-
Powoli mijał dzień dzisiaj... nabiegałam się dzisiaj w ramach pracy - dwie i pół godzinki na spacerku
Efekt - przemoczone buty i spodnie do kolan prawie, wiec aż dziw że jeszcze nie zaczęłam kichać nawet... hihi
Wczoraj troszkę poćwiczyłam... ale z tym ćwiczeniem to u mnie bardzo ciężko, bo nawet nie to że mi się nie chce... ale jak zaczynam ćwiczyć koło 18-tej to moja dzidzia wali się mamie na brzuch i z brzuszków nici... próbuję wejść na step - siada mi na schodku i tyle widzieli chodzenie... a wśród porozrzucanych zabawek naprawdę ciężko się ćwiczy aerobic
Znajduję czas na ćwiczenia jak już ją położę spać - 20:30 - 21:00 a wtedy sama jestem po usypianiu jej tak śpiąca że mam tylko ochotę położyć się do łóżeczka i w objęcia morfiego 
Ale obiecałam sobie że jakoś muszę się wziąć... dietka ładnie od 1000 do 1200, w porywach do 1400... więc i ćwiczeń powinno być więcej. I będzie
-
Witaj Pyzuniu
Z dzidziami już tak jest zę nie dają chwili spokoju.Ale to ich prawo.
Jestem pewna że jak znów zajrze do ciebie to na suwaczku bedzie 69.
Pozdrawiam
-
Przy malutkiej to i tak masz masz dużo gimnastyki
-
Przedwczoraj coś mnie podkusiło i weszłam na wagę wieczorkiem... szok przeżyłam - 70?? wieczorem??
Rano szybciutko do łazienki i na wadze magiczne 6 z przodu... ja wiem że moja waga to pewnie oszustka (wyniki zweryfikuję na nowej wadze w przyszłym tygodniu) ale tak krzyknęłam z radości że aż męża obudziłam (o 5 rano)!!!....
Dzisiaj waga nadal wskazywała 69
ale weryfikacja w poniedziałek ... mam nadzieję że aż taką oszustką ta moja waga nie jest żeby mi takie świństwa robić...
Przedwczoraj mianowicie minął dokładnie miesiąc i jeden dzień od rozpoczęcia liczenia kalorii.
-
Gratuluję 6 z przodu.Trzymaj ja mocno.
-
Nie tylko w pierwszych dniach zdażają się wpadki... ale im dalej w dietę tym bardziej kontrolowane 
Dzisiaj była pizza... łącznie około 200 gram na cieniutkim cieście
przed zjedzeniem dokładnie wyliczyłam ile mogę zjeść..
i mimo że zjadłam czuję się świetnie... a mój mąż umiera z przejedzenia (hihi)
Teraz odpokutowałam sobie przy dużej porcji stepu (prawie 40 minut) oraz sporej porcji rozciągających ćwiczonek i brzuszkach (2 serie po 100 brzuszków i drugi dzień A6W)...
Ledwo żyję i czuję wszystkie mięśnie brzuszka... och jak cudownie
-
hej pyzuniu
Zazdroszcze ci zapału do ćwiczeń - ja ciągle nad tym pracuje
I gratuluje silnej woli.Jestem pewna że gdybym ja jadła pizze to na jednym wyliczonym kawałku by się nie skończyło.Dla mnie jeszcze za wcześnie na takie smakołyki w ograioczonych porcjach.Jeszcze sobie na tyle nie ufam.
-
Kolejny tytan ćwiczeniowy - gratuluję
-
Tytan ćwiczeniowy to ze mnie nie bardzo
ale wiem że muszę.
Lubię step i lubię rozciągać się - ostatnio polubiłam nawet brzuszki chociaż A6W jakoś mi nie podchodzi.
Najgorzej jest na to wszystko znaleźć czas, kiedy w domu mały szkrab uwielbiający przeszkadzać.
najczęściej jestem tak padnięta że nie mam siły ćwiczyć, ale gdy nie jestem za śpiąca staram się tą godzinkę przećwiczyć, albo chociaż 200 brzuszków
jakoś wychodzi
Ostatnio limit kaloryczny układa się dziwnie - po dwa dni z rzędu kaloryczność w granicach 1160kcal, a potem 1300 - 1400 i znowu dwa dni 1180 i 1360... wariactwo. 
Dzisiaj waga pokazała 69,5 ale wiem dlaczego - totalne zatrzymanie wody... chyba zmienię dzień kiedy się ważę, po jakoś w pomiedziałek zawsze nie tak
może środa, kiedy wody mniej ?? bo w weekend jakoś mało piję - nie wiem dlaczego, ale jest to zawsze w granicach niecałych 2 litrów... z kolei w tygodniu świetnie - w pracy dochodzę do 2,5 - 3 litrów.
Także przyjmuję ważenie w środę, a suwaczek zmieniam na 69 bo wiem że właśnie tyle ważę
-
Mi też dieta lepiej w ciągu roboczego tygodnia więcej i płynów wtedy więcej wypijam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki