Witam Wszystkich

Jest sobota a mi się kolejna depresja szykuje Dlatego postanowiłam się wygadać- mam nadzieję, że zrobi mi się lżej na serduchtu.
Sytacja jest następująca : Jak wszystkie tutaj- tak sądzę chcemy czuć się dobrze w swoim "skórzanym ubranku". Stosując dietę i ćwicząc staramy się kształtować nasze ciało. Uwielbiam sobie wyobrażać, że idę w spódniczce i czuję się w niej dobrze. Ale niestety u mnie na takich marzeniach się kończy. Nie chce mi się ćwiczyć. Znajduję tysiące usprawiedliwień żeby nie iść na basen - to że jestem gruba (jak ja się taka pokaże); że mam sad pomarańczowy; że zapryszczona od stóp do głów. Tysiące.........
To tylko moja wina , że kończy się na dobrych chęciach- a podobno nimi jest piekło wybrukowane.
Jestem leniwa

Muszę się wziąć w garść albo rzucić to pozorne odchudzanie.

Mam nadzieję, że nikomu nie popsuje humoru tymi moimi wynurzeniami. Nie to miałam na celu. Musiałam zrzucić z siebie to wszystko co mam w głowie.

Z drugiej strony aktywność fizyczna typu basen miała by wpływ zbawienny na moją psychikę nienawidzącą jesieni i zimy (deprecha murowana ) Ale znowu nie mam kasy a ćwiczenie w domu mam za free. I znowu szukam wymówek. Ahh miejmy nadzieję,że jutro obudzę się w lepszym nastroju.

Pozdrawiam serdecznie
Notta depresyjna