Strzałeczka...
Qrde wiem ze macie racje z tym wazeniem... :/ Ale juz nie moge sie przestawic. Wmowilam sobie tylko to, ze mimo iz waze sie codziennie to wierze rezultatowi na koniec tygodnia. Tak wiec wychodzi na to jakbym sie warzyla raz na tydz Ten ostatni dół na wage, ze sie podniosla i wogole, byl spwodowany w 100% okresem. Teraz jak juz dobiega konca to wszystko sie odwrocilo. Humorek mi sie nieco poprawil, waga tez juz jest tam gdzie byc powinna :P Tak wiec jest wszystko w nalezytym porzadtku
W tym tygodzniu wogole nie moge znalezc na nic zcasu. wracam every day do domku grubo po18, szybka kapiel i najchetniej wtedy poszlabym w kimono, bo wstaje o8 :/ Ale sie nie da. Albo to zwyczajnie nie moge zasnac albo zajeta jestem calkowicie czym innym. Przewaznie o21 siadam przed kompciem i gram w pasjansa do 23!!! No ileż można :/ Gram mnostwo partii, a dopiero 23 na zegarze mnie mobilizuje zeby wstac i isc w kimono... Ale mimo wsystko ciesze sie z takiego zycia W koncu sa wakacje, laba i luz na całego A teraz ide sprzatac z nadzieja ze dzisiaj pojde wczesniej spac (nadzieja matka głupich )
Pozdrowionka