-
Dziewczynki, to, co wczoraj napisałam nie było pustosłowiem - widzę, że już wracam na właściwe tory tak myslenia, jak działania. Dziś dieta idzie normalnie, już bez konieczności zamiany posiłków i niecierpliwego dreptania pod lodówką. Właśnie wcięłam saszetkę, teraz popijam kawą.
Kolejne poranne wnioski? Kupuje wagę. Zaraz Wam powiem dlaczego. Moja łazienkowa, przehistoryczna waga to nic innego, jak słodka oszustka. Jak w piosence: ona mówi mi słodkie kłamstweka, a ja w nie z przyjemnością wierzę. Koniec z tym! Ważę się na niej od początku, ale... już za pierwszą wizytą u mojej konsultantki przeżyłam szok, kiedy okazało się, że według jej elektronicznej wagi ważę... ok. 5 kg więcej. Nie chciałam o tym mówić, czy przyznawać sie do tego, chyba najbardziej przed sobą. Koniec z szachrowaniem! Zaraz włażę na Allegro i szukam odpowiedniego sprzetu. Może to i nie najlepszy pomysł zmieniać wagę w trakcie odchudzania, bo np. nie wiem wtedy, jaka była moja waga wyjściowa, ale kij z tym. Chcę znać dokładny wynik, a nie "na oko".
Ciciabella, ja wiem, że trudno w to uwierzyć, ale naprawdę tęsknię za ścisłą - ona jest bardzo niekłopotliwa, a poza tym - w moim wypadku bardziej niż znośna. Dlatego byle ładnie dojechać do poniedziałku, a potem znowu z górki! A cukinia? Cukinię robię tak, żeby była jak najbardziej cukiniowa, czyli minimalnie doprawiona. Czyli kroję w plastry, wrzucam na suchą patelnie teflonową, jak się troszeczkę przypiecze - dodaję Vegety i podlewam wodą, duszę jeszcze chwilę i to wszystko. Taką cukinię uwielbiam, ba! mam fioła na jej punkcie! Własnie, muszę sobie dziś co najmniej jeszcze jedną cukinkę nabyć ;)
Mirielko - ja też ściskam i dziękuję za wszystko :)
Myszko - ja myślę, że w przypadku wielu z nas na początku były wielkie emocje, pęd do sukcesu, wyścig z czasem, niekiedy ze sobą nawzajem. Trafił się gorszy czas - wszystkie nas dopadł kryzys. Myślę w tej chwili o Tobie, XXX, sobie. Inaczej poradziłyśmy sobie z tymi kryzysami, ale mam nadzieję wszystkie wyciągnęłyśmy wnioski, które pomogą nam dalej wytrwale i spokojnie dążyć do celu. A cel osiągniemy, tylko spokojniej, nie po szalonemu. I ja się bardzo z tego cieszę. Chociaż bynajmniej - nie zamierzam zmieniać taktyki - do 1 maja DC, a potem wychodzenie z niej.
Mysiu, masz urodziny 17 lipca? Tos Ty tez raczek :) Ja też lipcowa, z 21 - rak na pograniczu lwa, bom się tuż przed północą raczyła urodzić. I powiem Ci szczerze, że do 21 lipca chciałabym DEFINITYWNIE zakończyć odchudzanie, czyli dojśc do moich zaplanowanych 62 kg. Kupa czasu przed Tobą, przede mną, cele są realne, uda nam się!
XXX, kochana, dzięki! Cieszę się, że podoba Ci się mój styl - ja jestem w tej materii strasznie próżna i łasa na komplementy :D Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać, ze ja w dużej mierze z pisania żyję, choć to raczej pisanie odtwórcze, niż twórcze. A jak już coś piszę, to przeważnie w języku, którego prawie nikt tak naprawdę dobrze nie zna, więc docenia to garstka... Ale miło, lubię byc chwalona! :twisted:
Agnimi - niestety - teraz jest taki okres, to całe przesilenie wiosenne przetacza się przez forum jak dżuma... Ale myślę, że jeszcze parę dni, trochę więcej słonca i mniej mrozu - i wszystko minie! Czego serdecznie i Tobie i wszystkim dziewczynom życzę.
Ściskam!
-
Hehe, poprzedniego posta pisałam prawie godzinę (robiąc przy tym 10 różnych rzeczy), więc jak juz go wysłałam, to okazało się, że w międzyczasie pojawiły sie nowe wpisy.
Kasieńko! - bardzo Ci dziękuję za to, co napisałaś. Właściwie ustawione priorytety to podstawa. Wtady łatwiej jest walczyć ze wszystkim - z depresja, spadkiem nastroju, kryzysami. Wiesz co? Dumna jestem z siebie, że po pierwsze - pojawienie się kryzysu nie było dla mnie jednnocześnie końcem diety, b. niepopełniłam żadnych "grzeszków", c. wyciągnęłam wnioski. Z tego ostatniego chyba najbardziej, bo od dwóch miesięcy trąbię wszem i wobec, że problemy należy rozwiązywać, a nie zjadać, a teraz sama musiałam wcielić w życię tą teorię i... udało mi się!
A poza tym - etap bycia pokrzywdzoną przez los, czy inną siłę wyższą też mam juz za sobą. Nie los czy inny czynnik metafizyczny jest winny mojej nadwagi - zapracowałam na nia sama, więc sama muszę sobie z nią poradzić. Ciekawa jestem jak będzie wyglądało moje życie po zyciu na diecie. Zakładam że normalnie. Piszesz o pizzy - nie, na pizzę na pewno się kiedyś skuszę, ale jako na normalne jedzenie w normalnej ilości. Nie na całą, wcinaną pokryjomu kiedy nie ma w domu mojego faceta ;) Jak już nie raz pisałam - jedyne, czego nie tkne to słodycze. Zresztą one nie są mi już potrzebne do życia ani do szczęścia. Na szczęście! ;)
Kasiu, poniżej 80-tki to Ty już prawie laska będziesz! Moja skóra na razie całkiem dobrze znosi narzucone tempo, inna sprawa, że dużo mnie kosztuje (dosłownie i w przenośni) utrzymanie jej w formie. No, ale to też mi pomaga i uczy mnie systematczności, więc nie ma tego złego...
-
Dołączam do grona urodzonych w lipcu :D :D I mam nadzieję ze na moje urodziny to ja będe już "dwucyfrowa"
Pozdrawiam
-
Hybrisku!
Cieszę się,że udaję ci się wcielać teorię w życie- nie zajadać problemów tylko je rozwiązywać,
Ja też jestm ciekawa jak to będzie po diecie , na razie to bycie na diecie i zrzucenie pierwszych 10 kg dodało mi pewności siebie, i to nie chodzi o samo spojrzenie w lustro , pokazało mi właśnie to o czym pisałaś,że nie jestm pokrzywdzona przez los czy coś inszego , sama się doprowadziłam do fazy słonicy i sama MOGĘ to zmienić, a idąc dalej skoro mogę zmienić TO, mogę zmienić w swoim życiu większość rzeczy, które mi się nie podobają.
Dieta uczy mnie cierpliwości , wytrwałości i systematyczności - wszystkie te cechy były mi wcześniej obce, bo ja choleryk jestem :wink:
Cieszę się,że dobrze ci idzie dietka i poczucie humoru nie opuszcza .
Pozdrawiam cię serdecznie
Kasia
-
Ciągnie swój do swego najwyraźniej, bo nam się tu całkiem RACZKOWO zrobiło :)
Bo ja też raczek - z 11 lipca :)
Dziewczynki moje kochane - najlepszą rzeczą, jaką możemy tu na Forum dla siebie nawzajem zrobić to szczerze o obszernie pisać o naszych emocjach, doświadczeniach, odkryciach i tp. To takie właśnie posty budują więź między nami, takie posty czyta się z wypiekami na .. no nawet na kolanach ;) Kwiatki i pozdrowienia są przemiłe - nie chcę być źle zrozumiana, po prostu niektórzy mają taki styl i jest to ok - ale ja wolę problemy, burzę mózgów i wnioski, które mają jakiś wpływ na nasze postępowanie, wzbogacają nas. Więc nie tłumaczcie się, że piszecie takie soczyste, intensywne teksty, nie przepraszajcie. Ja powiem tak: WIĘCEJ CHCĘ! :)
Istnieje jednakże pewne niebezpieczeństwo, że co fajniejsze teksty będę kolekcjonować i cytować u siebie - z podaniem autora oczywiście :) Ewentualne protesty zbieram na PW lub w postaci rzucania we mnie .. rzodkiewkami .. :twisted:
-
Witam!
A ja jestm rybka, to też mi do raczków blisko!
Mirelko ja dlatego lubię ten wątek , wątek Hybris, bo ona ma rewelacyjne przemyślenia i dobrze ujmuje je w słowa, czego ja nie potrafię, wolę to niż kwiatki, nie obrażając nikogo, bo wiosenne kwiatuszki są piękne.
Pozdrówka i teraz już na prawdę sama sobie daję kopniaka w tyłek i uciekam sprzed kompa
Kasia
-
Kasieńko! Wiesz, ja już mam mini skalę porównawczą - bo właściwie teraz przy mieszanej czuję się, jakbym w ogóle na diecie nie była. JEM. Wolno mi jeść, ba! Nawet muszę jeść. Kawałek mięsa, 2 lychy warzyw to dla mnie niesamowicie dużo żarcia! Boję się nawet, czy to nie za dużo, czy mnie tyle i tak wolno. Oczywiście do kitu takie myślenie, bo wiem, co robie, wiem, z czego robię, wiem, że się mieszczę w limicie 400 kcal na posiłek. Za to podświadomość wręcz domaga się ode mnie postu. Dlatego obawiam się, że w moim przypadku wyjście z diety będzie jednocześnie wymagało nauczania się jeść od zera, a przy tym wyzbycia się obaw, które rodzą się w mojej głowie przez błędne zestawienie pojęć: zjem=utyję. A to przecież bzdura, musze tylko uważać ile i czego zjem. Eh, ja niestety mam duże ciągoty do popadania w skrajności, dlatego kiedy niebezpiecznie zaczynam zbliżać się do granicy - mile widziany jest kop w zadek na otrzeźwienie :twisted:
Mirielko - szczerość, czasami szczerość do bólu, wyjmowanie na wierzch własnych bebechów i ich kontemplacja - cóż nie mogę żebym to lubiła, ale niekiedy miewam napady ekshibicjonizmu, lub świadomości jak kto woli i trochę ze mnie ucieka. Nie wstydzę się tego. Niekiedy jednak włącza się wewnetrzny cenzor. Tak jak to się stało przedwczoraj - napisałam bardzo osobisty post, po czym go skasowałam. Trzeba umieć wyczuć granicę - co innego pokazać swoje prawdziwe, ludzkie oblicze, a co innego paradować nago po Nowym Świecie lub innym równie wyludnionym miejscu naszej stolicy ;) Poza tym cóż, dziewczynki, prawda i rzeczywistość jest brutalna i każdy, kto troche dłużej korzysta z internetu, zdaje sobie z tego sprawy: nie jesteśmy anonimowi. Nie zdarzało wam się trafiać na różnych forach i portalach na wpisy Waszych przyjaciół, kolegów, znajomych? Mnie owszem. Tym bardziej, że tej internetowej prywatności sama się poniekąd pozbawiam, uzywając stale jednego nicka. To tak, jakbym wszystko, co piszę, firmowała swoja twarzą. Dlatego staram się pisać tak, zeby ktoś, przeczytawszy moje słowa nie zaczął mi dorabiac gęby. Oczywiście nie znaczy to, że bawię się w autokreację, czy kręcę w inny sposób. Po prostu staram się zachować miarę.
I też wolę takie dyskusje od kwiecia :D co nie znaczy, że kwiecie mi wrogie :D
Kasiu (bis) rybka to przeca też znak z trygonu wodnego! Więc ciągnie swój do swego :) a co do reszty - dzięki za te miłe słowa :oops:
pozdrawiam!
-
Hybrisku Kochany i ja dolaczam sie do hymnow pochwalnych na temat Twojego stylu - bardzo mi imponujesz. :D Uwielbiam Cie czytac, bo nie dosc, ze masz COS w glowie, to jeszcze potrafisz ten urodzaj atrakcyjnie zaprezentowac. :D Dziekuje, ze jestes. :D
Twoja filozofia daje Ci silne podstawy do efektywnego odchudzania i bycia szczupla. Wlasnie tak to powinno wygladac. To Ty masz byc dla siebie najwazniejsza - nie daty, nie czas, nawet, a moze zwlaszcza, nie inni ludzie.
Bylo takie jedno malzenstwo, ktore mocno chcialo miec dziecko. Kiedy po roku staran nic im nie wychodzilo, zaczeli szukac pomocy u specjalistow. Ona mierzyla temperature, on sie leczyl, a rytm ich zycia i wzajemnych relacji podporzadkowany byl tylko jednemu - kiedy i jak to zrobic, zeby wreszcie sie udalo. Dwa kolejne lata bezowocnej walki jego wpedzily w kompleksy, ja - w zgorzknialosc. W koncu postanowili sobie odpuscic i zaczeli szukac innych rozwiazan. Dwa miesiace pozniej ona z radoscia stwierdzila, ze jest w ciazy. Jak gdyby nigdy nic :!:
To banalna historia, jednak pieknie dowodzi jaka sila, ale tez i niemoc moze tkwic w naszych umyslach.
Gratuluje Ci Hybris metamorfozy, ktora przechodzi nie tylko Twoje cialo, ale tez i dusza. :D
A co do tej wagi, to kup ja koniecznie. Polecam taka z bajerami. Ta moja wskazala mi, ze mam o 2 procenty wody za malo. To tez moze wplywac na wyglad mojej skory.
-
Teraz trochę w biegu, ale niniejszym donoszę, że akcja błyskawiczna pod kryptonimem "waga" wykonana!!!! Jest tak, jak myslałam, różnica między nią a moja oszustką wynosi mniej więcej 5 kg. Oczywiście nie będę dziś jeszcze zmieniać suwaczka, zrobie to jutro, bo teraz jestem najedzona i napita, więc wynik może byłby zafałszowany.
Cóż - przynajmniej wiem, z czym walczę!
pozdrawiam serdecznie!
-
Między moją starą oszustką a nową było 3 kg różnicy :) najpierw mnie to podłamało, a potem stwierdziłam, że w końcu co tak naprawdę mi to daje?? i tak schudnę do tej wagi przy której będę się dobrze czuła - czy waga będzie pokazywała 54 czy 57 :)
-
Ja jeszcze rok temu miałam wagę, na której różnice między jednym ważeniem a drugim dochodziły do 15 kg. Szok przeżyłam kiedy dwa lata temu przyjmowano mnie do szpitala i okazało się, że waże 15 kg więcej niż rzeczona waga wskazywała :evil: . I bywało że stawałam na niej kilka razy, aż w koću okazywało się że jestem o 10 kg lżejsza niż przed miesiącem, :wink: ale zmądrzałam i zarządałm od małżonka porządną wagę na.......imieniny mojej mamy. :wink: Waga stoi u mnie, bo moja mama nie lubi się ważyć, a jak chce to zawsze może zrobić to u mnie. I tak bywa codziennie na obiadku.
-
Oszustka zdymisjonowana.
Tak, jak przewidywałam, teraz waga wskazuje ok 5 kg do góry - czyli ważę obecnie 93,1 kg. Ile schudłam w tym tygodniu - nie wiem, ale w tej chwili to mało ważne.
Zaraz zmieniam suwaczek i lecę z piesem na spacer, potem sobie wreszcie na spokojnie poczytam nowości w Waszych wątkach. [/url]
-
Czyli jeśłi dobrze policzyłam startowałas z wagi 117 a nie 112.Ilośc straconych kilogramów też się nie zmienia więc chyba nie jest tak źle.Choć zdaje sobie sprawe ze takie " przytycie" w ciągu jednego dnia może zepsuc humorek.
Pozdrawiam
-
bosz az sie boje wtakim razie ilemi by pokazala elektryczna waga...
musze sie zwazyc u mamy bo takową posiada,chociaz czy ja wiem czy to dobry pomysl?? :roll: :wink:
przyszlam sie zmotywowac i sie udalo:-)
aha moge prosico linka do twojej wagi?? moze w niedlugim czasie tez sie skuszena zakup nowki nieśmiganej:-) :wink:
-
Najważniejsze to znać prawdę :)
Już ją znasz teraz będzie tylko łatwiej :)
-
super wątek
dziewczyny Wy wszytskie jesteście wspaniałe i wierze ,ze mnie zrozumiecie
WIDZĘ ,ŻE WY PIĘKNIE I KONSEKWENTNIE DIETUJECIE :P :lol:
g r a t u l u j ę kazdej z osobna , dla mnie wszystkie jesteście moimi idolami
bo WAM się udało pozbyć tych kilku , kilkunastu kilo
niestety ze mną nie jest tak łatwo
cholera nie będę się oszukiwać i WAS przy okazji
normalnie moja dietka jest w porzątku tak do godziny 17 a potem żrę ,w pracy nie jest najlepiej pokłóciłam się z taką jedną siksą- koleżanką z pracy , wróciłam do palenia papierosków po półtora rocznej przerwie nie palenia :cry:
jakoś psychicznie nie mogę pozbierać się po wyjściu ze szpitala , mały dalej chory - ciągle kaszle , do tego doszedł reflux u córki wisi perspektywa operacji usunięcia dodatkowego migdałka .....
nie wiem pewnie sama się oszukuję tymi problemami z dziećmi , może za mało chcę ,a moze za dużo i zbyt intensywnie o tym myślę tak jak te małżeństwo o tym dzieciątku (zresztą tą historyjkę znam z własnej autopsji :wink: )
dziewczyny pomóżcie , poradzcie , WAM SIĘ UDAJE
wczoraj swoje smutki topiłam w piwku i górze czipsów :oops: :(
dziś boli mnie wątroba i żle się czuję
CO ZROBIĆ BY WYTRWAĆ ??? JAK PRZEKONAĆ SAMĄ SIEBIE ??? CO ROBIĆ JAK NAJDZIE CHCICA :oops: NA MAŁE CO NIE CO ???
jak nauczyć sie miłości do siebie samej , jak dojść do celu - mnóstwo pytań i najgorsze w tym ,że już przestałam wierzyć w siebie , bo co z tego ,że uda mi się przez tydzień może 2 , jak i tak za jakis czas ulegnę pokusie , ciężko czuję się , jestem zrezygnowana
juz prawie rok walczę z sobą samą i pragnę schudnąć , niestety bez żadnego efektu :(
coś ze mną nie tak , ale się nie poddam do wakacji , jak się mi nie uda do 30czerwca to se póżniej odpuszczę i nie będę sie odchudzać i zaakceptuję moją otyłość
próbowałam diety plaż południowych , ale na tej diecie zle się czuję ,za dużo ograniczeń
teraz sobie myślę ,że zrezygnuję może z mięska na rzecz ryb , nie mogę czuć głodu bo jak zgłodnieję to od razu wcinam wszystko co sie da , byle jak i byle gdzie
może więcej warzyw będę jeść , myślę ,ze na początku przez 2tygodnie -zacznę od dietki 1500kalorii , potem 3tygodnie 1300kalorii i moze kiedyś 1000kalorii
zaczęłam prowadzić dzienniczek kalorii i dzienniczek wagi i o zgrozo zjadam dziennie ponad 2000kalorii :( za dużo , dużo za dużo
kupiłam sobie pandę na obiadki ,ślyszałam ,że jest pyszna
nie znam tylko przepisu na nią , moze cościk polecicie
sorrki hybris,ze tak się rozkleiłam na twoim wątku , ale tu jakaś miła atmosferka
i moze ktoś mi pomoże pozbierać i zacząć konsekwentnie dojść do celu
p o m o c y :!:
beznadziejna mejdejka :evil:
-
Oj wylatałam się za wszystkie czasy, obeszłam dziś z Misiem całe Pola Mokotowskie i wróciłam głodna jak wilk - w związku z czym wsunęłam połowę warzywek, przewidzianych na obiad. Acz wcale nie mam z tego tytułu wyrzutów sumienia i żadne przestępstwo to nie jest ot - zmachałam się, to organizm zażadał wcześniej tego, co mu się należało. Ponieważ porcja obiadowa zrobiła mi się przez to trochę mniejsza, wpadłam na szatański pomysł: CUKINIA!!!!!! Zaraz i tak czeka mnie wyjście na pocztę, więc nie ma bata, kupię i "tę ostatnią cukinię" przed kolejną ścisłą ;) Mniam!
XXX - ja się wcale nie przejmuję tym "wzrostem" wagi. Żadna to różnica, czy dopuściłam to świadomości teraz, czy za 2 miesiące, zawszec by to było te 5 kg więcej. A teraz mam ochotę zrobić mały eksperyment i poobserwowac, jak chudnę na ścisłej, którą zresztą zaczynam za 2 dni. Ciekawe, jak te dekagramy będą leciały... Ależ się cieszę z tej nowej wagi, chociaż wali mi prawdę prosto w oczy :D I na fali tej radości w początkowej fazie mam zamiar eksploatować ją bardzo intensywnie... Nawet codziennie :twisted:
Nesko,witaj w moim wątku i na forum. Zaraz poszukam, gdzie się schowałaś i poczytam, co tam u Ciebie. Cieszę się, że moja pisanina Cię motywuje - wiesz, ja też strasznie lubię czytać, jak inne dziewczyny chudną, cieszą się, smucą, dzielą swoimi doświadczeniami. To bardzo pomaga, zwłaszcza, jeśli masz w któryms momencie sama problem... a nie oszukujmy się - kryzysy towarzyszą diecie, nie da się ich obejść.
Pamiętaj, że forum pomaga, a w kupie raźniej :D
A link do wagi? Proszę uprzejmie, ja kupiłam na tej aukcji:
http://www.allegro.pl/item89849537_s...kl_0_1kg_.html
głównie dlatego, że chciałam coś z Warszawy, na zaraz. Ale możesz też przejrzeć całą kategorię - na pewno znajdziesz coś dla siebie - są tańsze, droższe, z pomiarem tkanki tłuszczowej, wody i takimi tam bajerami :) co sie komu podoba :D
http://www.allegro.pl/8834_pozostale...r=t&view=gtext
Pyzuniu, ja pamiętam, ze i Ty miałaś podobne historie z wagą. I masz całkowitą rację! Najważniejsze to wiedzieć, jak jest naprawdę (z dokładnością do 100 g, hihi)
Mejdejko - powtórzę to, co pisałam Ci na gg. Z jednej strony nie możesz się oskarżać, że jesteś beznadziejna, a z drugiej, jeśli zauważyłaś, że masz problem z jedzeniem (połowa sukcesu) musisz się zastanowić, co go wywołuje. Na pewno są to jakieś zaszłości, stresy, może smutki - ale zjedzenie kolejnego batona, kanapki czy czegokolwiek innego - nie zmieni sytuacji. Problemy nie uciekną same, a Ty dołożysz sobie jeszcze jeden problem pod tytułem wielka nadwaga - i z tym będziesz podwójnie nieszczęśliwa.
Ty po prostu musisz znaleźć na siebie sposób. I ja wierzę, że Ci się to uda! Trzymam kciuki![/url]
-
Witam w sobotę leniwą i śnieżną!
Wczoraj miałam normalnego dpła dietowego i ...... wiecie co mnie uratowało przed jedzeniem? To co napisała Hybris - jeśli masz problem to spróbuj go rozwiązać, przemyśl dlaczego jest ci smutno , gdzie tkwi przyczyna.
Przy @ miewam takie doły , no i byłam w sklepie po pracy tak mi było smutno i źle, że pomyślałam sobie - a co tam kupię sobie coś dobrego tak na pocieszenie.......
Nie miała to być jakaś straszna bomba kaloryczne, ale jakieś żarełko na poprawę humoru,
i nagle zaświeciło się czerwone światełko w mojej głowie , przypomnieł mi się Twój post Hybris, ROZWIĄŻ PROBLEM NIE ZAJADAJ GO!!!!!!
Zrobiłam normalne zakupy, a na pocieszenie kupiłam sobie nowy krem pod oczy iżel pod prysznic!
Zrobiłam wielki krok do przodu, i to dzięki Tobie Hybrisku , dzięki forum i wam wszystkim.
Wygrałam, bo uświadomiłam sobie źródło problemu i nie zajadłam go tylko spróbowałam rozwiązać.
Pozdrawiam Kasia
P.s. a waga to waga lepiej nie mieć w domu oszusta, to prawda ale mimo wszystko wagą startową też zmień bo ilość zrzuconych kg nie zmieniła się !
Buziaki i powodzenia
Chyba niedługo się w ogóle do cię przeniosę.
-
hybris dziękuje za linki, tak się łamie bo zjednej strony sa inne wydatki teraz krucho u mnie z kasą a z drugiej taki zakup kusi...probuje sobie przemawiac do rozsądku ze na obecnej lazienkowej w sumei tez widze spadek wagi , wiec to zbytek taka elektroniczna...no i postawic nie mam gdzie :wink: muszę się jeszczez tym przespac:-)
mejdejko wiem dokladnie co czujesz , ja zaczynalam już tyle razy, co z tego ze udawalo się schudnać kilka kilo jak wracalo i to z nawiązką , (swoja drogą te kilogramy to pączkuja , ze sie tak namnazają :?: :twisted: ) ale co nam pozostaje oprocz wiary ze sie uda??
nie chce się pogodzic z sobą gruba , chce moc bawic sie z mlodą szalec na łace, grac w pilke i wyjscna plaze w lecie nie czujac sie żle i cieszyc sie zyciem , wiem niektorzy potrafią zaakceptowacsie wrozmiarze xxl ale ja nie umiem
wiec trza wierzyc ze sie uda... no
-
Kasieńko, zawsze jesteś u mnie mile widziana :D Nawet bardzo mile. Zwłaszcza kiedy przychodzisz z takimi informacjami, jak ta. Wiadomość cudowna doprawdy - bo powiem Ci, że widać, że nie tylko jesteś na prostej drodze do odzyskania ładnej sylwetki, ale do nauczenia się na nowo, jak należy jeść i do czego jedzenie służy. To z pozoru banalne, prawda? Ale jak się nad tym głębiej zastanowić, to problemem wielu z nas, osób, które nabawiły się nadwagi na własne życzenie, było właśnie nieumiejętne "uzywanie" jedzenia. Na zdrowy rozum: jedzenie ma służyć do tego, żeby podtrzymać nasze ciało przy życiu. Triuzm, wszyscy wiemy. Nam natomiast miało służyć do celów zgoła innych, zastępować więcej, niż tak naprawdę potrafi. Miało być i przyjacielem i pocieszycielem i nagrodą i rozrywka i urozmaiceniem i zabijaczem czasu. Dokąd zaprowadziła nas ta zażyłość - widać po suwaczkach :twisted:
Sama cieszyłam się niepomiernie, kiedy dwa dni temu opanowałam głód "psychiczny". Kiedy wytłumaczyłam sobie, że NIE MUSZĘ zjeść, żeby odepchnąć od siebie problem, tylko muszę się zastanowić, co boli i działać. Dziś przeczytałam Twój post i z radości wyfrunęłam metr nad ziemię. Kaśka, oby tak dalej. Tzn. nie życzę Ci więcej problemów, smutków i smuteczków, ale życzę Ci takiej postawy. Na całe życie.
Nesko - no tak, życie. Ale wiesz, jak też się z kupnem tej wagi woziłam od początku diety, czyli już niedługo będzie 2 i pół miesiąca ;) A wczoraj, kiedy moja oszustka pokazała mi kilka razy zupełnie różne wyniki - powiedziałam: KONIEC! Vivat Allegro i vivat mój Piotrek, który prawie pływał z błocie idąc ją od sprzedawcy odebrać.
A odnośnie tego, co napisałaś Mejdejce - wszystko ok, ale WIERZYĆ w sukces można zacząć dopiero wtedy, kiedy zacznie się COŚ robić. Do rrrroboty, dziewczynki, wiosna czeka :D
p.s. Zmieniłam suwaczek zarówno w rubryce wagi bieżącej jak i wyjściowej, więc spadek kg jest taki, jaki już wypracowałam. A kolejne moja słodka elektroniczna przyjaciółka pokaże - mam nadzieję - już wkrótce :D
-
no właśnie święte słowa hybris
zacznę wierzyć w siebie jak zacznę coś robic i zobacze efekty
najpierw muszę sobie konkretnie pogadać sama ze sobą
i coś wymyśleć na te moje ciągłe podjadanie
przed momentem też skończyłam obiadek córki :cry:
i wyrzuty sumienia mnie dopadły
ja chyba nie umiem :cry: jak się za to porządnie zabrać ?
potrzebuję konkretnego planu
oki na razie postanowiłam , że się do WAS odezwę dopiero jak schudnę do 75kilo
czyli jakieś 5 kilo ( 2 mam za sobą ) ... jakaś kara musi być zresztą czy ja do WAS pasuję :?: wszystkie z WAS ładnie chudną bez żadnych wpadek , jesteście moimi idolkami ,którym cholernie zazdroszę
nikomu nie zadaża się się zgrzeszyć , na razie jesteście zbyt idealne dla mnie
chociaż każda z WAS jest wspaniała a ja jakaś taka beznadziejna
niby chcę a jak co się poddaję i tak w kółko
myślę ,że u mnie tak naprawde to nie problemy są przyczyną żarcia
tylko zbyt słaba silna wola :cry:
oki na razie przestaje się interesować oddchudzaniem
po prostu postanowiłam na początek po prostu :
:arrow: MNIEJ ŻREĆ :!:
:arrow: NIE ŻREĆ OD GODZINY 19 :!:
:arrow: WIĘCEJ SIĘ RUSZAĆ A MNIEJ SIEDZIEĆ PRZED KOMPEM :!:
jak dojdę do wagi 75 sama się do WAS odezwę
( jak ktoś ma złoty środek dla mnie to moje gg 4227257 )
pozdrawiam i prosże pamiętajcie o mnie
-
Jeśli ktoś nie przywiązuje wagi do końcowej wagi (.. no przepraszam ale tak samo wyszło..) to nie ma sensu wydawanie pieniędzy, jeśli ich brak w portfelu. Tak naprawdę liczy się to co zrzucamy - a różnicę każda waga pokaże mniej więcej tak samo. Ja swoje suwaczki skorygowałam. I czy mam teraz 94 czy 96 kg - to bez różnicy - jest ZA DUŻO :!: Więc pędzę do łazienki wysmarować się kolejnym mazidłem z olejkami i wreszcie założyć ten mój kosmiczny dresik, bo już fakt - nie wypada nie zdać relacji .. :oops: I mnie w końcu Hybris z Klubu wyrzuci .. :oops:
-
Hej dziewczynki, pisze do Was Hybris chudszy od wczoraj o 100 g :lol: Jakie to uczucie - zrzucić 100g? Abstrakcyjne :) Ale przy tym bardzo przyjemne :)
W ogóle - dzika radochę mam z tej wagi. A od jutra, na ścisłej - eksperyment - jak i w jakim tempie będę chudła. Strasznie jestem tego ciekawa, jak mój organizm reaguje na DC tak z dnia na dzien. No, może nie będę codziennie tłukła suwaka, ale pochwalić się nie omieszkam.
A tak sobie myślałam... Wirtualny wzrost wagi ma też tę dobrą stronę, że znowu przejdę "90" i znowu będę się mogła za to nagrodzić :twisted: Tym razem nagroda nazywa się Ambra Etro :twisted: Ale obiecuję to będzie TYLKO JEDNA FLASZECZKA! ;)
Ponieważ dziś jest niedziela - zaraz zmienię suwaczek o tę stówke do przodu.
-
Już gdzieś czytałam "o tylko jednej flaszeczce" :D Na ilu się wtedy skończyło :?: :)
Najważniejsze że masz dobre podejście - jak zawsze z podziwem na to patrzę :)
-
Pyzzzo, Ty okrutnico! :P Było... hmmm... ten tego... 5 :D
Ale teraz postanowiłam ćwiczyć charakter, o! :D
-
Hybris słonko kochane - gratuluję :) Rozumiem, że teraz Express Hybris do Majówki staje na większej liczbie stacji :) Koniecznie podawaj międzyczasy .. międzywagi .. bo też jestem ciekawa :) U siebie zrobię to samo :)
Ja wracam do korzeni czyli do SB faza I ale z owockami .. wczoraj jak się rzuciłam wieczorem na grejfruta to pożarałam go całego - no bez tej żółtej skóry z wierzchu, ale ze wszystkim ze środka .. ALE PYCHA :!: :oops: ;)
-
hej Hybrisku.
fajnie, że masz nową sprawnie działającą wagę;)
życze miłego tygodnia.
-
Witaj Hybris :)
Wczoraj podjełam decyzje ,ze zaczne DC...dziś jesetm umówiona z konsultantka...Poczytałam sobie Twoj pamietniczek i dużo sie dowiedziałam o tej dietce..Strasznie sie boje czy dam rade...,ale chce spróbować..Ostatnio dietka mi nie idzie...jesetm już zmeczona myśleniem..co bede jadła..Potrzeba mi wiekszego reżimu....by zapanować nad soba...Nie chce cofać sie...chce iśc do przodu...Mam nadzieje,że jeśli dam rade bedzie to dla mnie motywacja do dalszego dietkowania...Swietnie Ci idzie jestm pod ogromnym wrażeniem :)
-
Julcyk - mam wagę i nie zawaham się jej uzyć :twisted: Dzięki za odwiedziny! :D
Stella - i co - zaczynasz od jutra? Ja też! Byłoby super, szlybyśmy równo, to bardzo mobilizuje :) Tzn nie ukrywam, że ja mam troszke lepiej, bo przy przejściu z mieszanej na ścisłą nie jest człowiek już AŻ TAK głodby, bo jeśli na mieszanej nie było ekscesów typu weglowodany, cukry proste, czy owoce - to lekka ketoza się utrzymuje. Ale wiesz, jeśli przeżyjesz pierwsze trzy dni, to potem idze już z górki. A w ogóle planujesz ścisłą czy może mieszaną?
Fajnie, że masz juz zalinkowany swój watek w sygnaturce, zaraz tam pobiegnę :D
-
Hybris zaczynam jutro :) ciesze sie,że bedziemy razem bedzie mi napewno latwiej...Planuje ścisła 3 tygodnie bo z tego co czytałam u Ciebie tak powinno byc????Jesli wytrzymałam 2 dni wodniczkowania to mam nadzieje,że jakos przebrne przez te 3 dni....bede wcześniej chodziła spać :wink: :) bo u mnie najgorsze sa wieczory :roll: :roll:
-
Stelko, tak, ścisłą powinno się ciągnąć max. 21 dni.
Pierwsze 3 dni sa też do przeżycia. Tylko pamiętaj o trzech rzeczach:
:arrow: dziś już żadnych węglowodanów, ani pokarmów o wysokim indeksie glikemicznym.
:arrow: pij jutro dużo, najlepiej ciepłych płynów (tylko pamiętaj, że herbatki owocowe, czyli z cząstkami owoców zakazane)
:arrow: możesz dzielić saszetki, ważne, żebyś rozplanowała posiłki w czasie.
:arrow: i najważniejsze: jeśli nie zgrzeszysz przez 3 pierwsze dni - potem zacznie się ketoza i przestaniesz zauważać, że jesteś na diecie :D
na pewno Ci się uda, a nagroda za stosowanie DC jest baaardzo duża :D
-
Witam , witam dodam serdecznie Hybiska w niedzielę!
Wczoraj poszłam sobie na imieninki no i wypiłam sobie piwka niestety :evil: :evil: :evil:
I jestem na siebie zła jak czort, bo wiadomo piwko i dieta to ma się do siebie jak pięść do nosa :twisted:
Ale to było ostatni raz wkurzyłam się i to ostro bo to było zupełnie bez sensu.
Od dzisiaj przynajmniej do Świąt piwa do pyska nie wezmę, a nie powiem piwko lubię, hehe.
Tyle kalorii ....................
Pozdrawiam Kasia
-
Kasiu - jak mawia moja dealerka od DC - nie dajmy się zwariować! Przecież nie wypiłaś galonu tego piwa - wypiłas szklankę i dobrze. Nie zrobiłas tego w wyniku ataku głodu - była po porstu taka towarzyska okazja :) Jak na moje oko - nic się nie stało, zwłaszcza, że dziś ani jutro ani pojutrze nie powtórzysz tego wybryku.
Nie żyjemy przecież na pustyni. Każda z nas ma znajomych, spotyka się z nimi etc. Swoją drogą uważam, że mimo diety ważne jest, zeby zachowywac się normalnie. Moi znajomi, z którymi się spotykam, wiedzą, że jestem na ścisłej diecie. Ale wyjść do knajpy? Nie ma sprawy, biorę ze soba batona DC i zamawiam colę light.
Jestem na mieszanej? Nie dalej jak w piątek byłam z koleżanką na kawie - wypiłam przepyszne latte, w zamian za to nie zjadłam drugiej saszetki. Trzeba życ, a nie umartwiać się i czekać na to, że życie zacznie się po diecie.
Dzisiaj chyba też skończę bez wieczornej saszetki - zostało mi więcej przygotowanych już warzyw, niż przypuszczałam. Myślałam, że zjem je na obiad, ale kiedy poczułam, że jestem już syta - odstawiłam. Po prostu ostatni dzisiejszy posiłek będzie warzywny a nie saszetkowy :) A od poniedziałku już ścisła, więc jeszcze zdążę się nabyć na saszetkach :twisted:
-
Kochany Hybrisku!
Bardzo dziękuję Ci za ogromne wsparcie, które mam u Ciebie. Twoje posty wprowadzaja mnie od razu w lepszy nastrój. Fakt, że jest mi cięzko ale dietkuję dalej. W piatek dostałam moje ukochane perfumy i to rownież poprawiło mi troche nastrój. Jednak dopiero dzisiaj kiedy "weszłam" tutaj na nasze forum stwierdziałam, że muszę walczyć dalej.Jest tutaj wiele dziewczyn , które mają swoje kłopoty i dalej nie poddają się.
Dzisiaj bedę juz kończyć, aby odwiedzic inne zaległe stronki, ale zajrzę tu niebawem. Pozdrawiam Cię bardzo gorąco.
-
Hybrysku mam juz zupki..koktajle..i batony :roll: :roll:
Hm jest tego cala torba :shock: wziełam narazie na 10 dni bo musze zobaczyć jak to smakuje :roll: :roll: bo może czegoś nie bede trawić :wink: :roll:
Mam dużo watpliwosci czy dobrze robie...ale postanowilam i już....teraz tylko oby 3 dni przeszły szybciutko....Pani konsultantka byla bardzo mila..powiedziala ze nie wygladam na moja wage :roll: :lol: :lol: ...
Ciesze sie ,że razem zaczniemy...Buziaczki :)
-
Suwaczek DC ruszył - zaczynamy.
Dzisiejszy poranny pomiar pokazał 92,7 kg- z tej wagi startuję ;).
Ciekawe, ile tym razem... :D
-
Hybrisku dziękuję za pomoc z linkiem! :lol: :lol:
Ja to jednak jestem ciemna masa i dopiero Twoje wyoślenie pomogło. U mnie dzisiaj niestety 0,5 kg więcej, ale to było do przewidzenia. Zabieram się za siebie i od dziasiaj regularnie ćwiczę. Właściwie to już wczoraj zaczełam - wpadłam na pomysł, że skoro nie moge się wyrobić wieczorem z czasem to poćwiczę z moim synkiem. Wszyscy byli zadowoleni - Kuba ćwiczył z radością , a tatus był zadowolony , że ma chwile dla siebie. Połączyłam przyjemne z pożytecznym!
Trzymam kciuki i na pewno niedługo będziemu świętować bałwanki!
-
Witaj Hybris :)
No to zaczynamy :) :) Staram sie myśleć pozytywnie :)
Zjadłam juz jedną zupke ..wypiłam dwie herbaty i czuje sie pełna :wink: :)
Ale najwiekszy bój czeka mnie wieczorem :roll: :roll:
Buziaczki :)
-
Witaj!!!
Gratuluję kolejnych zrzuconych deko. Przez weekend sporo cię ubyło. Ale.....teraz pewnie będzie ubywało w tempie expresowym. Jak czytam na twoim wąteczku o DC to naprawdę mam ochotę spróbować, chociaż wiem że kiedyś mi nie smakowała. I tak sobie wymyśliłam, że jak przestanę chudnąc na mojej własnej dietce, to sięgnę po DC. Skoro jak się wytrzyma przez trzy dni, to dalej będzie łatwo, to powinnam dać radę.
Tak sobie wczoraj troszeczkę myślałam, i wyszło mi, że tak naprawdę to nie powinnyśmy zwracać uwagi na kilogramy, ale na centymentry. Bo o tych kilogramach to najczęściej wiemy tylko my :wink: , a inni widzą nasze centymentry, strasznie dużo tych centymetrów.
Wczoraj spotkałam się z przyjacióką, która widziała u mnie często jakieś urojone chudnięcie. Tzn waga stała w miejscu, a ona mówiła że "chyba schudłaś". Teraz kiedy naprawdę udaje mi się chudnąć, ona tego nie zauważyła. Zastanawiam się na czym to polega. Nie mówię że widać jakąś straszną różnicę, ale troszkę już widać, zwłaszcza jak mam na sobie bardziej dopasowane ubranie ( a takie miałam wczoraj).
Pozdrawiam!!!!!!
-
Witajcie!
W poniedziałek brrr nie lubię poniedziałków, ale cóż jakoś trzeba spożytkować ten dzień, zaraz wskakuję na steper, na całę godzinkę, bez gadania!
Jak z niego zlezę to się odezwę bo jak się rozpiszę to zamiast ćwiczyć znów przesiedzę całe przedpołudnie przed kompem a przecież nie tędy droga :wink:
Buziaki
Kasia
P.S. trzymam kciuki za III etap DC