Na te Święta co nadchodzą,
Życzę ciepła i miłości.
Niech Cię ludzie nie zawodzą,
I niech uśmiech w sercu gości...
Wersja do druku
Na te Święta co nadchodzą,
Życzę ciepła i miłości.
Niech Cię ludzie nie zawodzą,
I niech uśmiech w sercu gości...
:D Witam serdecznie Ciebie i żone w drugim dniu swiat. :lol:
110/85 :lol: tez sie ciesze bo jednak troche "skubnelam tego i tamtego" :!: :!:
Pantanal
serdecznie dziękuje Ci za zyczenia i przepraszam ,ze gapa do Ciebie nie trafiłam
mam tak duzo tutaj przyjaciólek -ze sie w tym plotkarskim zjeżdzie gubie czasami .
zreszta nie jestem taka obrotna w tej cybernetyce a mój komp tez troche na popych .
Więc wiele serdeczności zycze Tobie i Twojej ukochanej zonie a mojej imienniczce
codzień-nie tylko od swieta i oby wam Pan dalej błogosławił kazdą przezyta chwile.
Witam!!!
Mam kilka pytań do Pana.
Jak długo się Pan odchudza??
Czy sam Pan układa te jadłospisy na dane dni??
Czy ćwiczy Pan??
Czy miewa Pan dni słabości?? I jak Pan sobie z nimi radzi??
To chyba wszystko jak na razie... Będę bardzo wdzięczna za odpowiedz!
Witam po świętach i pozdrawiam Ciebie i Twoją żone.Dzięki za odwiedzinki.
Mi przybyło 1,5kgpodczas świąt ale od 2 stycznia wchodzę na SB i myślę,że dam radę.Wkońcu do sierpnia muszę dobić do 70kg myślę,że jest to realne.Pozdrawiam serdecznie.
:D W NADCHODZĄCYM NOWYM 2007 ROKU SKŁADAM SERDECZNE ŻYCZENIA DLA CIEBIE I ŻONY-DUŻO ZDROWIA,RADOŚCI,POMYŚLNOŚCI,WIELE ŁASK OD BOGA I SPEŁNIENIA WASZYCH MARZEŃ :D
110/85 :roll: :lol:
:lol: PANTAL WITAM SERDECZNIE CIEBIE I ZONE W NOWYM 2007 ROKU I ZYCZE WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO . :lol: :lol:
witam!
na wstepie chce zyczycx wszystkiego najlepszego w nadchodzacym roku:)
mam taki problem otoz gdy wsaje rano moj brzuch jest plaski i jest no... fajny ale jak tylko zjem cos bardziej obfitego albo jakies owoce egzotycznie to od razu moj brzuch jest taki "ciezki" jakby nabrzmialy...
czy miwal Pan cos takiego? z czego to moze byc?
Witam Wszystkich w 2007roku.Życzę Wszystkim!!!
Na wszystkie dni Nowego Roku
Życzę Wam wiary w sercu i światła w mroku
Obyście jednym krokiem mijali przeszkody
Byście czóli się silni i wiecznie młodzi.
Bardzo dużo prezentów,
mało w życiu zakrętów,
Dużo bąbelków w szampanie,
Kogoś kto zrobi śniadanie,
a na każdym kroku
szczęścia w Nowym Roku!
Przepraszam wszystkich za milczenie, ale komputer okupuje stale mój brat z Brazylii. Obiecuję jednak solennie, że odezwę się po 15 stycznia. Serdecznie pozdrawiam!
Witam po tak długi czasie.Mi też po swiętach się przybrało.
Ale będzie dobrze,a jeśli chodzi o te ćwiczenia to są one na mięśnie brzucha A6W
http://www.megamuscle.pl/aerobicznas...ra-art,33.html
Witam Cię równie serdecznie. :D Przybrało się, przybrało, ale jak mówiłem, woda z komórek schodzi i już dziś rano ważyłem o 2 kg mniej. Potem jednak trzeba będzie zrzucić te 2-3 kg, które realnie "zyskałem", no i iść dalej do zamierzonego celu wagowego. Na razie przytaczam menu mojego dzisiejszego śniadania:
Omlet z 1 jaja z groszkiem, 136 kcal; sałata 75 g, 10 kcal, kawa z chudym mlekiem, 10 kcal, delicje 1 szt, 54 kcal. Razem 210 kcal.
A teraz II śniadanie:
Kawa z chudym mlekiem,10 kcal, dorsz w galarecie 170g, 52 kcal, pieczywo lekkie 7 zbóż - 1 kromka 6g, 18 kcal. Razem 80 kcal.
Dzisiejszy obiad:
Kurczak z rożna bez skóry 250 g, 255 kcal; ryż brązowy gotowany 3 łyżki, 86 kcal; pomidor 100g, 17 kcal; sałata 50g, 7 kcal; jabłko 150g, 75 kcal. Razem 440 kcal
Witam w sobote.
Moje jedzonko na dziś to :
:arrow: śniadanko
1 kromka chleba ciemnego z twarogiem i szczypiorkiem
:arrow: obiadek
warzywa na patelnie z kawałkiem schabowego bez panierki
:arrow: podwieczorek
kawa z mlekiem i 2 kawałki wafelka przekładanego z marmoladą
Jeszcze nie liczyłam ile to Kcal,ale to policzę dopiero wieczorkiem jak będę już po kolacji i dzieci będa spać
Jaj jem 5 razy dziennie. Dzisiejszy podwieczorek:
Sardynki osączone z oleju 1,5 szt, 85 kcal; pieczywo lekkie 7 zbóż, 2 kromki 6g, 36 kcal; bułka pszenna tzw. poznańska kromka 20g, 42 kcal; sałata 50g, 7 kcal; kawa z chudym mlekiem, 10 kcal. Razem 180 kcal
No i kolacja:
Pieczywo lekkie 7 zbóż, 2 kromki 6g, 36 kcal; sardynki w oleju osączone, 1,5 szt., 81 kcal; pierś z kurczaka bez skóry 50g, 74 kcal; sałata 65g, 9 kcal; jabłko 150 g, 75 kcal. Razem 275 kcal.
W sumie w dniu dzisiejszym 1185 kcal
No i dobiłam do 1220kcal,ale nie jest aż tak źle.
Ćwiczonka zaliczone 45min i 3 dzień treningu A6W.
Dobrej nocki Panie PANTANAL.
moje dzisiejsze śniadanko: 306 kacl
4 x pieczywo chrupkie lekkie 80 kacl
30 g chudej gotowanej szynki 118 kacl
30 g żółtego sera light 88 kacl
30 g cebulki 8 kacl
70 g pomidorka 12 kacl
II śniadanko
pomarańcza 190 g - 76 kacl
obiad: 335
100 g gotowanej piersi z kurczaka - 135 kacl
sałatka z pomidora, pekińskiej kapusty, ogórka, cebuli i jogurtu. Ogólna wartość energetyczna sałatki to 120 kacl,
100 g kiszonej kapusty -16
100 ml czerwonego wytrawnego wina - 64 kacl
kolacja: 320 kacl
50 g mango
190 g jabłka
70 g banana
120 g kiwi
300 g grapefruita
wszystko razem około 320 kacl.
Wiem, że kolacja powinna być nieco mniejsza (i niekoniecznie składająca sie z tylu weglowodanów - ale to zdrowe weglowodany) wagowo i kalorycznie ale zwarzywszy, że to są owoce i głownie ich waga składa się z wody pozwalam sobie na takie brewerie 4 godziny przed snem.
Do Arletyp: Pozdrawiam cieplutko Ciebie, synków i męża :lol:
Do Malaa17:Bardzo ciekawe menu. Tylko czy nie jesteś po nim trochę głodna? Mnie po takiej owocowej kolacji szczypałoby w żołądku. Poza tym radziłbym trochę większe II śniadanie, no i podwieczorek. Pozdrawiam serdecznie :D
pantanal: w tym właśnie cała rzecz żeby wszystko tak dograć aby nie być głodną. Każdy organizm jest inny i jak dla mnie to takie menu się sprawdza. Wczorajsze menu dotyczyło dokładnie dnia wolnego od pracy, bo podobnie jak Ty pracuję i od ponieziałku do piątku to wygląda mniejwięcej tak:
śniadanko godz. 7,00 około 300 kacl
śniadanko II godz. 10,00 około 80 kacl
śniadanko III godz 13,00 około 100 kacl
obiadek około 16.00 - 16,30 około 400 kacl
kolacja około 20.00 około 200-300 (zależy jak na obiad wypadnie) najczęściej spore porcje śweżych owoców lub sałatki warzywne - w żadnym razie mięs czy dań ciężkostrawnych (chyba, że podczas wyjątkowych sytuacji jak np. uroczystość rodzinna).
Poza tym dziś też nieco inaczej moje menu wygląda, bo nie zjem o 20,00 swoich owoców. Mianowicie z okazji Dnia Babci nie mogłam odmówić poczęstunku piernikiem, który babcia upiekła właśnie ze względu na mnie. W związku z powyższym na obiad zjadłam 250 ml rosołu z makaronem i 600 g kalafiora bez zasmażki. O ile nie skuszę się na dodatkową przekąskę (a sądzę, że nie) to bilans dnia dzisiejszego zamknie sie w 1085 kacl.
Ja po maratonie 1000 kcal w roku 2005 przeszedłem na dietę 1200-1500 kcal. Przy takiej diecie, jak Twoja, traciłbym po 1 kg tygodniowo. Tak było właśnie w 2005 r. Ale teraz już się tak nie spieszę. Większy pośpiech - szybszy efekt jo-jo. Mam w tym (niestety) smutne wielokrotne doświadczenie :roll:
Pozdrawiam serdecznie :lol:
nie, no teraz się jakoś ruszyło aż za bardzo z tym spakiem wagi - dłuższy czas stało w miejscu. Zobaczę jak sprawa będzie wyglądała za tydzień. Jeśli znów zgubię nieco to zaczynam zwiększanie kaloryczności. Miałam w planie od lutego zwiększyć ale może się okazać, że zrobię to szybciej. Nie chcę już chudnąc, bo to mogłoby być niebezpieczne - jednocześnie chciałabym utrzymać osiągniętą dotychczas wagę.
a, zapomniałam dopisać, że zjadłam jeszcze nieco mango więc kaloryczność dobiła do 1104 kacl. Na tym ostatecznie zamykam bilans na dziś :roll:
No niestety ja troszke przecholowałam 1320kcal.Obiad u teściów ,a potem kawa i ciasto,najgorsza ta czekolada.Ale ćwiczenia 45min i 4 dzień A6W.Czyli nie jest aż tak strasznie.
pozdrawiam.
arletap: myślę, że 1320 to jeszcze nic strasznego. Czasami nawet warto zwiększyć kaloryczność o te 200-300. Może niekoniecznie czekoladą ale jeśli nie są to zbyt częste wyskoki, to nie powinnaś się przejmować. Tymbardziej jak piszesz, że miałaś 45 minut gimnastyki i Wadera. Na Twoim miejscu nie przejmowalabym się tym wcale. Na pewno szybko spalisz, podejrzewam, że znacznie więcej niż zjadłaś.
Jestem na 1200 kcal od początku stycznia. Jem regularnie, zero słodyczy, czasem wino. Przestałam palić, biegam 3 razy w tygodniu, dwa razy w tyg basen, codziennie malutka gimastyka, 5, moze 10 minut.
Waga sie ruszyla o 2 kg.
Czy to tak ma być? Po ciuchach widze strasznie mocno, nawet buty mi latwiej zalozyc, no i jak weszlam na wage to troche mnie to zdemotywowalo :(
Nie wiem, moze gdzies robie jakis błąd? Napiszcie czy wy też tak mieliscie na początku!!
pozdr
Ależ nie martw się, zupełnie prawidłowo :lol:
dzięki :) trochę mnie pocieszyłeś....
czyli trzeba mi cierpliwości... po prostu zawsze byłam na dietach, w których się głodowało i ten skok wagi był błyskawiczny. A teraz jak tak się ślimaczy, to myślałam, że coś robię nie tak. Szkoda, że to nie jest tak prosto... Ale i tak się nie poddam! :)
pozdr
Najpierw głodówka, potem jo-jo. Niemcy mówią: langsam, langsam, aber sicher - powoli, ale pewnie! Bardzo dobre porzekadło!
Pantanal: dzięki! Naprawdę lżej się robi, jak czytam Twoje posty!!
Właśnie zakończyłam godzinny callanetics ze współlokatorką: we dwie zawsze raźniej. Ona co prawda jest szczuplutka, ale biega i gimnastykuje się ze mną. 8)
pod prysznic i spać!!!
pozdr
Hmm... dzisiaj zaczelam... kiedys juz udalo mi sie zrzucic 16 kg w pol roku na diecie 1000kcal... pozniej jednak przytylam 6kg (jednak nie odrazu przez 2 lata sie uzbieralo) ... teraz postanowilam znow sporbowac... jednak brakuje mi sil... uwielbiam jesc... nie wiem juz co mam zjesc zeby nie miec ciaglego uczucia glodu w zoladku... zjem potrawy, ktore wypelniaja i nawet czuje sie syta..ale godzine pozniej.... jestem znow glodna..co robic?
Katarzynka86: Jak to kiedyś ktoś mądzre powiedizał "Proces odchudzania zaczyna się w głowie". Musis zmienić sposób myślenia - jeśli uda Ci się poskromnić mysl o tym, że jedzenie jest Twoją największąprzyjemnością, a zajmiesz głowę czym innym - to na pewno wszystko będzie dobzre. Trzymam kciuki i wierzę, że Ci się uda:)
dzisiejsze śniadanko:
kiełbasa drobiowa na gorąco 80 g
pomidor 100 g
ogórek świeży 100g
cebula 20g
jogurt 25g
rzodkiewka 40 g
3 kromki pieczywa chrupkiego wasa - 7 zbóż - całość śniadania 281 kacl
w pracy kubek silnej kawy zbożowej - około 20 kacl (ekspresowa - według kaloryczności opisanej na oopakowaniu)
w pracy:
o godzinie 10.00 -10,30 - jogurt Bakoma 150g - 72 kacl
o godzinie 13. 00 -13,30 - jabłko 200 g - 100 kacl
obiad:
o godzinie 16,00
50 g gotowanego ryżu 175 kacl
100 g tuńczyka w sosie własnym (podgrzany razem z ryżem) - 100 kacl
200 g marchewki z groszkiem bez jakichkolwiek dodatków - 80 kacl
kolacja godz. 19. 00 (dziś nie mam zajęć sportowych)
Grapefruit 350g - 70 kacl
Taki mam plan na dziś, ale czy to się nie zmieni kto to wie?! Wiem, że to trochę mało jeśli idzie o kaloryczność, jednak wczoraj popełniłam błąd - na obiad zjadłam chyba zbyt wiele (wagowo, bo z kalorycznością ok). Zjadłam pieczone bez tłuszczu i przypraw "kurczakowych" udko (tylko pieprz i sól - porcja ze skórą około 180g) i do tego mase warzyw. Nie byłoby chyba kłopotu, gdybym zjadła mniej. Przede wszystkim mniej kapusty (pojadłam 120 g kiszonej i 100 g takiej czerwonej ze słoika). Do tego doszło mi jakieś 220 g innych warzyw. Chyba przeholowałam, bo chociaż nie czułam się obżarta, to brzuch miałam pełny i chyba wzdęty. Podejrzewam, że to ta kapusta (pomimo wypitych hektolitrów zielonej herbaty). Mam nadzieje, że się dziś już wszystko ustabilizuje. Teraz postaram się na śniadania jeść więcej wagowo (szczególnie na pierwsze, bo w pracy to nie taka prosta sprawa), a na obiad mniej ale może bardziej kalorycznie. No i te nieszczęśliwe kolacje... Nie mam jak zjeść przed 18,00, a zwarzywszy, że obiad jem o 16,00-16,300 to o 18 nie jestem jeszcze głodna. Co radzisz?
Radziłbym kolację o godz. 18, ale z białkiem "w programie". Ja w każdym razie nie zasnąłbym po tak skąpej kolacji. Ale jeśli nawet zjesz o 19-tej (sam tak robię, bo jeszcze pracuję zawodowo), to do snu zostaje spokojnie 4 godziny. Po kolacji idę zwykle na godzinny spacer. To dobrze robi.
W moim niegdysiejszym odchudzaniu po nadzorem Instytutu Żywności i Żywienia słyszałem wielokrotnie: jeść potrawy niskokaloryczne o dużej objętości, żeby zmniejszyć poczucie głodu. To jest istota diety 1000 kcal, a nie głodzenie się! Unikaj sałatek z octem, to one wzdymają, a nie kapusta kiszona. Natomiast kapusty świeże lub mrożone (także kalafior i brokuły0 należy jeść z umarem, bo też mogą wzdymać. Co rdzę, to mrożonki: fasolka, szpinak, marchewka z groszkiem. Przy takich jarzynach możemy spokojnie przekroczyć 1000 kcal, nawet dużo. Pod warunkiem oczywiście, że pozostała część naszego posiłku składa się z potraw niskokalorycznych.Cytat:
Zamieszczone przez Malaa17
Witajcie,
dzisiaj coś kiepski dzień. Brzuch mam jak balon i ciężko mi się ruszyć.
Strasznie mnie ta waga stojąca w miejscu demotywuje. Ale z tego co czytam z Waszych postów to chyba wiem, gdzie popełniam błąd: jem mało kalorycznie, ale sporo wagowo!! Ja też w pracy nie mam jak jeść obiadów i też jem spory obiad około 18.
Oto co dziś zjadłam:
Śniadanko: 3 kromki chleba ryżowego, dwie posmarowane lekko serkiem Twój Smak, dwa plasterki szynki drobiowej, szklanka coli light.
W pracy: kawa z mlekiem
Drugie śniadanie: serek Naramowicki 200g (200kcal), maly pomidorek w to wkrojony.
łapie mnie dolina, że ta waga stoi w miejscu. Czułam się już ok, a dzisiaj co jak balon. :(
Alusiu, przeczytaj mój post, który poprzedza Twoją wypowiedź. Trzeba jeść potrawy niskokaloryczne w dużej objętości, z dużą ilością błonnika (warzywa). Ale trzeba je dobrać, by nie były ciężkostrawne i nie wzdymały. A więc można jeść kalafior czy surowe pieczarki (jeśli lubisz), ale nie na kolację. Natomiast zalecam fasolkę szparagową, obecnie z mrożonek.
Muszę w takim razie dokładnie przeczesać Twoje posty i pozwolę sobie ściągnąć jadłospis.
Nie ukrywam, że mam dzisiaj kryzysowy dzień i najchętniej bym została w łóżku :( Oczywiście nie ma opcji zrezygnowania z diety!!! Takiej opcji w ogóle nie przewiduję!!! Ale stan psychiczny jest dzisiaj kiepski.
Dzięki za pomoc!!! Zabieram się za czytanie Twoich postów :)
Wszystko to pieknie ladnie, ale ciezko jest zywic sie o ustalonych porach jesli sie studiuje... to jest wlasnie moj problem... wychodze z domu kolo godziny 12 wracam po 19... w miedzy czasie bywaja dni kiedy naprawde nie mam czasu na jedzenie... pozniej wracam do domu z wilczym glodem... staram sie zawsze wziac ze soba chociaz jakis jogurt, ale to na wiele sie nie zdaje... a nie chce kupowac ociekajacych tluszczem potraw na mojej uczelni... nawiasem mowiac... studiuje technologie zywnosci :P