w biegu.
Analenko, pisz na gazetę, korzystam z tej skrzynki.
Wersja do druku
w biegu.
Analenko, pisz na gazetę, korzystam z tej skrzynki.
hej Hybrysiątko;)
Twój wywód wcale nie był nudny i ja prosze o więcej takich;)
mam pytanko a propos perfum. co myslisz o Baby Doll? mam nadzieję, że bedziesz wiedziała o co chodzi...
kolejna ścisła 3 tygodnie?
Julcyku - Baby Doll? powiedziałabym jednym słowem: urocze :) I rzeczywiście zapach dla młodej, trzpiotkowatej jeszcze, ale romantycznej dziewczyny. Bardzo udana kompozycja, bo ani nachalna, ani tandetna, ze ślicznym owocowym bukietem. Nosiła je moja współlokatorka, sama się do nich przymierzałam, ale niestety - w BD czuję wyraźnie nutę grejpfrutową - ona mnie drażni przepotwornie. Właściwie grejpfruta toleruje tylko latem i tylko w Cherry Fantasy Niny Ricci - tam przeplata się ślicznie z nutką słodkich wiśni - a kiedy słopek rtęci siega "30" - po prostu życie ratuje :)
Czy to właśnie jest Twój ulubiony zapach? ;)
wpadłam z pozdrowieniami
dzis musze siedziec w pracy to jest straszne mało ludzi nie ma co robic ale siedziec trzeba
miłego weekendu
Hybrisku i jeszcze dodatkowo uwielbiam Cię za te okulary i oprawy.Ja swoje też kocham i pieszczę. Planuję nowe oprawy i muszą być zajefajne i niesamowite, jasny gwint chyba po świętach nawet bez szkolenia pojadę do stolicy, muszę się z Tobą spotkać. Moje dotychczasowe oprawki to proste druciaki, nie miałam śmiałości, odwagi nosić innych, choć moja dusza aż piszczała z rozpaczy. Teraz z kolei postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę i w końcu spełnić marzenie optyczne. Potrzebna mi tylko porada, czy nie wyglądam jak debil zza krzaka w wymarzonych oprawach, a w optycznych to mi nie doradzą, no przynajmniej nie u nas. Obsługa ogranicza się wyłącznie do podania wskazanych oprawek. Barbarzyństwo. No to po świętach biorę urlop i myk do Stolicy. Hybris, słońce pomocy plizzzzzz? Na kontakt GG 5183809 liczę i maluśkie pozaforumowe pogaduchy. na razie pa
No dobra - nowy cykl felietonów o tłuczeniu bałwanka czas zacząć :twisted:
Waga startowa - nie jest niestety taka rewelacyjna, jak na suwaczku, ale go nie zmienię. Zaczynam od 88,1 kg.
Tamten wynik był niewątpliwie jakimś wybrykiem natury, ale był, więc za szybko uwierzyłam w sukces... a tutaj trzeba trochę popracować. Ale myślę, że jutro najdalej pojutrze ten wynik zostanie poprawiony (buch bałwana przez łeb batonem DC :twisted: ).
A w ogóle wiecie co? Od wczoraj wszystko mi się udaje. Wprawdzie większość zrealizowanych marzeń, to marzenia na "mieć", ale czuję się po prostu, jakby się w moim życiu otworzył wielki wór z prezentami :)
Spełniają się moje kolejne marzenia zapachowe, w ciągu jednego dnia zrealizowałam 30% mojej wish-listy :D Przede wszystkim udała mi się wymiana, o której już wam pisałam i cudnie ascetyczna, smukła flaszynka Daim Blond Serge Lutensa trafiła w moje łapy. Zapach przedziwny - skórzasty. Słyszałyście o czymś taki? Ja tez pierwszy raz tę skórzaną nutkę czuję w perfumach. Kilka osób porównało ten zapach do zapachu zamszowej kurtki, mnie raczej kojarzy się z zapachem skórzanego fotela stojącego od lat w eleganckim gabinecie, ale takiego starego, wysiedzianego, który przeniknął już, a wręcz stopił się z zapachem właściciela, jego potu, cygar i perfum. Ale paradoskalnie - zapach jest bardzo kobiecy, zmysłowy wręcz. Mówię wam - bossssski. Kosztował mnie wprawdzie pół flaszki jednego skarbu, ale nie narzekam, skarbu mam zapasy, a pachnidła Lutensa to zdecydowanie moja najnowsza i największa ostatnio fascynacja.
Drugie spełnione marzenie? Ustrzeliłam Tygrysa Kenzo. Niestety, musiałam licytować dość wysoko i nie powiem, żeby to była jakaś okazja, ale byłam w amoku, musiałam je mieć :)
Trzecie spełnione marzenie? Udało mi się dogadać kolejną super wymiane, tym razem nawet nie musze pozbywać się czegoś, na czym mi jakoś potwornie zależy. A dostanę w zamian... Rose d'Ete Rosine. Rosine to taka mała, francuska manufaktura zajmująca się robieniem perfum, w których z założenie dominuje nuta róży (mniam!) Rose d'Ete to kompozycja niezwykle wdzięczna, lekka i radosna - płatki róży jakby pływały w koktailu owocowym, przyprawionym lekko orzeźwiającą nutą... cytryny :) Juz sobie wyobrażam, jak będę latem się nimi zlewała, kolejny zapach, który wręcz idealni pasuje do wysokich temperatur... Swoją drogą - niedługo czeka mnie poważne przegrupowanie pa półkach perfumianych - pogoda sie juz zmienia, powoli, ale konsekrentnie i już wiem, że Asji, Theoremy, Cinnabar, albo Pioson w tym sezonie nie założe. Jak wino - niech leżakują i czekają na rok przyszły :)
Stelluniu - ja doskonale rozumiem wierność jednemu zapachowi - tak samo ma moja szwagierka-in-spe, która od lat 20-tu używa WYŁĄCZNIE Dioressence Diora. Ostatnio wprawdzie chciała odświeżyć wspomnienia i kupiłam jej Raffinee Houbigant'a, ale to zapach typowo pudrowo-wieczorowy, więc pewnie psiknie się nim kilka razy na wyjście i będzie sobie leżał.Więc jeśli Ty czujesz się dobrze w D&G - nic tylko gratulować - masz swoje signature scent, na pewno ludzie kojarzą Cię z tym zapachem, a ten zapach z Tobą i super. Ja z natury swojej wierna nie jestem ;) Za to także uwielbiam zapachy ciepłe, ciężkie, słodkie i jadalne, poza tym nie gardzę orientem i różą :)
Poza tym - dobra nowina - mój optyk przeżył bliskie spotkanie z moim Mikli :) Skończyło się na tym, że zrobił je od nowa, ba! są teraz gładziutkie, równiutkie i idealne. Nawet mnie przeprosił! ;) Na co odparłam wspaniałomyslnie, że mnie przepraszać nie musi, bo oprawki zrobił wreszcie porządnie, więc jestem zadowolona z efektu, ale powinno mu dać do myślenia, że jeśli od razu nie zrobi dobrze, to musi tę samą pracę robic dwa razy. Po czym wyraziłam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej :twisted:
Dziś zapowiada mi się kolejny intensywny dzień - przypomnieli sobie o mnie uczniowie, więc trzeba trochę popracować. Na forum będzie czas po południu :)
ściskam was i życze udanego, słonecznego weekendu, oblatywać wasze watki będę później :)
Witaj hybrisku.Dawno u ciebie nie byłam więc wczoraj zasiadłam i sumiennie przeczytałam wszystkie wpisy jakie pojawiły się od mojej ostatniej wizyty.Dowiedziałam się ze oto że oprócz dobrych pefrum, kórych jesteś znawczynią,lubisz eleganckie oprawki.Rośniesz w moich oczach-oczach od lat ukrytych za okularami :D :D :D Bardzo sobie cenie ludzi inteligentnych ceniacych sobie elegancje i jakośc.
Pozdrawiam i życzę słonecznego weekendu.
Słoneczko wyziera zza chmur... czas bałwanku się roztopić... :) Trzymam kciuki za spadki na tej ścisłej ;)
hej hybris!
powodzenia w walce.
wiesz, uwielbiam czytać Twoje opisy perfum. nigdy wcześniej nie zastanawiałam się co się skałada na zapach perfum...
Baby Doll używałam jakiś rok temu, zostało mi pół buteleczki. póxniej na urodziny dostałam od znajomych lżejszy zapach "The vert" [tak sie chyba to pisze...] nie wiem jakiej firmy [nie pamietam] i teraz raczej na codzień używam zielonej herbaty a na imprezy BD.
ale ja w ogóle się na perfumach nie znam. miałam jeszcze kiedyś Tommiego dla kobiet, ale średnio mi odpowiadał...
są jedne perfumy, których używa mój były. po prostu je kocham. zapytam się go jak się nazywają i Ci napisze...
Po 1 dniu DC, nie ukrywam, liczyłam na to, że waga pokaże swoje prawdziwe oblcze. Że z organizmu zejdzie woda, w jelitach nie będzie miało co zalegać... a wtedy rzeczywiście okaże się, czy w przerwie schudłam, czy niekoniecznie.
Rano weszłam na wagę... efekt przerósł moje najśmielsze marzenia... zobaczyłam:
:arrow: :arrow: :arrow: :arrow: :arrow: 86,9 kg. .
Co to oznacza?
ZGUBIŁAM JUŻ 30 kg. :!: :!: :!: :!: :!:
Jestem przeszczęśliwa. Może to mała rzecz, ale kolejna granica za mną, kolejny jpg ze smalcem od Miriel mi przysługuje, przede mną już mniej niż więcej do schudnięcia... Przy okazji - czuję się fantastycznie, bardzo już po mnie widać, że zaszczuplałam, chce mi się żyć. Włażę w sporo dawnych ciuchów, wyglądam w nich coraz lepiej, wreszcie przestałam chodzić w jedenj spódnicy i trzech swetrach na okrągło. Zaczynam żyć - znowu pełną gębą - cieszę się z tego jak wariat. Dla takiego uczucia warto było, bożżżże, jak warto.
A przy okazji... wiecie co? Ja już chyba jestem impregnowana na DC - bo wcale nie czułam uciążliwości pierwszego dnia, kiedy przeważnie po diecie z węglowodanami człowiek chodzi z głodu po ścianach... a ja nic.. i jeszcze taka dziś nagroda.
Życie.. moje życie jest piękne!!!! :lol: :lol: :lol:
Agula Kochana, przyjeżdżaj do stolicy i zrobimy sobie rajd po optykach jak się patrzy! Moim zdaniem nie powinnaś bać się masywniejszych oprawek, a zwłaszcza plastików. Zauważyłam jedną prawidłowość: im masywniejsze oprawy, tym bardziej wysubtelniają buzię - więc nawet ta pełniejsza twarz wygląda w nich zgrabniej i atrakcyjniej...a tzw. druciki czy patenty - absolutnie tego nie robią. Dlatego - będę Cię namawiała do oprawkowego grzechu... :)
XXX - jak fajnie, Ty też okularnica :D Tylko nie wiem, czy jest to powodem do urośnięcia w czyichkolwiek oczach - jam wstrętny burżuj i esteta, nigdy zresztą się z tym nie kryłam. A przy okazji... cholerny optyk owszem poprawił mi przód Mikli, ale.... zdefasonował jeden z zauszników :evil: Wczoraj to zauważyłam, nota bene oglądając filmy "Upadek".... jak myślicie, co miałam zamiar mu zrobić... :evil: W poniedziałek idę do niego znowu, ale tym razem już opieprzę równo i... coś czuję, że to była ostatnia szansa, ż któreg nie skorzystał... Staram się dziś nie irytować bez sensu.
Pyza - bałwan stopnieje, nie ma bata... jedyne, co może uratować mu życie, to adopcja... Przygarnie ktoś bezpańskiego bałwanka? :twisted:
Julcyk - napisz koniecznie, co Ci się tak podoba! :D
Green Tea to zapach E. Arden - nota bene całkiem tanio można było je ostatnio kupić na wyprzedażach w Rossmannach. Coś jest niehalo z polskim dystrybutorem EA, nie wiadomo, co będzie dalej z marką na naszym rynku, z Sephorodouglasów już się wycofuje. Mnie to właściwie dość obojetne, ale wiem, że jest gros osób używających np. 5th Avenue, czy czekających na wejście na rynek 5th Avenue After Five (sama bym powąchała, ma śliwkę w opisie, a ja bardzo lubie tę nutkę), ale niestety, nie bardzo można na to liczyć.
A jeśli chodzi i nuty zapachowe i opisy bukietów perfum - warto je znać, bo potem można sobie znaleźć coś ciekawego, szukając właśnie według tego klucza. Ta stronka jest po prostu bezbłędna: www.osmoz.com - polecam! :D
idę zmieniać suwaczki.. :lol:
Zgadzam się, na oprawkowe grzechy, a bałwanka do Wisły... jak przyjadę to dorzucę swojego. I tak...
No, stokrotne gratulacje :) Należą się oj należą... :)
Zaliczam Ci kolejną dziesiątkę zrzuconego smalczyku ..
G R A T U L A C J E :!: :!: :!:
http://mirielka.w.interia.pl/smalec.jpg
Hybrisku gratuluje gorąco.30 kilo na minusie to wspaniały wynik i jeszcze w jak krótkim czasie.Co do samopoczucie to ja jeszcze pamietam czasy kiedy schudłam około 40 kilo.Urosły mi skrzydła u ramion i odżyłam na nowo.Korzystaj i delektuj się tą radością bo jak najbardziej na nią zasłużyłaś.
Hybrisku o jakiej małej rzeczy mówisz :?: :?: to jest wielka rzecz która dokonałaś...30 kg jej wyobrażasz sobie ile to toreb słoniny..liczac ,ze w porzadna siatę mieści sie 3 kg to byłoby 10 takich siatek... :shock: :shock: a jak jeszcze sobie wyobrazisz ,ze te wszystkie siaty wziełabys na plecy to.... :roll: chyba byś sie ugieła...Ja sobie zawsze swoje kiloski tak przeliczam...Pęikny wynik :) Gratulujeeeeeeeeee Ci z całego serducha :) Jesteś wielka :) oczywiście w dietkowaniu :wink: :wink: :) :)
Dokładnie odczuwam tak samo jak TY kiedy sie juz w miare czuje sama ze sobą :) energia mnie rozpiera...wszystkiego mi sie chce...moja córcia nie musi się długo prosić o jakieś wyjścia ze mną...bo jak przytyję to najchetniej nie wstawałabym z lóżka :roll: :roll:
Hybrisku pomóż mi podjąć decyzje...mam jeszcze zupki ktore mi zostana...czy warto zostosować 3 dni ścisłej???i jak by wygładała pózniej moja ditka..czy wystarczyłoby jeść mało kalorycznie czy musiałabym być znów na mieszanej????
W sumie jutro mam ostatni dzień mieszanej byłam na niej 2 tygodnie...
Jeszcze raz gratuluje... :) :) i trzymam kciuki za topienie bałwanka :)
Buziaczki :)
Hybris, wielkie gratulacje!!!!!!
To jest wynik!
Jedziemy więc na jednym wózku, ścisła idzie bez przeszkód, właściwie wogóle się nad tym nie zastanawiam bo i nie ma nad czym? Jeść się nie chce, apetytu nie ma, zyć nie umierać :)
Ja wprawdzie przy Twoim wyniku mogę się schować, bo to dopiero 6 kg na minusie...I jeszcze CO NAJMNIEJ 15 kg do zrzucenia.Poza wszelkimi zdroworozsądkowymi aspekatmi ochudzania oraz naszym fatalnym samopoczuciem w roli popisowego grubasa, jestem po prostu strasznie, okrutnie, nieprzerwanie ciekawa jak będę wyglądać ważąc w okolicy 60 kg, hihi.Tyle ważyłam chyba ostatno we wczesnej podstawówce...tak, tak jakoś to było,echh:)
Dodam, że przypadkiem znalazłam u siebie w Łodzi świetbego chirurga plastyka - kilka koleżanek mojej nowej znajomej głównie się u niego odsysało i efekt jest świetny.Nie wiem jakie ceny w Wawie - tutaj 1000 pln za 1 litr.Myslę, że u mnie będzie to konieczne, bo wątpię, żeby brzuch, który posiadam wałsćiwie całe życie, przynajmniej od kiedy pamiętam, sam z siebie się wstąpił, nawet przy mojej wydatnej pomocy...
Ale pomyślę o tym za 15, 20 kg:)
A wógole to myślę, że przydałby się jakiś zlot nasz! Pogoda jak marzenie, nasze nastroje też są, jak widzę, wysmienite, wybrać neutralne miejsce i będzie pięknie :)
No, to kończę poddając pomysł pod komentarz i rozwagę.
Ściskam wszystkie topniejące :D
A.
Dziewczynki, dzięki serdeczne za gratulacje, naprawdę czuję, jak z radości skrzydełka rosną mi u ramion :lol:
Analenko, co Ty kocie mówisz, Twoje 6 kg to także piekny wynik, a dla Ciebie - najważniejszy na świecie! I masz pełne prawo być z niego bardzo, bardzo dumna! To tak, jakbym ja czegoś sobie ujmowała w stosunku do Devoree i jej 58 na minusie... nie zazdroszczę, ona po prostu zaczęła wcześniej, niż ja, ot co! :D
A swoje zrzucisz, oj zrzucisz :)
Kochana, dwie sprawy: co do operacji plastycznej - liposuction jest w Twoim wypadku wybitnie bez sensu. Dlaczego? Bo przecież odchudzając się na DC zrzucisz te kilogramy, a tłuszcz spalisz, więc nie będziesz miała sadła do odsysania. Natomiast problem o którym piszesz - jest całkiem realny, ale nie odchudzanie jest na niego lekarstwem, a plastyka brzucha. Sama z dużym napięciem obserwuję swoją skórę, niestety - widać po niej te 30 kg... nic wprawdzie jeszcze nie wisi, ale jędrna nie jest, na szczęście nie dorobiłam się (nowych) rozstępów. Cały czas mam nadzieję, że wszytsko się wchłonie i że obędzie się bez operacji. Natomiast - o czym już pisałam - ja całkiem realnie myslę o plastyce biustu z tym, że nie wcześniej, jak rok po zakończeniu odchudzania, kiedy organizm "nauczy" się już nowej wagi i kiedy przekonam się, że nie dopadnie mnie jojo.
Co do zlotów - powiem cos takiego i nie będzie to do końca politycznie poprawne: nie lubię nieskoordynowanych spędów i nie biorę w takowych udziału - z tym właśnie kojarzy mi się zlot. Jeśli miałabym okazję spotkać się z Tobą, Agulą, Koko, czy innymi osobami, z którymi coś mnie łączy - super, świetnie, fantastycznie. Ale gdyby to miała być większa impreza - ja podziękuję. Taki mam charakter, nie lubię się zmuszać do rzeczy, na które nie mam ochoty. Jeśli natomiast miałas na myśli powiedzmy spotkanie Ciebie, Agi (która pisała coś o przyjeździe do stolicy po Świętach), Małgosi i mnie - z rozkoszą :)
ściskam mocno i pozdrawiam! :)
Hmmm.No właśnie nie wiem, czy ten związany ze mną tyle lat tłuszcz na brzuchu będzie chciał się stamtąd wyprowadzić.Jeśli tak, no to faktycznie zostaje tylko plastyka brzucha, ale to już grubszy koszt i poważna decyzja.No i również nie wcześniej niż dobry rok po zakończeniu tego maratonu :)
Co do "zlotu" : zupełnie niefortunnego użyłam określenia, bo miałam dokłądnie namyśli dłuższe posiedzenie na kawie w minimalnym gronie.Zlotów ogólnych, w dużej ilość ludzi nie cierpię, tym bardziej jesli nic o nich nie wiem albo słabo kojarzę.Ja wogóle raczej słabo towarzyska jestem, co poniekąd niewątpliwie jest "zasługą" otyłości...
Miłego wieczoru iedzielnego życzę :)
A.
Hybris, wchodzę spojrzeć co u Ciebie słychać dobrego a tu takie rewelacje! GRATULUJĘ. U mnie niestety w tym tygodniu nic się nie zmienia, ostatnio nie potrafię oprzeć się pokusie. Ale mam nadzieję, że to się zmieniod teraz :!:
Jeszcze raz serdecznie gratuluję, bałwan tonie aż miło patrzeć.
Pozdrawiam.
Gosia.
hybrisku idziesz jak burza:-)
szcezrze gratukuje i podziwiam , podziel sie troszke tym samozaparciem:-) co??
:-)
Dzisiejszy mój wynik jest wręcz do pozazdroszczenia: 85,9 kg. 1 kg w stosunku do dnia wczorajszego. Piknie nie? Ale w sumie nie jest tak różowo.
Przedwczoraj, czyli pierwszego dnia ścisłej, zjadłam w ramach ostatniego posiłku żurek - doprawiony po mojemu (chrzan, majeranek) - a 1,5 h później zaczęła się jazda: brzuch mnie bolał, mdliło mnie, przeszkadzały mi wszystkie zapachy, dostałam mega-przeczyszczenia. Oczywiście skontaktowałam się z moją Małgosią, która poradziła, żebym może spróbowała bez dodatków - za moje sensację winiąc chrzan. Ok, wczoraj było kolejne podejście, tym razem żur robiony z samą wodą. A potem - to samo. Żeby było ciekawiej - nie zareagowałam tak ani na inny smak saszetki, ani na batona. A po żurku - pandemonium. Oczywiście kiszki mi wysprzątało, odwodniło mnie porządnie (chociaż dzielnie budziłam się w nocy i popijałam wodę), osłabłam. Nie chcę na razie przerywać ścisłej, ale żurku już do pyska nie wezmę: jutro jadę do M wymienić nieszczęsne saszetki. Ale martwi mnie to, bo nie wiem, dlaczego tak się stało - podczas poprzedniej ścisłej jadłam niemal wyłącznie żurek i pamiętam, że pod koniec miałam lekkie żołądkowe problemy, ale nie kojarzyłam ich z zupką. Teraz jest to aż nazbyt ewidentne - organizm odrzucił ten smak.
Chyba zmienię suwaczki dla poprawy samopoczucia ;)
Gosiu - podnoś się do dzieła. Jak wrócę z psem - odkurzę watek majowy... A majówka już za 3 tygodnie! :D
Nesko - podzielić się nie mogę, ale mogę emanować :lol:
Ja po żurku od pierwszego spróbowania tak reagowałam, mój organizm w ogóle nie przyjmuje tego smaku. Miałam tylko 2 saszetki i 2 razy rwolucję. Nie zaprzyjaźnię się z nim, choć szczerze mówiąc to chyba jeden z najlepszych smaków. Najlepiej jednak przyswajam jarzynową. Już na 2 dzień świąt przechodzę na ścisłą-nareszcie. Choć nie powiem mieszana też mnie pomniejsza. Po 4 dniach już prawie 1 kg. Ale przemianę materii mam jak rakieta. Obiadek zjem na 3 porcje do 15.00 a już późnym wieczorem i raniutko nic w żołądku nie ma. To pewnie te warzywka z pary. No i co mnie zaskoczyło to ketoza utrzymuje się obecnie na poziome wysoko-średniej. Niecierpliwie czekam spotkania. Pozdrówki.
Witaj!!!!!
Proszę, proszę, nie było mnie chwilę a tu takie rewelacje. Gratuluję!!!!!!
Chociaz bardzo mi przykro że wynik okupiony był takim cierpieniem. Znan ten ból, przeszłam przez to w zeszłym tygodniu, tylko że ja nie wiem od czego. Ale jeśli to cię pocieszy wynik pozstał nastęnego dnia równie dobry, więc może.............. poczujesz się lepiej.
Pozdrawiam!!!!!!!!
Też musiałam przyjść i pogratulować :D
Treaz i Ty wyrastasz na mojego idola :D
Gratuluje :D :D :D i zazdroszcze ;)
Oby tak dalej :D
Pozdrawiam ;]
Pięknie Hybris :)
Jak się czujesz w roli idola? Chociaż na tym Furum powiedzenie "jesteś wielka" należy zastąpić "jesteś maleńka" a określenie "wyrastasz na idola" na "kurczysz się do idola" .. :twisted:
mirielka dobrzze prawisz z tymi "przeciwieństwami" hehehe
hybris- chylę czoła.
JA uwielbiam czytać posty pełne radości i optymizmu... ale wpadam w takie "odrętwienie" bo ja ze wzgledu na to ze karmię piersią nie mogę przejść na DC- choć czuję że to pomogłoby mi nauczyć się "nieobżerania" i "małych dawek".....
cóż na razie muszę poczekać na swoją kolej ;) zobaczymy kiedy mój synek powie "dośćpiersi", ale wygląda na to ze nie prędko
hybrisku kochany- chudnij i zrzucaj zbędny smalec i życz Ci żebyś już nigdy nie musiała tego więcej robić!!!!
a co do oprawek to ja okularnica.... mam drucikowe ale grubsze, kolorek czarno-fioletowy, wyraźnie zarysowane. I uwielbiam je nosić, czuję się w nich b. dobrze. A jak chodze wkontaktach to część ludzi mnie nie poznaje jhehehehehe
Hybrisku drogi! Jesteś "wielka"! Naprwdę! Tyle stracić w takim czasie to naprawdę wymaga ogromnego samozaparcia. Tego jednak Ci nie brakuje. Bardzo Ci dziękuję za namiar na Małgosię - już posatnowione, że po Wielkiej Majówce robię DC. Mam nadzieję ,że będę mogła korzystać z Twojego doświadczenia.
Goni mnie praca , wieć skończę później . Na razie buźka!
Witaj Hybrisku!
Dawno mnie nie było ale zrobiłam sobie internetowy odwyk bo za długo siedziałam przy kompie i widzę,że ciebie ubywa w zastraszającym tempie!
Gratuluję.
Wczoraj przeglądałam strony o Twoim DC bo po przeczytaniu ciebie stwierdziłam ,że może i ja spróbuję - kusisz kobieto straszecznie, żywa reklama DC :wink:
Ale po świętach będzie kopenhadzka dietka 13 - to dniowa.
Jak to da mizerny rezultat to wtedy się zastanowię nad DC.
Boję się wychodzenia z tej diety, myślę że nie dałabym rady po .
No cóż nie każdy jest Hybriskiem :wink:
Buzaki przesyłam łżcznie z gratulacjami i pozdrawiam serdecznie
Kasia
Dziewczynki! Wy jesteście cudowne, fantastyczne, kochane i w ogóle nie wiem, jak ja mogłam wcześniej bez Was żyć :D Mimo, że narcyz ze mnie niemały po prostu puchnę z dumy słuchając Waszych komplementów, pochwał, gratulacji i niechybnie skończyłabym jak żaba w bajce Ferdrusa, gdyby nie to, że nie opuszcza mnie pewna refleksja.
Ergo: nie uważam, żeby aplauz, z jakim się spotykam, był adekwatny do rangi wydarzenia - ba, jak czuję się będąc nazywana idolką? Kretyńsko, choć oczywiście wiem, że to wszystko odbywa się w konwencji żartu i dobrej zabawy, z przymrużeniem oka. Nie uważam, żeby chwalebnym było odchudzenie, kiedy człowiek właściwie na swoje życzenie zaadoptował 50 kg nadbagażu. Należy mi się raczej z tego tytułu solidny kopniak w tyłek, a przy każdym kolejnym straconym kilogramie memento - pamiętaj, ile kosztowało cię zrzucenie - jak chcesz powtórki to zacznij znowu żreć bez opamiętania.
Najbardziej wkurza mnie to, że miałam już sukces w garści, że ważyłam te moje 69 kg, wyglądałam świetnie, czułam się jeszcze lepiej, a potem przyszedł kryzys, nie potrafiłam odpowiednio przewartościowac różnych wydarzeń, za bardzo emocjonalnie uzależniłam się od osób, które delikatnie mówiąc miały mnie w d... i zaczęło się żarcie. Może teraz juz jestem mądrzejsza o tamte doświadczenia, może udało mi się wyciagnąć POPRAWNE wnioski, ale moje zaufanie do siebie jest nadal mocno nadwatlone i cały czas obawiam się, że może się stać COŚ, przez co zacznę się dietetycznie staczać. Nie wiem, czy od tej strony dałam się już poznać, ale należę do osób, które przeżywają wszystko niezwykle intensywnie, spalają się gwałtownie, żyją na zasadzie wszystko albo nic. A rzadko zdarza się tak, ze życie daje nam wszystko, albo pozwala poprzestać na niczym. Muszę się jeszcze dużo nauczyć. Nigdy nie dostałam jeszcze wszytskiego, a moje nic - w pewnym sensie już przeżyłam, choć zdaję sobie sprawę, że z czasem każde kolejne dno opada coraz niżej i że za każdym razem spadałabym dłużej. Tryb przypuszczający, bo nie chcę tego powtórzyć. Tryb przypuszczający - bo nie jestem pewna, że nie powtórzę.
Pisanie na forum jest lepsze, niż najlepsza terapia. Pisząc o sobie, musze to robić w sposób na tyle logiczny, żeby ktokolwiek zrozumiał mnie czytając, a do tego sama muszę zrozumieć siebie. Dzięki wam i za to.
Słaba jestem dziś nadal, cały czas to skutek wczorajszego rozstroju. Z drugiej strony pogoda mokra i śpiąca nie zachęca do życie, raczej skłania do refleksji. Jeśli przysmucam, wybaczcie. Ale po prostu tak się dziś czuję.
moje gratki a to od mojej córki urodzinowy
pozdrawiam
http://www.glorgliwice.pl/images/lodziarnia/t_19.jpg
Hybris przyłączam się do gratulacji i wyrazów uwielbiena.
No dobrze jak nie checsz być idolem to już więcej tak nie powiem :D
Ale dla mnie i tak mimo wszystko jestes przykładem , na to że jak się chce to można.
I że nieważne , że raz się nie udało , bo uda się innym razem :D
Pozdrawiam :)
Witaj Hybris :)
Gratuluje ubytku nastepnego kiloska :) :)
Szkoda tylko ,że miałaś ten rostrój :roll: :(
Ja zjadłam tylko raz żurek i więcej go nie tknełam :roll: ,ale każdy ma inny smak...może żle go rozrobiłam bo pływały w nim jakieś takie... :roll:
Mi została sama pomidorówka :roll: na poczatku mi bardzo smakowała ,ale teraz mam już chyba przesyt :roll:
Dziekuje Ci bardzo za odpowiedz i dobre rady....
:)
Pozdrawiam :) i mam nadzieje,że lepiej sie juz czujesz...
SLONECZKO ZEBYS PAMIETALA JAK NAJDLUZEJ
PRZYLACZAM SIE DO WIELU JUZ GRATULACJI
ALE WIEM ZE JESZCZE JEDNA TEZ SIE PRZYDA :wink:
Xxx - dzięki za odwiedzinki a przede wszystkim za rozmowę - mam nadzieję, że będzie miała ciąg dalszy :)
Chybaty - no dobra, ostatecznie mogę robić za egzamplarz wmodelowy jeśli chodzi o praktyczne zastosowanie silnej woli - bo tej chyba trochę mam :)
Stelko - bardzo chciałabym wiedzieć, co postanowiłaś dalej z dietką, ale nie napisałaś tego ani u siebie, ani nigdzie. Odezwij się, plizzzz ;)
Neti - dzięki, oczywiście, ze się przyda :)
Kolejny dzień, kolejne ważenie, tym razem: 85,3 kg.
Oczywiście cieszę się z tego bardzo, bo to już będzie 2,6 kg mnie, które sobie poszły na DC i - jak pocieszała mnie wczoraj Mysza - nie wraca :D Już niedługo, a zacznę głosić śmiałą tezę, że mały rozstroik żołądka na początku diety - dobra rzecz :) Nie, oczywiście wygłup.
Wczoraj miałam niełatwe dietetycznie popołudnie i wieczór. Trudno nawet nazwać to kryzysem, bo nic niedozwolonego nie zjadła, ani nawet nie miałam na to ochoty, ale opadło mnie jakieś głebokie zwątpienie. Nie czułam się najlepiej - rozkręcała się ketoza, więc byłam potwornie zła na cały świat, poza tym wszystko mi przeszkadzało. I dopadły mnie myśli, że wskutek tych początkowych problemów - ja tym razem nie dam rady, nie wytrzymam tych pozostałych 18 dni na ścisłej, że co mi szkodzi rzucić to w cholerę i przejść na 1000 kcal, na której przecież też czułam się świetnie. Na szczęście najpierw kopa motywacyjnego dała mi niezawodna Mirielka, a potem pogadałam z moją przyjaciółką podczas psiego spaceru. A na koniec wzięłam mój kalendarz i policzyłam, ile już wytrzymałam... i wiecie, wczoraj minęło 100 dni, jak jestem na diecie, a w tym 62 dni na ścisłej DC... Jak sobie to uświadomiłam - wątpliwości poszły precz :) Czymże w tym rozrachunku jest 18 dni? Chwilą :) A perspektywa sukcesu i nagrody coraz bliższa (zwłaszcza, jak widzę, jak DC szaleje :) ).
Dlatego znowu zmieniam suwaczki - bardzo to lubię, a spadek 0,6 kg chyba można zobrazować :)
Trzymajcie się ciepło!
Kochana - burza nie bałwanek :)
Jak zawsze pełna podziwu dla Twojej samodyscypliny bo u mnie w porównaniu z Tobą z takową bardzo krucho :)
Hybrisku coż ja ci moge napisac.Gratuluje topniejącego w oczach bałwanka.Ta wiosna jest zdecydowanie Twoja.Pozdrawiam i dziekuję za wczorajsze pogaduchy.Sprawa kłotni już wyjaśniona :)
hehe pięknie ci ta waga schodzi....
kobittko będziesz niedługo znowu miała swoje 69 ;) i tym razem utrzymasz, bo jesteś mądrzejsza ;)
ja dopiero teraz zmądrzałam ;) i dlatego wzięłam się za siebie
a wczoraj jakoś tak przyjrzałam się moim okularkom i wydaje mi się że czas na zmianę.... poczekam na przypływ gotówki i hopsa do saloniku!
a na zajaca dostanę od męża książkę (M. i królowa laguny), ja lubię takie w stylu harry'ego pottera i nie mogę się doczekać ;) czytam zawsze w autobusie w drodze do pracy (45 minut)
1...2...3.... test forum...
Kurka wodna - na fali entuzjazmu, że forum już żyje, machnęłam felietonik, po czym kiedy chciałam gp wysłać - okazało się, że system mnie wylogował, a moje pisanie szlag trafił. Nienawidzę pisać dwa razy tego samego, dlatego dziś daję tylko znak życia (tylko co to za życie - raczej wegetacja śniętej królewny...), a poprodukuję się jutro rano.
Ściskam i pozdrawiam! :)