mija się z celem. Szczególnie jeśli uczy się humanistów. Uh, sama dobrze jeszcze to pamiętam.
Wczorajszy dzień dietowo śliczny tylko jakoś warzyw mało? I żadnych owoców, cóż tak?
Życzę ci świetnie spędzonego czasu. Co to za teatr i przedstawienie? A słomiane wdowieństwo ma swoje plusy. Choć ja teraz najchętniej dostałabym bonusowo ze 4 dni wolnego, dla mnie i męża. Zrobiłabym super porządki w domu. Bo tak po pracy to niespecjalnie ciekawie. Ale już zaczęliśmy i mam nadzieję, że znów będzie można pełną piersią odetchnąć i poczuć się jak w domu :)
Metorku,
zgadzam się, że uczenie matematyki o takiej porze nie ma sensu. Właśnie skończyłam męczyć korka, a może odwrotnie :roll:
Trzymaj się dzielnie. Nie długo będziesz miała wakacje, a my dalej będziemy rano szurac do pracy.
I kurcze nie uciekaj z pracy, bo będę mieć wyrzuty sumienia :oops:
http://imagecache2.allposters.com/images/NYG/76026.jpg
Meteorku, nie wiem ile czasu dziś siedzisz w szkole ale tak czy siak z każdą chwilą weekend coraz bliżej! I zapowiada się piękna pogoda! Życzę ci udanych i długich spacerów, wyspania się i miło spędzonego czasu!
Meteorku,
gdzie jestes?
Ja z tym samym pytaniem co Emilka. Czyżbyś zrobiła sobie wagary forumowe? :)
Meteorku,
gdzie jesteś? :(
Forum działa już normalnie.
Zajrzysz do nas?
Hej Meteorku :)
Dawno Ciebie nie było :roll: mam nadzieje,ze niedługo zajrzysz na forum...
Pozdrawiam :)
Czekamy!
Buziaczki meteorku - poprawiłam suwaczek :D:D
i powiesiłam relację z długiego weekendu z działkowymi zdjęciami
witam
dawno mnie tu nie było...
efekt? ...58.1 :shock: dziś rano
będzie 60?...
wiedziałam, czułam, że jest źle, ale nie, że aż tak :cry: :cry: :cry:
pomierzyłam się dziś:
biodra: 99 cm :oops: dążę wytrwale do setki, a było już 93 :cry:
talia: 69 cm było 64 :cry:
udo prawe: 57, lewe: 54,5 - nie wiem ile było, ale mniej na pewno - czuję po spodniach
szkoda słów...
tak bładzę po różnych wątkach i czytam sobie różne historie odchudzania i jestem przerażona coraz bardziej
mam wrażenie, że wszyscy tyją albo co najwyżej stoją w miejscu
oczywiście są chlubne wyjątki, ale raczej na xxl-kach niz tu
tak więc od dziś - nie od jutra!!! - 1000 kcal i ruch
a teraz pora na zmianę tickerka :oops: :cry:
patrzę na ten pasek i płakac mi się chce
wcale mnie to nie mobilizuje
kolejne ważenie i pomiary za tydzień, bo u mnie jest tak, że po 1-2 dniach ścisłej diety spada mi kilogram
i wtedy myśle sobie, że odchudzanie jest łatwe
i przerywam diete, bo przeciez zawsze mogę do niej wrócić - bo to takie łatwe
spróbuję więc wytrwać tydzień - bez ważenia i bez oszukiwania
Meteorku!
Nie poddawaj się. A wątek Mirielki, albo Deevore czytałaś?
Jeśli nie to szczerze polecam.
Trzeymaj się i pomyśl co naprawdę chcesz.
czytałam, czytałam
i co z tego?
to są te wyjątki właśnie, tzn. Devoree
i jeszcze hybris, Triskell i... no własnie... nie wiem kto jeszcze :cry:
dzięki Emilko - mimo wszystko
a chcę wyglądać tak jak we wrześniu 2005 - czyli sczupło
Hi Meteorku, nosek do góry, jeśli dziś zaczniesz, to za tydzień będzie o wiele ładniejszy suwaczek. Dietkowania nie można obarczać poczuciem winy, bo to nic dobrego nie wróży, uśmiechnij się i zacznij od pogonego wtorku. Buziolce! :wink:
Meteorku, cieszę się, że wróciłaś. Choć wolałabym usłyszeć, że triumfalnie, że nic się nie zmieniło. Niestety, ja również jestem dowodem na to, że wszystcy stoją w miejscu lub tyją. Ale nie poddaję się. Mam nadzieję, że w końcu. Że w końcu zejdę poniżej tych magicznych 64,4 i niżej.
jak tak dalej pójdzie to 60 zobaczę jeszcze w tym tygodniu :cry:
chociaż nie - zważę się przecież za tydzień dopiero...
to też jest złe założenie, wiecie? właśnie pół godziny temu się o tym przekonałam
no bo skoro ważenie dopiero za 7 dni to przecież jak dzisiaj zjem kawał kiełbasy (-) z sałatką zieloną i pomidorkiem (+) oraz poprawię solidnym kawałkiem sernika (---) to za tydzień już śladu po tym obżarstwie nie będzie
takie myślenie mi się włączyło, eh
więc co? zważę się jutro? też do bani bo tylko się znowu zdołuję
kalorii już dziś nie policzę bo sernika profilaktycznie nie zważyłam (duży kawałek był)
to znowu prowadzi do myślenia, że skoro dziś już dzień na straty to mogę wszystko...
jestem juz zmęczona
Zosiu - wierzę, że Ty właśnie masz szanse - jesteś wytrwała i konsekwentna w dietowaniu, a jeśli zaczniesz ćwiczyć to kto wie co będzie
Belluś - ja poczucie winy mam od bardzo dawna i niestety nie umiem się od niego uwolnić
... po tym serniku jest mi niedobrze, ale to chyba prosta droga do bulimii
To wszystko jest w naszych głowach, niestety. Dopóki nie zaczniesz myśleć o dietkowaniu, jako sposobie na życie, będzie Ci bardzo trudno, zmobilizujesz się, lecz znów na kilka dni, a potem jeden grzeszek, drugi, trzeci i ... spirala wraca.
to napisałaś ty, Bello - co prawda do Anikas - ale to o mnie
Hi Meteorku, zanim to napisałam u Ani, to sama musiałam sporo w mej głowie poukładać. Nie mam pewności, że teraz się uda, ale przecież świat do odważnych należy. :wink: Czasami trzeba pobyć troszkę w takiej przetrwalni, aby móc docenić własne siły, chęci, czy też po prostu dać sobie pewną dawkę zaufania. Zaufaj sobie, pozwól samej sobie działać, postaraj się nie traktować dietkowania jako coś, co z góry jest skazane na porażkę, czy jako coś "muszalnego", tylko jako pewien proces odmładzania się, tydzień dobrego dietkowania jest więcej wart niż krem nawet za stówkę, dwa tygodnie dobrego dietkowania, to oczyszczenie organizmu, to witalność, której Ci nikt nie odbierze! Obecnie jestem na takim etapie wynajdywania plusów z dobrego dietkowego prowadzenia się, świat się nie skończy, jak osiągnę te swoje 83 czy 69 kilosków, życie nie zacznie się właśnie od tych wskazań wagi, świat czeka na mnie teraz, życie trwa właśnie w tej sekundzie - dlatego wyrzuty sumienia, rozpacz, własne potępienie, czy nawet niezadowolenie z samej siebie, absolutnie nam nie pomoże. Najważniejsze, to to, aby czuć chwilę, która teraz trwa i do tego nie potrzebujesz świadomości, że ważysz tyle i tyle za dużo, jednak trzeba wiedzieć, ile za dużo i starać się coś z tym zrobić, działać tak, aby każdy dzień wspomógł, choć w minimalnym zakresie, ale wspomógł tracenie kilosków. Czy to takie trudne? :wink: Jak diabli, ale świat nie będzie na nas czekał! :wink:
Meteorku,
nie możesz tak myśleć. Nie możesz się sama oszukiwać. Nie da się mieć 2 rzeczy na raz: szczupłej sylwetki i jedzenia do woli. Coś za coś. Albo rezygnujesz z przyjemności jedzenia, albo godziś się na tycie. Musisz świadomie wybrać.
I zacznij od dziś, od teraz. Broń Boże od jutra, a teraz jeszcze na zapas się najesz. Bo przeciągnie ci się to "teraz", na jutro pojutrze, a to już prawie koniec tygodnia, więc może od poniedziałku zacznę. Powiedz STOP. Usiąd, pomyśl, spisz na kartce czego chcesz schudnąć. Odkreś grubą kreską to co było. I goń do przodu! Zacznij od głowy.
Wiem, ż eprzykłąd z nas nie najlepszy, ale tylko ludzmi jesteśmy. Części z nas się nie udaje, ale jest kilka dziewczyn, którym się udało. Czego Ty masz nie być wśród nich? Nie patrz na te, które dają zły, albo marny przykład. czytaj historie tych, którym się udało. Po kilka razy, aż uwierzysz, że można.
Bello - dziękuję, że tyle mądrości mi napisałaś. to wszystko prawda, ale na razie nie potrafię myśleć w ten sposób :? nie lubię siebie bardzo, nie ufam sobie zupełnie
dziś na przykład znalazłam w mojej szkolnej teczce opakowanie po czekoladzie. nawet nie wiem kiedy ją zjadłam :( i dlaczego to zrobiłam
Milasq - chyba muszę powiedzieć STOP i wszystko sobie poukładać w środku. masz rację - zrobię tę listę. muszę sobie przypomnieć jak fajnie się czułam pod koniec tamtego lata... skąd wiesz o pożegnaniu z jedzeniem? o jedzeniu na zapas? :oops: prorok jesteś, czy co?...
policzyłam jednak kalorie - wyszło ok. 1100. i niech tak zostanie...
za sernik policzyłam 400 :shock: to był duży kawałek, który ciagle czuję w żołądku :twisted: i w głowie
ruchu nie było, nie dałam rady
wieczór spędzę na foliowaniu (przyjemność) i prasowaniu (konieczność)
jutro postaram się odwiedzić wasze wątki - dziś chyba nie mam siły
przepraszam
Meteorku,
żaden ze mnie prorok. Mam po prostu tak samo :oops:
Ale wczoraj powiedziała wielkie NIE. I nic mnie nie rusza. Nie ma kawałka ciastka, nawet małego. Nie ma pół wafelka. Żadnej litości:!: Bo na na tych kawałkach sięnie kończy. Zawsze jest: skoro zjadłam juz kawałeczek, to i tak po diecie, zjem jeszcze...
Ale kioniec jedzenie nie będzie mną rządzić. Jestem świadomą osobą, ma rozum i potrafię wybrać. I jak biorę coś do ręki to myślę czy warto po raz kolejny będzie zrzuca ten sam kilogram. Cukier to nawyk, nałóg. BVoli głowa, chce się spać i ogólnie jestem rozdrażniona. ALe sa tabletki o bólu, piję kawę, jem niesłodką galaretkę, czytam ksiązki, piję wodę, kąpię się w pianie. I jakoś idzie. Wiem, ze dziś to dopiero 2 dzień. Ale od czegoś trzeba zacząć.
I za radą Deevore pilnuę masy posiłków.
ściskam mocno i uwierz w siebie
uspokójh się i zrozum, że jedzenie nie zastąpi CI czegokolwiek
cześć
od dziś żadnego pobłażania
dzięki Emilko za mądre słowa - wczoraj cały wieczór starałam się ustalić priorytety i jakoś sobie radzę
teraz tyle - reszta wieczorem, bo lecę po dziecko do przedszkola i odebrać drugie dziecko z niemieckiego i jeszcze 1000 innych spraw
pozdro
Meteorku,
i tak trzymaj. Konsekwentnie i bez litości. Nie daj się jedzeniu. Ono jest dla Ciebie, a nie odwrotnie. Z ćwiczeniami możesz poczekać. Ale tylko trochę.
Wierzę, ze dzielnie się trzymasz.
niespodzianka: zaczęłam ćwiczenia dzisiaj :D
wypiłam rano kawę
przypomniałam sobie, że mam rowerek stacjonarny - zaliczyłam 30 minut
przypomniałam sobie, że kiedyś ćwiczyłam callanetics - było 20 minut na "dół"
po ćwiczeniach prysznic i masowanie naciastków żelem anty
i przypomniałam sobie, jak w poprzednie wakacje zaczynałam tak każdy dzień :D
i jakie były efekty
policzyłam kalorie: wyszło ok. 1080 - bardzo dobrze (i bez słodyczy i przed 18.30!)
nie dam się, nie tym razem
Meteorku, aż miło czytać to co napisałaś! Tak trzymaj! Będę kibicować i się inspirować ;)
dzięki, Zosiu :D
dziś strasznie boli mnie głowa :evil: nie lubię tego
ranek taki jak wczoraj - 30 minut rowerek + 20 minut ćwiczeń na "dół"
niestety już mam za sobą 2 kawy i wielką ochotę na trzecią
kalorii wchłonęłam 440 do tej pory - czyli ok
Meteorku,
mam rozumieć, że kawę to dzielnie bez cukru pijesz.
Nie daj się głowie, ona pewnie cukru się domaga. Jak kawa nie pomorze to leka łyknij i zdrzemnij się.
Gratuluję ćwiczeń i trzymam mocno kciuki