Jestem jakaś .. klapnięta. Czuję się koszmarnie grubo - ale chyba 3/4 osób na tym forum podziela takie uczucie na własny temat.. ja wiem, wiem,że wokół wagi świat się nie kręci, ale jak patrzę w lustro na moje fałdy, to jestem bliska torsji i nic na to nie poradzę. Kult ciała, jaki się w tych czasach wyznaje zostawia jakieś koszmarne piętno w naszych mózgach. Mi się ciągle wydaje, ze jestem kimś gorszym tylko dlatego, że jestem przy kości. To złe.

Boję się wejść na wagę, brakuje mi ruchu, mam okres i brzuch jak baniak.

Mam nadzieję,że u Was jest zdecydowanie lepiej...