Od tygodnia jestem na diecie 1000 kcal. Pewnie, że nie jest to idelane 1000 kcal. Zdarza mi sie przekroczyć mój limit. Największym "wykroczeniem" było jednak 100 kcal, więc w miarę trzymam się zasad. Czasami też daję radę zjeść mniej, nawet o tym nie wiedząc, dopiero gdy wieczorem uzupełniam dziennik kalori okazuje się, że miałam jeszcze zapsa. To cudowne uczucie, wiedzieć, że ma się jednak silną wolę
Dodatkowo zwiększyłam troszkę moją aktywność fizyczną, a mianowicie 1 raz w tygodniu chodzę na basen i w wolnych chwilach jeżdżę na rowerze + codziennie robię 50 brzuszków.
Wydawało mi się, że ta dieta jest pełna wyrzeczeń i nie podołam. Jednak jedynym wyrzeczeniem są słodycze. Nie wyłączyłam ich jednak zupełnie, od czasu do czasu zjadam kostkę czekolady czy cukierka. Wiadomo nie jem żadnych chipsów czy popcornu. Ale na serio to nie jest takie trudne, jakos samo przychodzi. Powiem Wam szczerze, że teraz nawet nie mam takiej ochoty na słodycze.
Jem natomiast bardzo dużo warzyw i owoców.Polubiłam muesli i pieczywo chrupkie. Wyłączyłam z diety zupełnie białe pieczywo, no i nie jadam masła. Reszta wszystko tak jak wczesniej, tylko trochę mniej. 1000 kcal w zupełności wystarcza do poprawnego funkcjonowania, nie czuję głodu.
Wydawało mi się, że nic jednak nie schudłam, bo tak na prawdę nie widzę efektów po swoim brzuchu. Jednak dzisiaj przymierzyłam spodnie, w które za nic nie mogłam się jeszcze przed 2 tygodniami wcisnąć, nie mówiąc oczywiście o dopinaniu się w nich. A dzisiaj bez żdnych problemów się dopiełam I jest mi w nich bardzo wygodnie
Serdecznie polecam dietę 1000kcal,bo z tego co widzę jest na prawdę skuteczna, a nie wymaga jakiś ogromnych poswięceń.Pozdrawiam Wszystkich, którzy będą to czytać
Zakładki