Waszko, podziwiam, że wychodzisz z domu w taką pogodę. Ja po wyjeździe do pracy mam na dziś dość .
Ale nie zrezygnowałam z ćwiczeń. Pupcia boli, rower 30 min i hula hop 10 min.
A jedzeniowo było tak:
śniadanie: dwa jajka na twardo, kawa, herbata;
na kursidle: sałatka z lodowej, papryki, ogórka, jajka i grilowanej piersi kurczaka z oliwą, musztardą i przyprawami, dwie herbaty;
obiad: serek z żótkiem słodzikiem i galaretkami owocowymi i zapachem migdałowym, kawausia ekspresso
podwieczorek: dwa kawałki gorzkiej czekolady, 5 migdałów;
kolacja: mielony taki bez bułki i panierki, kapusta z grzybami, jaka była chuda, herbata.
Woda, woda, woda.
Jutro się nie zważę, walczę z nawykiem stawania na wagę jak ze słodyczami których wcale już nie lubię i leżą sobie takie różne w domu i nie tykam . Oby mi tak zostało.