-
pyzuniu wiesz, że kazdej z nas się takie wpadki zdarzają :evil: :evil: ...
czasami ma się gorszy dzień, albo po prostu nieposkromiony apetyt..
ale najważniejsze zebyś nie przerwała diety bo takim jednym wybryku i walczyła z nami dalej:)
jeden dzień napewno nie wpłynie zgubnie na Twoja wadę i dietkę... pod warunkiem, że to tylko jeden dzień!
a jak dzisiaj dietkowanie idzie??
pozdrawiam
-
Dziękuję kochane za wyrozumiałość - ja jej dla siebie nie mam, chociaż nawet moja waga okazała mi ją wyjątkowo - podnosząc ilość kilogramów o :!: :!: 0,1 kg :!: :!:
Jakby nie było - sprawdziłam, że od 1900 nie utyję i że metabolizm mam jednak rozkręcony dobrze... :)
To mnie bardzo pociesza... rano już czułam pusty brzuszek... a jak narazie dzisiaj 1080 kcal ;) zostało mi jeszcze koło 120kcal, które poświęce dla jakiegoś jogurciku... albo np punpernikla z odrobinka serka lub salatką z makreli - jeszcze nie zdecydowałam a ostatnie jedzonko dzisiaj za pół godzinki = razem z moją niunią... zauważyłam że jak staram się jeść z nią... zjadam mniej - bo jej nie podjadam :D
Dzień ogólnie udany - poza spuchniętym, czerwonym prawym okiem...
Wczorajszy dzień to nie były hormony - chociaż chciałabym to na nie zwalić - niestety mogę tylko na siebie i to że nerwy nadal skutkują chęcią sięgnięcia po coś do jedzenia...
-
Pyzunia i bardzo dobrze. Wróciłaś na diecie i tak trzymaj dalej.
Nie bądź dla siebie za surowa i wybacz sobie tę wpadkę - zdarzyła się, trudno, po prostu pilnuj się dalej. Najważniejsze, że przedietowałaś kolejny dzień uczciwie i... że Twoja orgia spożywcza ograniczyła sie do 1900 kcal, bo przecież mogła i do 2900 i więcej. A w taki sposób lepiej nie wystawiac swojego metabolizmu na próbę.
Trzymaj się mocno! :)
-
Ciężko :!: Czuję straszne zmęczenie dietą - ogólne wyczerpanie... Może przez to pioruńskie zapalenie spojówek - ledwo patrzę na oczy... czerwone i zapuchnięte.
Nie siedzę w domu, tylko w pracy i na całe szczęście bo w domu cały czas chodziłabym obok lodówki - tak jak wczoraj. Mordęgą był dla mnie wczorajszy dzień... kompletny brak motywacji... totalne rozbicie.
Wiem, że to chwilowe i przez to, że nie najlepiej się czuję a nie mam szans by po prostu odpocząć, bo nawet w domu wczoraj siedziałam nad pracą... Lubię takie zaganianie, ale gdy jestem zdrowa, a nie z podpuchniętymi oczami koloru dojrzałych truskawek, gardłem zawalonym jakimś choróbskiem i zapchanymi zatokami. Przemęczenie ostatnio dało jeden efekt - o wiele szybciej łapię wszystkie infekcje, co mi się nigdy wcześniej nie zdarzało...
Mam już tego dosyć... trzymam dietę - podniosłam sobie tylko limit na ten masakryczny okres do 1400 kcal jako górna granica... dopóki nie dojdę ze sobą do ładu.
Najchętniej położyłabym się spać i spała tydzień. Wcale nie cieszy wiosna... bo ledwo ją widzę a wiosenne słońce wywołuje łzy bólu w oczach...
Trzeba przeczekać... i przeczekam.
-
Rozumiem cię doskonale, mnie też dopadło zniechecenie , więc odpuściłam sobie na jakiś czas, a potem z nową energią zabiorę się za siebie
-
Pyzunia! Ja jestem osobą,którą dość często łapie zapalenie spojówek ( noszę soczewki kontaktowe i wogóle jakaś taka skłonność ). Znalazłam świetne lekarstwo , które właściwie po 1- 2 tabletkach pomaga. Jest to diclac - nie jest to typowy lek na zapalenie spojówek, ale wogóle silnie działający lek przeciwzapalny. Jest niestety na receptę. Ja w tej chwili jak widzę,że mi się kończy to załatwiam sobie receptę aby w razie czego mieć tabletki pod ręką. Może wypóbujesz?
Poza tym fajnie, że nie oceniasz się zbyt ostro i szybko wróciłaś do dietkowania. Najważniejsze to podnieść się po każdej porażce.
Pozdrawiam gorąco!
-
Kolejny tydzień diety. Waga stoi... uciekło kolejne 4 cm. Przynajmniej to mnie cieszy :)
Dalej nienajlepsze samopoczucie, więc i dietka idzie jakoś tak koślawo - nie przejadam ale też i nie ćwiczę dużo.... bo wczoraj wzięłam się i troszkę dywanowcami potorturowałam niektóre partie mięśni...
A teraz biorę dzidzię i idziemy na spacerek na pobliski targ troszkę sobie połazić... :)
Potem poodwiedzam resztę wątków :)
-
Pyzuniu, a jak oczyska - lepiej? Zatrzymaniem wagi się nie przejmuj - wiele dziewczyn w tej chwili na to narzeka - może taka pogoda? Coś w tym jest, bo wydaje mi się, że teraz wszystkie niecieprliwie wypatrujemy wiosny - tej prawdzilej, ciepłej, zielonej i słonecznej. Spadek 4 kg to śliczny wynik - wiesz, że nie stoisz tak zupełnie w miejscu :) Na pewno niedługo znowu Twój suwaczek nabierze rozpędu :)
Trzymaj się ciepło i walcz dalej z nie mniejszą determinacją :D
-
Pyzuniu widze ze dopadają cie trudności-to wszystko przez przesilenie wiosenne.Podobno na te przypadłosc pomagaja spacery choc z zapaleniem spojówek to chyba nie jest zbyt wskazane.Trzymaj się kochana i nie dawaj trudnościom.Doskonale rozumiem twoje zniechęcenie dieta-chyba każdego z nas dopada prędzej czy poźniej.Trzeba to po prostu przeczekac a i napady głodu mina.
Napar że swietlika pomaga przy problemach z oczami.Przetestowałam to na sobie i na swoim synku( mały miał problemy ze spojówkami i napar pomógł podczas gdy antybiotyk nie pzryniósł poprawy)
Przesyłam ci dużo słoneczka i pozytywnej energii.
-
Ostatni tydzień był BEEEE... ale powraca motywacja...
Wczoraj troszkę poskakałam i od razu efekty na wadze widoczne :)
Przed przecinkiem objawiło się 67... cóż z tego że za przecikiem jeszcze dynda 8 :D
Od razu lepiej się czuję... chyba kryzysik powoli mija... wraca chęć do diety... i chyba do ćwiczeń...
Tylko muszę się rozruszać po ponad dwóch tygodniach lenia :)