Hej Bianco!
Ciesze sie, ze dietkowo sobie swietnie radzisz. Twoja przygoda z krzeslem mi przypomniala moja: latem na ogrodku u rodzicow, poszlam sobie po kielbaske z grilla, wracam do stolika, siadam, a krzeslo plastkowe mi sie rozjechalo pod dupskiem i nagle znalazlam sie na trawie z kilbaska na bluzce. Ludzie z okolicznych ogordkow zaczeli sie strasznie glosno smiac ( lacznie z moimi rodzicami), a mi bylo strasznie wstyd, mimo ze nikt tego zlosliwie nie robil. Po prostu musialo to zabawnie wygladac. Ale musze przyznac, ze to byl jeden z pierwszych impulsow, ktore zadecydowaly o tym, ze postanowilam po raz kolejny walczyc z moim sadelkiem.
pozdrawiam