-
Czas na powrót. Powrót na forum i to taki powrót jak najbardziej systematyczny i powrót do dietki. Nie przytyłam, stoję na 59kg ale nie satysfakcjonuje mnie to (po sukcesach Waszki). Tak więc od jutra I faza SB i rygorystyczne podejście. Wiem że niedawno też to pisałam ale niestety nie dotrzymałam obietnicy. Trochę się na to złozyło: pracy całe mnóstwo, dołozyli mi godzin i środy, czwartki, piatki siedzę do 17. Żeby to jeszcze była jedna praca to pół biedy są ich trzy. Wiem coś za coś. Przy pensji to jest fajnie :). Poza tym w zyciu osobistym też się poplątało i jakoś smutek zagryzłam słodyczami. Fuj paskudne. Teraz już rozplątujemy więc i nastrój lepszy i słodyczy mniej. Dzis jeszcze mam odpust od dietki, choć nie przesadzam z jedzeniem ale od jutra STOP.
W KOŃCU WYCHODZI CZASAMI SŁONECZKO I NA WIOSNĘ TRZEBA JAKOŚ WYGLĄDAĆ.
Postaram się też trochę ćwiczyć ale z tym u mnie najgorzej.
Tak więc witajcie :) Dietkowiczki.
-
super, że nic nie wróciło!!!!!
-
Tak, dobrze że nic nie przybyło :D Ja muszę jakoś wyglądać do maja, bo jedziemy na długi weekend do rodziny i chcę zeby wywalili oczy jak mnie zobaczą hihi :D
Mi też przydałaby się I faza, no ale w czasie szkoły nie dam rady :( Ale Tobie życzę powodzenia :)
-
Jak na razie wszystko przebiega zgodnie z planem. Waga poranna 59,4, więc tendencja zniżkowa. W pracy nie zjadłam rafaello. Wiem jest paskudne, wręcz mnie odrzucało od niego. Słonko świeci więc optymistycznie uda się wytrzymać :).
Śniadanie: jajecznica z 2 jajek, pomidor, herbata.
W pracy: herbata, sałata lodowa, pomidor, papryka z oliwą, herbata.
Obiad: rybka i warzywa z patelni, kawa.
Planuję podwieczorek: serek topiony.
Kolacja: hmmm, jeszcze nie wiem ale coś dietetycznego.
I woda woda woda.
-
U mie dzisiaj było 60, ale to pewnie przez pivco, teraz trzeba odpokutować. Dziekuję za wsparcie i musimy trzymać sie razem, Waszce sie udało, więc nam też musi. Ja w tym tygodniu muszę te 2 kiloski zgubic, bo już mam dosyć, albo 60, albo 59 i tak w kółko od miesięcy. Niby jestem na dietce, ajakoś marnie to idzie. Dzisiaj ćwiczyłam i jutro też mam zamiar.Co do ćwiczeń envi-to kwestia przyzwyczajenia. Najgorsze są pierwsze 5 dni, a potem ćwiczenia wchodzą w rutynę dnia. Najlepiej wybrać sobie konkretną godzinę, u mnie to 17. Zobaaczysz jak poćwiczysz przez parę dni i nagle przestaniesz, to będziesz czuła, ze czegoś brakuje w codziennym rytmie. Buziaczki
-
Eyeczko, już miałam że ćwiczyłam ale potem dołożyli mi pracy w pracy i własciwie to tylko poniedziałek i wtorek mam wolne popołudnie, które zresztą spędzam z T. Środa, czwartek, pietk to koszmar, cały dzień w pracy. W sobotę pracuję przed południem. A po całym tygodniu to jestem bardzo wypluta. Powinnyśmy się podzielić: Ty ćwiczysz, ja przestrzegam diety no i chudniemy po równo :).
Na podwieczorek było kilkanaście rodzynek i 3 migdały.
Kolacja: pomidor z kefirem.
Chyba jakoś poszło nieźle.
-
Envi całkowicie cię rozumiem, ze nie masz sił juz ćwiczyc, kiedy wracasz z trzech prac, ale moze to sie kiedyś zmieni i będziesz pracować w jednej za niezłe pieniążki. Oczywiście, ze mozemy sie podzielić, nawet mogłabym ćwiczyć za nas dwie, ale tak się nie da.A wczorajszy dzień miałaś na pewno udany pod względem dietkowania; ten pomidorek na kolację był super. Pozdrawiam.
-
Oj, chciałabym parcować w jednej pracy za godziwe pieniądze :), ja nawet chciałabym za ciut mniejsze bylebym codziennie nie robiła 80km do tej pracy :). Rozmarzyłam się. No ale cóz mam to co mam a najważniejsze że pracuję.
Dzis kolejny dzień dietkowy:
śniadanie: papryka nadziewana białym serkiem, herbata;
w pracy: sałata lodowa, pomidor, papryka, szykna z sosem vinegret, 2 herbaty;
obiad: kubek zupy selerowej przecieranej, schab z patelni, brokuł, papryka konserwowa.
powieczorem: krem czekoladowy, kawa;
kolacja: pomidor z kefirem (wczoraj mi bardzo smakowało).
Teraz spadam po uszczelki, dzis zabapwiam się w hydraulika.
Pozdrawiam.
-
O rany, 80km to strasznie daleko. Współczucia.
Miłego popołudnia :wink:
-
Niusiu :) 80 jest w dwie strony i tez uważam że to sporo. Ale robię to co jest moją pasją więc nie odczuwam tego tak bardzo. Tylko niewyspanie daje się we znaki.
Kolacji dziś nie było, jakoś tak apetyt mi odszedł. I nie martwi mnie to wcale :). Hydraulicznie się nie zrealizowałam i pewnie czeka mnie poważniejszy remont błeee.
Znikam spać jutro cięzki dzień. Dobranocka.