-
witajcie kochane!!!
domdzienny>>>to fajnie, że komuś takie posty jak ten pomagają czy mobilizują
bardzo się cieszę, ale znaj również, że jak ktoś pisze takie posty, to jest mu także łatwiej wytrwać w swoim przekonaniu!!!
a więc, moja przeszłość jest...grzeszna
chodzi mi oczywiście, o sposób odżywiania się
myślałam, że przekarmiano mnie w dzieciństwie, ale jak obejrzałam zdjęcia, doszłam do wniosku, że byłam normalnym, wcale nie grubym dzieckiem!!! W wieku 11- 12 lat wręcz przeciwnie - byłam sina z głodu, nie miałam apetytu itp.mama musiała mnie zmuszać do jedzenia, mówiła nawet, że póki nie zjem, nie pójdę na dyskotekę
może to podziałało na moje pózniejsze podejście do jedzenia...jak tylko zaczęłam dojrzewać, zaczęłam żreć!!! A im dalej, tym bardziej się zaokrąglałam...niby normalne, dziecko staje się dziewczyną...ale ja miałam niepohamowany apetyt...i tyłam...w wieku 17 lat ważyłam 75 kilo, 2 lata pózniej było już 78
oczywiście, wiele razy próbowałam schudnąć, ale to były diety - cud, po których miałam atrakcje z jo - jo
i tyłam jeszcze bardziej...ale nie zwracałam już uwagi na kąśliwe uwagi innych, no bo jak to - moja babka jest gruba, mama pulchna, winiłam o to geny
i wcinałam kolejne batoniki, bo wszystkie moje koleżanki tak się odżywiały, tylko - różniło je to, że nie były grube
no ale przecież miałam przyjaciół, nawet zjawił się w mym życiu KTOŚ wyjątkowy, komu nie przeszkadzało, że jest mnie o 20 kilo za dużo...no bo jak to - człowieka kocha nie za to, jak wygląda...ale raz (na 2 roku studiów) wracałam ze stołówki po obiedzie i na deser wcinałam snickersa (XXXL oczywiście), a na placu stali jacyś chłopcy, jeden z nich powiedział coś szeptem do kolegów, ale ja i tak usłyszałam. było to coś w rodzaju "i tak gruba, a żre batony"...po tym bardzo się zdenerwowałam, ale nie mogłam zapanować nad swoim apetytem...może dlatego nie udawało mi się schudnąć, że zbyt emocjonalnie reagowałam na tego typu uwagi - chciałam schudnąć dla innych, myślałam, że jak będę chuda, wszyscy mnie polubią i zaakceptują...i dlatego mi się nie udawało. a prób było chyba 248
w końcu miałam okazję wyjechania na studia do krakowa, zamieszkałam w akademiku i...postanowiłam, że to nowy etap w moim życiu...od zaraz zmieniam nawyki żywieniowe!!! I powiadomiłam o tym jak najwięcej osób, by w chwilach słabości nie pozwalały mi upaść :P i wytrwałam...także dzięki Wam, moje drogie!!! Ale głównie (ale ze mnie egoistka) to moja zasługa, bo zmusiłam się coś zmienić, z natury jestem leniwa, potrzebuję mobilizacji, więc na początku było mi trudno narzucić sobie jakąś dietę, ale już po ok.mieaiącu przyzwyczaiłam się do zdrowego odżywiania i nadal staram się jeść jak najzdrowiej
taka jest moja historia, oczywiście, opowiedziana w skrócie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki