Kolejne sobotnie ważenie i marzenia w stylu RUSZYŁO !!! runęły równie szybko jak się pojawiły w ciągu tygodnia
Nic tam - mam czas, poczekam....

Na nowo polubiłam burczenie w brzuszku i uczucie pustego żołądka - a to już coś...
Ćwiczę - może troszkę mniej - rano nie mam jakoś fazy do rozciągania się, więc tylko się rozkosznie przeciągam i w kieracik z marszu...
Żeby nie było, wstaję 5:12 (kiedy muszę umyć włosy), a wychodzę z domu do pracy 6:30

Ale wróce do tych brzuszków i lekkiego rozciągania się rano... jak tylko przestanę ziewać przed 10-tą...

Konkluzja - waga stoi i się cieszy a ja płaczę i trzymam dietę...
W rączce szklanka 0,4l z wodą z cytryną i chlupczemy żabki w brzuszku Ha.... wiosna mi się włączyła... tylko gdzie te bociany ??...