-
hej,hej...
Witaj,
Dotarłam do Twojego pamiętniczka i... przyznam sie bez bicia, że na razie przeczytałam stronkę pierwsza i ostatnią. Na inne trochę braknie mi czasu - w pracy wypadałoby troszkę popracować ;)
Plan juz widziałam jest teraz Ty bierz się w garść i przystępuj do realizacji, a MY, drogie Panie, WSPIERAMY, WSPIERAMY!!! :)
powodzonka Korni zycze z całego serducha.
będę zaglądała i krzyczała jak się bedziesz xle sprawować ;)
-
waszko: oj MUSI, ja kalorię będę sumować, ale będę korzystać też z twoich planów, one i tak są w granicach 1000 :wink: Przecież ten plan nie może nie wyjść, hehe :lol: trzym za mnie kciuki (tak jak to robisz teraz :wink: )
vian: hehe, ja też tak czytam (zwykle) pozdrowionka, będę do ciebie zaglądać :wink: ja mam wyjątkowy dziś dzień, aż się dziwię, wszystko mam już zrobione, hmmm, dzień dobroci dla korni jest chyba :wink:
-
O boszsz...Metoda Swot.. a ja z tego koło mam:) To mi przypomina,że trzeba wziąć dupke w troki i przysiąść nad zarządzaniem:)
HEhe, widzisz Korni, jak czasem taki kopniaczek się przydaje? Ja mam właśnie jakiś napad zarłocznosci, ale odkryłam w czelusciach lodówki rzodkiewkę, wiec starm sie ją przegryzać a nie chlebek... Ja sobie teraz zakładam,że mi waga do końca miesiaca ma nie drgnąć ni najotę...Chyba,ze w dół, oczywiscie:)
-
Udanej białej niedzieli :D
http://kartki.onet.pl/_i/d/mikolaje5_d.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna
p.s. adres podaje raz jeszcze: gayga678@vp.pl
-
-
oj dziewczyny :!:
mam dobrą i złą wiadomość...zacznę może od dobrej :wink:
kupiłam tą sofę, och spanko pierwsza klasa, wreszcie żadna listwa nie wbija mi się w sadło :lol:
zła wiadomość jest taka: siedzę na forum, bo mój luby poszedł do sklepu po...kajzerki, pieczarki i takie tam bo ma smaka na zapiekanki...ehhh...i w ogóle zrobiłam dziś sernik (po co nie wiem sama, pierwszy raz ciacho upiekłam od chyba 3 miesięcy...)...dobry był, moja madzia zjadła 5 małych kawałków, ja dwa...(maleńkich)... :oops: tzn jeszcze jest 3/4 blachy ale to zostwię dla moich pochłaniaczy :wink:
przeczytałam sobie jeszcze raz moje SWOTciątko i data 19.grudnia zbliża się dużymi krokami, już sobie nawet myślałam, że może zostawić wszystko na poświętach, ale sobie zaraz uświadomiłam, że po raz kolejny zrobię jak to mój zwykł mówić :z gęby d.pę. Chyba właśnie od tego jest forum, żeby ruszyć moje sumienie, skoro nie potrafię sama z tym sobie poradzić, z problemem mojej silnej woli i samodyscypliny, to chociaż nie chcę być przez Was źle oceniana...i może właśnie to mi pomoże...
więc jutro rano spodziewajcie się mojego wpisu z wagą i planem żywienia na cały dzień...
a i jeszcze coś...w piątek rozmawiałam na gg z moją kumpelą, po dłuuugiiiej rozmowie stwierdziła że powinnam być psychologiem, i tak sobie myślę, że jeśli ma racje i że innym dobrze robi rozmowa ze mną, to po raz kolejny potwierdza się, że "szewc bez butów chodzi"...czemu sobie sama nie potrafię pomóc...
Vienne: hehe, ja miałam to szczęście że poszłam na zarządzanie i marketing z "powołania", czego nie mogę powiedzieć o przynajmniej 80% moich byłych współstudentów...więc jak będę ci mogła w czymś pomóc, w jakichś kejsach czy w innych takich to wal, z przyjemnością pogłówkuję...
Grażynko: maila posłałam, sorki, nie wiem czemu nie zauważyłam twojego adresu wcześniej :roll: nie wiem, kurcze...do okulisty korni, sio, hehe :wink: czekam na twoją opinię :lol:
Waszko: hehe, ty jak dobra wróżka czuwasz nad wszystkimi "nowicjuszkami" na forum :wink: ehhh, bardzo potrzebuję takiego wsparcia, mam nadzieję, że od jutra będę miała tylko dobre wiadomości
miłego wieczorka
-
Lubimy dobre widomości:) Te wagowe też będą dobre, zobaczysz:D
Seernik..Mmmm...Musze byc silna, muszę być silna i nie dać sie skusić na sernik w święta:) Pozdrówka:)
-
no dobra, mamy ranek 19go grudnia 2005...
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...319/weight.png
ogólnie rzecz biorąc jestem w wielkim szoku, od mojej przymusowej głodówki, minęły już trzy tygodnie (jak ten czas leci :roll: ) wtedy schudłam 3,5kg (wyjściowa 98 ) w sumie to byłam pewna, że dziś na wadze zobaczę przynajmniej stówę, biorąc pod uwagę moje wczorajsze wyczyny...które jeszcze czuję w żołądku, przełyku... nie mówiąc o przesuniętym o jedną dziurkę pasku...a tu co widzę...96kg, czyli suma sumarum...4 tyg, w tym jeden diety: 2kg w dół...wniosek nasuwa mi się jeden...mój organizm podchwycił myśl o odchudzaniu i sam ją realizuje, zmagając się bardziej ze mną niż ja ze Stefanem...więc...
plan na dziś:
rano: płatki z mlekiem
w pracy: pół litra maślanki, muszę sobie jelita wyczyścić...
w domu: rosół czysty, ze skrzydłem z indyka (cześciowo objedzonym wczoraj przez magdę)
na kolację: jabłka ze dwa powiedzmy...
ruch:
45min gimnastyki (prawdopodobnie z małą...) podczas "m jak miłość"
wartość kaloryczną policzę w ciągu dnia, ale i tak nie będę modyfikować tego planu, bo mam pełno w sobie... :evil:
trzymcie kciuki :!:
Vienne: bardzo mądre hasło, oj bardzo mądre :wink:
-
...zapomniałam...i pięć pu-erhów, jeden już stoi koło mnie!
-
Mi ostatnio nie chce się chodzić po wode do sklepu, ale za to mam dużo herbatek pu-erh i od kilku dni piję po 2 dzbanki dziennie, czyli po 10 torebek dziennie :P Pozdrawiam :*