-
Hej, jak miło jest czyszcząc skrzynkę znaleźćć powiadamiacza, a potem przeczytać socie tak fajnie rozwijający się temat.
No cóż Morr - troszkę skłamałam - nie zaglądałam tu od dawna, zresztą do siebie też nie. Jak widać Szymek-Dymek-Kluska-Zębata rośnie, a co gorsza ma z Tobą coraz więcej wspólnego - staje się w zastraszającym tępie Mistrzem Chaosu.
Muszę Cię również zawiadomoć, że beszczelnie wpraszam się na Twój wątek. (nie mam szans śledzić dwóch tematów (Chaos sie rozprzestrzenia błyskawicznie) zatem wpraszam się do Ciebie. Jeśli nie życzysz sobie wstretnego wpraszacza to napisz, bo nie chcę Ci nic psuć.
Kanapki pałeczkami też się da - moje siostry robią to z uporem godnym leprzej sprawy (ale mają dwanaście lat) he he
To co piszemy, ze względów technicznych musi być płaskie, no chyba, że byśmy pisały braillem he he - mój monitor na to nie pozwala. A płaski brzuszek - oby... oby.
Wiesz Morr, kiedyś któraś z dziewczyn miała bardzo dobry pomysł, aby robić dni lubienia siebie. To chyba nie jest tak, że jeśli schudniesz ileś tam kilogramów to zaczniesz się lubić. To jest takie zaklęcie, które sobie mówisz. Jeśli będę ważyła 60 kg to będę się lubić i akceptować. Wydaje mi się, że nad samoakceptacją trzeba pracować tak samo jak nad bicepsami, czy talią, że nie ma w tym wypadku - a może przedewszystkim tu żadnej magicznej różdżki. Brak samoakceptacji jest wpisany bbardzo silnie w naszą kulturę. Nie należy się chwalić (niech inni nas chwalą), ważna jest dusza a nie ciało (chrzaniony dualizm) itd. To są na prawdę trudne sprawy. Bo waga, wagą - chyba jest często w stosunku do poczucia własnej wartości wtórna. Zatem trzeba pracować równolegle nad fizycznym i metafiznycznym aspektem własnej osoby . Pisze to zarówno do Ciebie - raczej do Was (he he - beszczelnie się nie przywitałam), jak i do siebie.
Pozdrawiam serdecznie
Ola
A ja cały czas obstaję za wędzidłem.
-
Hej,
chyba nie musze się do Ciebie wpraszać, bo jakoś sie wyrobię i u siebie. Tak trochę sobie poodbijałam sama do siebie he he.
Życzę wszystkim dobrego poniedziałku
Ola
-
NO i znowu piszę sama do siebie, hej hej
proszę się odezwać, bo Waszą Morrigionowatość telefonicznie za uszy wyciągne na forum, no chyba, że Wasza Morrigionowatość ma mniedziałającą sieć to insza inszość... do pozostałych pań nie mam telefonów zatem nie mam jak wyciągać.
No a ...
NO miłego wtorku
Ola
-
Zapomniałam jak się pisze, zwyczajnie, po prostu. To takie wrażenie, jakby palce zapomniały co znaczy tańczyć po klawiaturze, jak gdyby litery nie chciały składać się w rozsądne i oddające mnie słowa. Milczałam prawie dwa tygodnie, za co przepraszam, za równo siebie jak i was.
Staram się z tym walczyć, bo walka z kilogramami idzie dobrze, nawet bardzo dobrze. Dziś rano mimo ze jestem w środku okresu waga pokazała 81,6 kg. To dużo, cieszę się jak głupia. Inna sprawa że dopadł mnie ból brzucha, który od wczoraj skutecznie sprawia, że ciężko mi cokolwiek jeść i najchętniej leżałabym i kwiczała z bólu. Nospa, węgiel, xenna, mięta i parę innych wynalazków zapewne pomogą mi to zażegnać.
Dieta wygląda nadal tak, że dziennie wychodzi mi 1000-1200 kalorii. Staram się ją urozmaicać, bo już nie mogę patrzeć na Hortexową mieszankę chińską. Włączyłam serek wiejski 3% tłuszczu, owocki i Uwaga! Uwaga! pana Endrju „Buraka” Leppera Z innych ciekawostek, to poczułam wielką potrzebę liczenia białka, węgli i tłuszczu w diecie. Wygląda to na razie tak, że zjadam odpowiednią dla mnie ilość białka… może kiedyś uda mi się zrobić to samo z węglami i tłuszczami. Obsesyjnie zaczęłam dbać o skórę. Pikling kawowy co 3-4 dni, szorowanie się rękawicą sizalową i balsamowanie niveaQ10 wchodzi mi powoli w nawyk. Chociaż nadal nie rozumiem jak można balsamować się dwa razy dziennie, kleiłabym się cała. Ale każdy ma inną skórę. Zauważyłam ciekawą zależność. Im bardziej o nią dbam, tym bardziej mnie mój wygląd albo drażni, albo coraz bardziej go akceptuje. Hmmm dziwne to. Przez ostatnie dwa tygodnie miałam złe myśli, o tym, że nie obędzie się bez operacji, ze względu na skórę, że mam jej bardzo dużo i że to będzie klęska żywiołowa jak odgrubnę.
Powinnam się wstydzić.
Przymierzam się do kupienia sobie części serii 3d Evelin’u, a konkretnie smarowidła do biustu, serum ujędrniająco-wyszczuplającego i kremu, zastanawiam się nad masłem. Stosowała któraś z was? Będę wdzięczna za opinie.
Olenaczku, cieszę się że jesteś. Zaraz brykam do ciebie na wątek, a potem na śniadanko, bo coś mi słabo od tego nie jedzenia od wczoraj po południu. Telefonicznie mnie ścigać nie trzeba Jestem. Czytam, tyle że nie pisałam.
pozdrawiam serdecznie
Morr z Drugiej Strony Monitora
-
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Uczyniłam kolejny krok w dogłębnym uświadomieniu sobie co z nami robią wzorce popkulturowe. Polecam serdecznie filmik. Mi dał do myślenia.
Pozdrawiam
Morr z Drugiej Strony Lustra
-
Oj Morr,
palce na szczęście sobie przypomniały.
KOchanie jesteś jeszcze młoda, zatem skórą się nie przejmuj, bo na pewno się ściągnie. Załóż, że efekty - jakiekolwiek, będziesz mieć powiedzmy na Sylwestra. A z wszystkiego ponad ciesz się jak dziecko.
pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam, jakoś musimy się spotkać. Z Umbrellą umówiona jestem na czwartek. Może do nas dołączysz?
-
Juz dobrze, wiem że się ściagnie (mam nadzieję) miałam po prostu niezłe schizy z tego względu.
Wczorajsza pogoda bywa zazwyczaj określana pogodą pod psem... Niekoniecznie się z tym zgodzę, ponieważ dla mnie nie była "pod" ale „obok”. Dzikun (zwany przez znajomych Naleśnikiem) sprawił, iż w dżdżystą pogodę z niewątpliwą przyjemnością wybrałam się na długi spacer po polach i lesie. Jest to osiągnięcie zwłaszcza, że mieszkam w Warszawie… ale na szczęście na obrzeżach i do cudów natury (niestety coraz bardziej ulegających zabudowaniu) mam 500 metrów. Spacerek był nieco krótszy niż zazwyczaj, bo testowaliśmy nową trasę. Potem był pilling kawowy, znad którego miałam pisać tego posta, ale strasznie się wszystko w czasie rozwlokło.
Wieczorem razem z Umbrelką wybrałyśmy się do Muzycznego Studia Trójki na promocję/ rozmowę o książce „Tak to ten” Jerzego Sosnowskiego, który dla mnie pozostawał, z różnych względów, postacią nie tyle co mityczną ale na pewno legendarną Rozruszało mnie to umysłowo całkiem nieźle. Jestem pełna oburzenia, ze względu na recenzję zamieszczoną w „pewnym poczytnym tygodniku” (patrz Polityce) pan Kaczorowski albo ma jakieś anse do Jerzego S. albo książkę zwyczajnie przekartkował i zupełnie nie dotarła do niego „kunsztowna ryzykowność” bądź „ryzykowna kunsztownoś” tego konceptu .
„Tak to ten” polecam serdecznie.
Wyprawa do Trójki zaowocowała dyskusją do drugiej nad ranem o literaturze, książkach z dzieciństwa… To dobrze porozmawiać o tym jakimi jesteśmy czytelnikami, na co zwracamy uwagę, co nas drażni co lubimy i dlaczego.
Jadłospis wczoraj mało ciekawy.
Serek homogenizowany rolmlecza
Kapsuta kiszona
2x 8 warzyw (zupka knorra)
6 kromeczek chlebka fitness (jogurtowego)
Płyny 2,5 litra (mineralna 1,5)
W sumie 901 kalorii (wiem, że mało ale jakoś tak wyszło, nie jest to bynajmniej normą)
PS: w życiu więcej nie będę piła czerwonej herbaty, ani żadnego innego wynalazku typu Slim Figura, to najprawdopodobniej po tym mój brzuch zamienia się w kłąb drutu kolczastego.
Pozdrawiam serdecznie
Morr z Krainy Zimy
-
Salve!
Wybalsamowana i wyspana, tak chyba mogę określić dzisiejszy dzień.
Kalorie na dzisiaj to 1232 nie do końca rozsądnie spożyte... (nie nie nie, żadne słodkie, źle rozłozyłam posiłki i właśnie zjadłam prawie poł kilo warzyw z ryżem )
Przyznam się że dokonałam dzisiaj przełomu - zjadłam chudy twaróg(150 gram)... z miodem (jakieś 2 łyżeczki) i z otrębami granulowanymi z jabłkiem. Jest lepszy niż serek wiejski, który chyba jednak niespecjalnie mi smakuje i mniej kaloryczny a na pewno zdrowszy niż serki homogenizowane. A przynajmniej mi się tak wydaje.
Kurcze, czy ktoś wie, czy zupka Konorra 8 warzyw to jest dobry pomysł? Bardzo mi smakuje, nie ma żadnego E-świństwa... ale może być coś z nią bardzo nie tak. Proszę o radę jezeli ktoś wie.
Postanowiłam podzielić moje odgrubianie na 3 Etapy.
I - Dogonić królika 85 kg - 79,9 kg
II - Być jak Królowa Kier 79,8 kg - 69,9 kg
III - Alice Who The Hell Is Alice? 69,8 - ?
Działają mi na wyobraźnię
Jeżeli ktoś ma jakieś propozycje na nazwę dla trzeciego etapu (mi skończyła się inwencja) to bardzo się ucieszę.
Idę uzupełniać płyny - jednym słowem wdaję się w romans z Nałęczowianką... bliską krewną Świtezianki
Pozdrawiam ciepło
Morr z Krainy Czarów
-
Witaj Morr
Fajnie, że wróciłaś, długoo Cię nie było... mnie zresztą też, z małymi przerwami
Teraz mogę Ci nie tylko kibicować, ale również iść w zawody, która z nas szybciej dogoni króliczka
Pytasz o serum do biustu 3d Eveline, więc zgłaszam się do odpowiedzi, gdyż aktualnie takowe używam. Jest zdecydowanie najprzyjemniejszym kosmetykiem z całej serii 3d Eveline. Serum na inne części ciała tej serii jest poprostu fatalna, jak dla mnie. Dodatek mentolu mroził mnie okrutnie. Po dwukrotnym użyciu tego specyfiku, jestem już przekonana, że efekt nie jest wart takiego poświęcenia. Specyfik zdecydowanie dla amatorów sportów zimowych
Natomiast serum nabiuściaste jest milusie. Całkiem nieźle się wchłania i skóra jest przyjemnie napięta. Z czystym sumieniem polecam
Morr, patrzę na Twój suwaczek i zastanawiam się jakim cudem przy takiej wadze nachodzą Cię myśli o operacji skóry. Olenak dobrze mówi, skóra się wchłonie, smarowanie balsamami w połączeniu z ruchem działa cuda. Z naciskiem na ruch Mówi Ci to grubasek z 50 kg nadwagą, który pozbył się już prawie 30 i jak na razie nic mu nie zwisa
Zupkę Knorra też lubię, w ogóle lubię te wszystkie "świństwa" w proszku (jakiś sentyment do czasów studenckich ), ale to chyba nie jest najzdrowsza dieta. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że przez ostatnie pół roku mocno rozpieszczałam swój układ trawienny warzywami na parze, jogurtami, owocami, generalnie tzw. zdrowym żarciem i kiedy musiałam wczoraj capnąć coś na szybko (czyt. gorący kubek) brzuchol zastrajkował ostrym bólem. Tak więc dla mnie czas zupek knorra przeminął bezpowrotnie wraz ze studiami
Herbata czerwona... nie lubię, bo przypomina mi zapach szmaty do podłogi (przepraszam za wyrażenie), ale czasem w ramach pokuty za niedietkowy dzień serwuję sobie z drugim śniadaniem. Nie wierzę w wynalazki typu Figura Slim, a nade wszystko omijam szerokim łukiem wszystko co ma w swoim składzie liść senesu, lub korę kruszyny. Kiedyś nabawiłam się przykrych dolegliwości przez to paskudne zielsko. Na początku trawienie rzeczywiście było super... a po kilku tygodniach brania tego paskudztwa nie mogłam już odwiedzić toalety bez "wspomagaczy" .
Tym wdzięcznym tematem kończę moje wypociny i życząc Ci spokojnej nocy udaję się na spoczynek
Miłego jutrzejszego dnia!
-
Hello Morr
Dzięki za odwiedzinki u mnie i dobre słowo zaglądam z rewizytą, a jak już tu raz zajrzałam to.... ... nie ma że boli ... będę powracać ... i się naprzykrzać wpisami u Ciebie ... hi,hi,hi
Pomysł na podzielenie zmagań na etapy to świetny pomysł a romans z nałęczowianką brzmi rewelacyjnie
Gorące choć jesienne pozdrowionka!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki