A drugi często siedzi w Twoim wątku ;) Oczywiście mówię o Kardlozie :D ;) :PCytat:
Ja ciagle wierze w rodzaj meski, moze dlatego ze mam calkiem niezly okaz w domu i jakos nie moge sie nigdy bezkrytycznie zgodzic na rozne uwagi pod ich adresem
Wersja do druku
A drugi często siedzi w Twoim wątku ;) Oczywiście mówię o Kardlozie :D ;) :PCytat:
Ja ciagle wierze w rodzaj meski, moze dlatego ze mam calkiem niezly okaz w domu i jakos nie moge sie nigdy bezkrytycznie zgodzic na rozne uwagi pod ich adresem
Bardzo dużo prezentów,
mało w życiu zakrętów,
Dużo bąbelków w szampanie,
Kogoś kto zrobi śniadanie,
a na każdym kroku
szczęścia w Nowym Roku!
http://warminsko-mazurskie.demokraci...ge/nowyrok.jpg
Teraz to dopiero będziesz szybko chudła i to pewnie z wielkim hukiem
http://images11.fotosik.pl/8/b9e2477fe4a05f14m.jpg
czego Ci przy wykorzystaniu nowej wagi zyczę :lol: :D
buziaki H
Hej :)
W sumie to przyszłam się przywitać po długiej nieobecności :)
Al ale... staznie sie cieszę Twoim szczęściem z powodu dostrzeżenia pozytywnych zmian w figurze przez krewnych i znajomych ! :) to dopiero wyczyn i kop ku dalszemu dietkowaniu !! :) super!
ps. mam nadzieję że sylwester się udał :)
Magduś, jak na razie rok zapowiada się nieźle. Dziękuję, to dzięki życzeniom :)
Butterku, to cieszę się, że widać :) Hehe a wiesz, że dzisiaj ktoś wysłała mi smsa, w którym prawił, że mnie kocha? Ale zdemskowałam go. To był żartowniś, ewentualnie nudziło mu się i napisał do nienzanego numeru. Zadzwiające, jak często dostaję smsy od nieznajomych. Niekoniecznie o takiej treści, ale to i tak zadzwiające. Widać mam prosty do wymyślenia numer :) Moja przyjaciółka złożyła mi takie życzenia "...a faceci są beznadziejni, ale jednak się nam przydają" Zbereźnica :D Ja też wciąż w nich wierzę :)
Halway'a jak miło :oops: :lol: A fotki sukienki są u mnie na stronie 69. Halka, zdradzę Ci sekret, że panna młoda, jakby to powiedzieć, nie miała za dużo czasu na planowanie wesela. ;) To chyba już rozumiesz. Ale wbrew temu, co podejrzewałam, to oni i tak by byli razem. Świetna z nich para, więc odetchnęłam z ulgą :)
A na tę Twoją wagę czekam. Oby była łaskawa!
Kuba oczywiście :) Ale rozumiem, że skromność nie pozwala Ci wspomnieć i o sobie :) A my wszystkie wiemy, że jesteś super facet :D
Emelka, wspaniałe życzenia! Proste i konkretne, a ile mówią. Dziękuję :)
Hindi dziękuję. Wzięłam się za siebie. Z ręką na sercu!
Katharina! Jesteś! Wspaniale! Kopa mam, owszem. O Sylwestrze zaraz napiszę :)
A więc do rzeczy. Pojechałam z przyjaciółką do Krakowa, gdzie czekała na nas para znajomych. Sobota zleciała jak z bicza strzelił, Sylwester też a w poniedziałek cały dzień w pociągu (takich tłumów nie widziałam NIGDY). Było fajnie. Nie wystrzałowo, ale fajnie. Impreza kameralna na 4 osoby, bez upijania się, o 12 wyszliśmy na Rynek :) Koleżanka dostała korkiem w głowę (ale leciutko na szczęście) i zostałyśmy oblane szampanem (ja schowałam się za Karo, więc prawie nic mi się nie dostało :)) Ale za to fajerwerki były naprawdę extra! Gratulacje dla Krakowa! W końcu to moje miasto, stoję za nim murem :)
Jedyny minus wyjazdu to taki, że jedliśmy non-stop. Obiady w restauracji, czekoladki, lody. Koszmar. Jestem teraz autentycznie zmęczona jedzeniem. Przytyłam kilogram. Mam nadzieję szybko go zgubić, bo od dzisiaj dieta z ważonym jedzeniem, choć rano miałam ochotę na tort z urodzin brata. Na szczęście się opamiętałam. Zaraz idę robić obiadek :)
Mój brat miał urodziny 31 grudnia. Siedemnaste, choć wszyscy w jego klasie mają już prawie osiemnaście :) No i wyjechałam z postanowieniem, że w tym roku nie dostanie ode mnie prezentu, bo on nigdy mi nic nie daje i w ogóle jest dla mnie niedobry. Ale już 30 grudnia kupiłam mu prezent, bo nie mogłam wytrzymać z tym postanowieniem. Prezent wręczyłam wczoraj. Zdziwił się okropnie, bo zdążyłam mu już zapowiedzieć, że nic mu nie dam :) Kupiłam mu czapkę z daszkiem. Ucieszył się :) Ach, jednak lubię wręczać prezenty, nic na to nie poradzę :)
Jej, mamy już nowy rok! Szokujące. Postanowienia na nowy dwutysięczny siódmy:
:arrow: dobić do 55 kilo
:arrow: dbać o siebie bardziej
:arrow: nie denerwować się tak łatwo
:arrow: zorganizować lepiej swój czas
:arrow: przemóc się i jeździć samej samochodem (zainspirowana Kasią Cz.)
:arrow: być szczęśliwą
Podsumowania za grudzień nie robię, bo, cholercia, przytyłam a i brzuch jakiś większy.
Na pocieszenie powiem, że zakochałam się w moich nogach. Mam silne mięśnie wewnętrzne ud przez co nogi wyglądają raczej dobrze, choć wciąż są tłuste. W całym domu mam lustra od podłogi po sufit i tak się przechadzam po mieszkaniu w szortach i się podziwiam. Zwariowałam, wiem, ale pomaga mi to na motywację. :D Ok idę coś zjeść i pewnie wracam, bo dzisiaj wolne :)
3mam mocno kciukasy :!: :!: :!: Damy rade, wierze w to....
:idea: NADZIEJA UMIERA OSTATNIA :idea:
Fajne masz postanowienia, moje bylyby podobne, gdybym je robila ;). Powodzenia!
55 kg, ja nie wiem, czy jestem w stanie tyle jeszcze wazyc. Marzy mi sie 60-62 kg, zeby nozki troche schudly tez ;). Tez chetnie bym sie w nich zakochala.
Poniedzialek u mnie tez w pociagu, dobrze, ze mielismy miejscowki, bo bylo pelne 11 wagonow. Impreza bez upijania sie, wow. Ja potrafie, ale w Sylwestra mi sie nie udaje - po prostu jest mi smutno, ze uplywa kolejny rok... Z tego jestem tylko zadowolna, ze nie rzucilam sie na jedzenie - spokojnie patrzylam, jak inni jedli chipsy etc., a ja tylko sobie dolewalam i o 5 padlam ;). Troche sobie tylko frytkami pozniej dobilam, ale moja waga mi to wybaczyla.
Musze sie uczyc jutro, cos slabo mi to idzie ostatnio. I jeszcze w sobote mi sie familia w ilosci 14 osob zwala na glowe, bo mama postanowila uczcic moj pobyt w domu...
bianeczko, laseczka z ciebie...piękne fotki i ta butelkowa zieleń...uuuu
obyśmy nie zmarnowały tego roku :wink:
Witam w nowym roku, pozostaje mi złożyć spóźnione ale szczere zyczenia, spełnienia wszystkich "rozsądnych marzeń" :) Trzymam kciuki za noworoczne postanowienia.
Agulko trzymaj, bo się obsuwam.
Saccharine, bo moja impreza sylwestrowa była taka sobie. Gydbym poszła na domówkę z tańcami (swoją drogą miałam okropną ochotę! A dwa piętra pod nami grała tak pociągająca muzyka, że chciałam olać moich znajomych i iść wkręcić się na imprezę do nieznajomych z dołu :)) to pewnie dużo bym wypiła. A tak, to wypiliśmy piwo (fuj) i szampana, pograliśmy w Scrabble i poszliśmy spać o trzeciej. Dobrze chociaż, że wyszliśmy na rynek o 12, bo byłoby zupełnie beznadziejnie. Jeszcze para, która z nami była, strasznie się kłóciła. Kłócili się nawet, jak poszliśmy spać, aż wszystko było słychać przez ścianę. Ech....
Korni, no właśnie... oby
Kardloz, no mam nadzieję, że WSZYSTKIE są rozsądne :P
Uwaga, bo dziś będzie smętnie. Jestem załamana własną głupotą, płytkością i krótkowzrocznością. Muszę coś z tym zrobić, a pomoże mi tylko terapia szokowa. Rok temu zaczęłam odchudzanie. Nie chcę, żeby zrzucenie kolejnych 15 kilo trwało kolejny rok (z czego chyba 9 miesięcy nie robiłam nic, tylko tak sobie bez sensu trwałam a czas mijał). Rok temu przeszłam na kopenhaską, wytrwałam coś ponad tydzień. Plan jest taki: jutro się przegłodzić albo jechać na waflach ryżowych bez ograniczeń. Tak tak, wiem. Niezdrowe itd. Ale w tym momencie mam brzuch pękający w szwach. Powrót do diety po Sylwestrze trwał 3/4 dnia. A dziś mamy już 4 stycznia. Ważę chyba ze sto kilo. Tak naprawdę to wiem, ile ważę (w ubraniu i nażarta), ale wam nie powiem, bo mi wstyd. Zaczęłabym dietę już jutro, ale nie mam składników. No więc Kopenhagę powitam w sobotę lub w poniedziałek. Zawsze działał na mnie z góry narzucony jadłospis, może i tym razem podziała i się uspokoję. Walę się w łeb i idę odrabiać francuski.