-
Xixatushko nie martw sie mi niby nie brakuje, a też się objadam. Balbinko, dziekuje za ciepłe słowa.
Maniuta, dziekuję za radę, na pewno zajrzę na wątek margolki. . A ja chciałabym ważyć przynajmniej tyle ile wazy Twój mąż Nie ma tego problemu co my. I jeszcze jak mi powiesz że je wszystko cho chcę i lubi jeść i nie musi się ograniczac to ja juz pęknę z zazdrości.
No nie ma o czym mówić kocham jedzenie. Musze opracowac jakąs metode żeby nie rezygnowac z niego i schudnąć. Najlepiej ograniczyć ilość. Brzmi nieźle tylko trudno się realizuje. Wczoraj miałam zjeść 1000 kcal i co? dawka dzienna przekroczona. Wyszło 1300 i ostatni posiłek po 20. Całkiem spory, bo własnie wtedy moje Szczeście wraca z pracy i je obiad. A ja z nim, bo nie mogłam sie powstrzymać Jak tak dalej pójdzie to będzie bardzo źle.
Dziś mam zamiar nie zjeść ani kęsa z tego co on będzie jadł. Zjem jogurt a obiad właśnie się robi. No i mam dzisiaj poćwiczyć. Wczoraj niestety lenistwo wygrało walkę. Pozdrawiam wszystkich Odchudzaczy i życzę duzo silnej woli (bo ja mam jednak bardzo słabą silną wolę)
-
Widzę, że mamy sporo wspólnego. Nie przepadamy za ćwiczeniami i trudno nam się powstrzymać od jedzenia naszych ulubionych potraw. Dlatego właśnie tak mocno trzymam za ciebie kciuki. Wierzę, że i tobie, i twojemu mężowi uda się wreszcie stracić zbędne kilogramy. To dobrze, że walczycie razem. Może będzie wam łatwiej. Ze mną jest ten kłopot, że żyjąc pod jednym dachem z rodzicami i bratem, którzy nie mają problemów z wagą, ciągle jestem narażona na pokusy. Zwłaszcza, że moja mama uwielbia nam kupować słodycze, czipsy, pizze i wszystko inne, czego mi wręcz NIE WOLNO jeść. Cóż, ale damy radę, prawda? Nawet, jeśli na początku nam nie będzie szło. Pamiętam, że tak właśnie było, kiedy po raz pierwszy się odchudzałam. Na początku było trudno, ale potem poszło z górki.
Życzę nam, żebyśmy szybko dotarły do górki.
-
Mieszkanie pod jednym dachem z osobami które się nie odchudzają i jeszcze jedzą te wszystkie zakazane potrawy to jest faktycznie wyzwanie. I dlatego każde swoje zwycięstwo Maddi powinnaś traktować jak podwójne.
Jak już pisałam odchudzanie z mężem może być łatwiejsze ale nie musi.On tez uwielbia jeść i w sumie staramy się wzajemnie mobilizować, ale gorzej jest jak oboje mamy ochotę na jakąś pychotkę, wtedy oboje wymyslamy niesamowite usprawiedliwienia i też jest ich dwa razy więcej. I własnie dlatego ustaliliśmy to niedzielne łasuchowanie, żeby jak nas dopadnie ochota na pyszności odroczyć ją zamiast wykonać natychmiast przy porozumiewawczym spojrzeniu A i tak mąż ma silniejszą silną wolę niż ja. Poza tym to ja gotuję, wiec jestem bardziej narażona. Jemu wydzielam i wyliczam a sama czasami podjadam... ale nie dziś. Dziś byłam dzielna( chociaż dzień się jeszcze nie skończył
-
Skończył się czy nie skończył - i tak jesteś na wygranej pozycji, bo mocne postanowienie poprawy to najporządniejszy z pierwszych kroków, jakie można wykonać.
-
Jesli chodzi o jedzenie to sie trzymam a z ćwiczeniem, poćwicze te brzuszki , musze znaleźć jakąś metodę żeby je polubić. 8 minutowy ABS. Ten pan ma tyle energii. Zaczynam o 22 jesli ktoś ma ochotę się przyłączyć, ponoć wieczorne ćwiczenia lepiej pomagaja chudnąć niż poranne. Wiem , wiem najważniejsze żeby w ogóle ćwiczyć Wiec skoro tak ładnie trzymam się jadłospisu to może jeszcze poćwiczę i zadbam o skórę według rad Margolci ( dziękuję maniuta za odesłanie mnie tam) . Zaczynam o 22
-
Problem w tym, że podobno dopiero po 20-30 minutach ćwiczeń zaczyna się spalać tłuszcz, ale mimo to 10 minut to jednak lepsze niż nic.
-
Właśnie wiem że po 20 minutach, ale ten ABS to żeby wzmocnić mięśnie brzucha. Ponoć na spalanie tłuszczyku najlepsze są ćwiczenia areobowe, z szybkim spacerem włącznie (to dla leniuszkowatych poczatkujących, czyli dla mnie:P )
A swoją drogą to właśnie się załamałam. Mówiłam, że dzień się jeszce nie skończył... podliczyłam kalorie i wyszło 1500. Wwięcej niż wczoraj. I najgorsze że ostatnie 500 znów dobiłam wieczorem. Właśnie przy kolacji z mężem. I znów wyszło ze on zjadł przepisowo a ja za dużo. Chyba już sobie odpuszczę plan, że wieczorem zjem tylko jogurt, ale jak mąż będzie tak późno wracał zjem z nim tylko swoją małą porcję i tyle. Inaczej zjadłam grzecznie jogurcik a później dopchałam obiadkiem . Masakra. Nie wiem juz co zrobić, bo jak się cały dzień nie widzimy to przecież nie będę mu kazała jeść w samotności.. no chyba że dla ogólnego dobra... Pomocy!!Nie wiem juz jak to rozsądnie zaplanować.
-
bastetka Witam szczcinianke Widze ze nastepna z naszego grodu podejmuje walke ,,,jeszcze masz lepiej,,,bo razem z mezem u mnie moj misio lubi jesc,,,ale ja na szczescie nie ulegam juz tym pokusom,,wrecz zaczelam sie odrozniac nowy zapach...TŁUSTY do ktorego wcale mnie nie ciagnie
Aco do cwiczen,,,nie wiem ktore lepiej dzialaja moze i te z wieczora,,,ale kto po calym dniu ma na to sile ? Ja cwicze okolo 3 razy w tyg na silowni aerobicu badz pilatlesie,,do tego jeszcze czasem sauna..ale malo mnie na niej,,czesciej tam "ogrzewa" sie Foczka z ktora razem tam chodze,,,jest nawet milo choc na poczatku mialam opory ...... Witam jeszcze raz i pozdrawiam
-
Gosiukk Twój wynik świadczy o tym że metoda jak najlepsza Gratuluję i dziękuję ze zajrzałaś.
Ja niestety na saunę nie za bardzo mogę chodzić, mam naczynkową skórę więc muszę z tym uważać. A jeśli chodzi o ćwiczenia to na razie dywanowe callanetics , ABS i marsze zaczynam powoli, miałam długą przerwę i nie chcę organizmu na szok narazić. A jesli chodzi o ten Szczecin, to faktycznie właśnie stamtąd wyjechałam za granicę, niestety tylko ten Szczecin mogłam wpisać. Co prawda do Szczecina wracać będę, więc może kiedyś spotkamy się i powylewamy siódme poty razem.. A tam w Szczecinie jest Castellaris.. moja ulubiona lodziarnia. Uwielbiam lody i one poza frytkami mnie pogrążały. Teraz jestem daleko więc mogę bezpiecznie o nich marzyć. Gorzej jak wrócę na chwilkę to będzie mnie ktoś musiał powstrzymywać
A jak już się bardziej do ludzi upodobnię to tak sobie planuję chodzić na basen. Ciekawe co mi z tych planów wyjdzie. Mam nadzieję ze dam radę. W sumie tam jest też siłownia wiec może zaczęłabym już teraz. Tam nie musze się rozbierać Miłego dietkowania Dziewczynki
-
Oj, Bast, Bast... Jeśli jeszcze raz usłyszę od ciebie teksty w stylu "jak już się upodobnię do ludzi", tak cię wirtualnie spiorę, że mnie popamiętasz do końca życia! Czy ty zdajesz sobie sprawę, jakie wieloryby chodzą na baseny?! Kobieto, prawdziwe słonie morskie! Ale one przynajmniej są o tyle szczęśliwsze, że nie robią z tego wielkiej tragedii. Bo im też się przecież należy, prawda? Poza tym pod wodą i tak nic nie widać, a drogę do basenu można przeczłapać stosunkowo szybko w ręczniku. Ważę więcej od ciebie i jakoś na basen chodzę, bo w przeciwieństwie do każdej innej formy treningu sprawia mi to ogromną radość!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki