-
PRZEMYŚLENIA Z OSTATNIEJ CHWILI
Przeczytałam ostatni mój post i doszłam do wniosku , że sprawiam wrażenie osoby chorej psychicznie .Te moje stany głupawki to nie jest prawdziwa depresja , poczytałam sobie troszkę o tej jednostce chorobowej i ja do tych objawów nie pasuję .W przeciwieństwie do osoby w depresji , mnie wiele rzeczy cieszy. Cieszę się na wieczór z mężem we dwoje , bo dzieci z babciami są nad jeziorkiem , cieszę się , że babcie je tam zabrały , cieszę się , że jutro do nich jadę i że jest piękna pogoda i że będę godzinami pływać na środku jeziora...Chyba wszystko ze mną w porządku.
Postanowiłam , że do wszystkiego co będę robić , jeść a nawet mówić będę włączała pełną świadomość.Kontrolowaną świadomość.Doszłam do wniosku , że wszystkie moje błędy , również dietetyczne wynikają właśnie z jej braku. .Więc -PYK- pstryczek z napisem świadomość włączony!Od teraz będzie lepiej.
I jeszcze dwie sprawy , która mi się przypomniały , a które będą mi pomocne.Skorzystam ze zdania:chcesz jeść masz na pupie.ŚWIETNE!Gratuluję autorce.
Jeszcze jedno.Obiecałam mojej małej Kasieńce , że do pierwszej klasy zaprowadzi ją szczupła mama.Nie wymaga ona tego ode mnie , ale wiem , że bardzo by chciała mieć śliczną mamusię.I będzie ją miała.Mam ponad rok do września 2007 .A może już na przyszłe wakacje uda się osiągnąć cel?
Nagle zrobiło mi się szkoda tych straconych lat . Grubych , spoconych brzydkich lat.Mam zamiar z tym skończyć.W wieku 37 lat mimo chobób i przeciwności będę atrakcyjną , 65 kilową mamą pierwszoklasistki...
-
Dorciu kochana ztak miło czytać twój ostatni post, ja do nie dawna też miałam uczucie, że jestem wariatką,ale od pewnego czasu obserwuję, że wielka ilość moich dziwnych stanów psych. to coś w rodzaju-wg mnie- nerwicy związanej z jedzeniem, też tak jak ty zupełnie wylłączyłam świadomość ,nie chciałam dopuścić do siebie niektórych faktów-tak jakbym siadła na sanki :lol: :cry: -takich,któreby mnie uniosły nie ma :lol: :lol: -i puściła się z wysokiej góry z zamkniętymi oczami...jako dziecko zrobiłam coś tak szalonego i rozbiłam sanki o drzewo, ja wylądowałam poharatana,naszczęście nic poważnego,rozbita noga ,ale do dzisiaj mam ślad...
teraz podobnie do ciebie włączam swoją świadomość i chcę być świadoma wszystkich swoich działań-włącznie z jedzeniem, bardzo ci dziękuję za twoje skojarzenia, będę często naciskać ten włącznik w swojej fantazji i mam zamiar często odwiedzać ciebie i podpatrywać twoje fajne pomysły...
mmamy jeszcze jedno wspólne -słoneczko-które w przyszłym roku odprowadzimy do 1klasy.tobie się na pewno uda wyszczupleć do tego czasu. a mnie mam nadzieję też będzie znacznie mniej...
-
Witaj Dorciu - tu Dorcia :lol: :lol: :lol: Przeczytałam tylko kilka ostatnich postów ale chciałam powiedzieć Ci jedno - nie jesteś sama z tą walką. Masz kochającą rodzinę, dzieci które wierzą w ciebie no i masz nas!! Będę do Ciebie zaglądać częściej jeżeli mnie nie pogonisz i razem damy radę!! Ostatni Twój wpis jest bardzo odkrywczy - popatrz ile wokół nas CHWIL - źródeł ogromnej radości. Zazwyczaj tych drobnych rzeczy nie zauważamy, a przecież jakby tak (zgodnie z Twoimi słowami) włączyć świadomość i przestawić ją na dostrzeganie właśnie małych światełek jak uśmiech dziecka, jak pocałunek męża w "przelocie" itp o ile byłybyśmy szczęśliwsze. Może to chaotyczne co piszę ale chodzi mi o to, że no cóż - jestem grubasem (ciężko to przyznać ale tak jest), ale jak mam być jeszcze w dodatku nieszczęśliwym grubasem to przerąbane!! Lepiej cieszyć się z tego co się ma a przecież z wagą dojdziemy w końcu do porozumienia ;) Z uśmiechem na ostach (teraz tak mówię - a wczoraj wieczorem jak stałam przed lodówką to nie było mi do śmiechu ;))\
Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę powodzenia. ;)
-
Dorciu, naprawdę wszystko jest możliwe. Masz ponad rok, aby spokojnie po prostu zdrowo się odżywiać i gubić kilogramy. Przecież już tak wiele za Tobą. Osiągnęłaś naprawdę bardzo wiele i zdaję sobie sprawę, że przy Twoich kłopotach zdrowotnych to więcej, niż na przykład u mnie. Naprawdę uważam, że jesteś bardzo dzielna. To, że czasem upadamy...cóż ważne, że jednak potrafimy i chcemy się podnosić i co najważniejsze mamy dla kogo. Ja na razie nie zaliczyłam klasycznej wpadki żywieniowej, ale już jestem po pierwszym kryzysie odchudzacza, ale forum mi pomogło. Przesyłam Ci ogromną ilość siły i wsparcia,trzymaj się kochana dzielnie.
-
Dorciu, na pewno nie jestes chora psychicznie tylko zachowujesz sie jak wiekszosc grubaskow uzaleznionych od jedzenia. Najwazniejsza jest chwila gdy mozna sie napchac do woli, dopiero potem dociera do nas swiadomosc popelnionego bledu. I zeby sobie humor poprawic, znowu siegamy po zarcie.
Ciesze sie ze to sobie uswiadomilas. Tak wlasnie zaczyna sie swiadome zycie na diecie. Nie bedzie lekko bo organizm bedzie wariowal i probowal Cie przekupic obietnica wspanialych chwil spedzonych z czekolada w reku, ale to tylko utopia. To ten diabelek siedzacy na jednym ramieniu. :twisted: Aniolek na drugim mowi ze mozna wybrac inaczej i cieszyc sie zdrowiem oraz zadowoleniem z siebie i swojej silnej woli :D
Tak sie ciesze ze dolaczasz do nas pelna para!
-
Dziękuję moje kochane za Wasze cieplutkie słowa.Tyle życzliwych osób jest ze mną.Teraz wiem , że się uda, nie jestem przecież sama w tej walce.Jeszcze muszę mojemu mężusiowi powiedzieć , że definitywnie zrywam ze słabościami i naszymi wspaniałymi , nie zawsze niskokalorycznymi kolacyjkami.
Chociaż oboje uwielbiamy pyszne jedzonko , pyszne drineczki i raczenie się tym do późnych godzin nocnych na moim pięknym ukwieconym balkoniku , on napewno mi pomoże i z tego również zrezygnuje.
Megamaxi , zobaczysz wrzesień 2007 będzie nasz!!!!
Dorciu26 jakżebym mogła Cię ode mnie pogonić?Strasznie się cieszę , że będziesz do mnie zaglądać.Od dzisiaj będę szczęśliwym grubasem i nie będę się przejmować głodem po antyhistaminiakach.Budująca jest wiadomość , że ten głod jest nieprawdziwy , że organizm jak jest głodny to niech sobie bierze z mojego tyłka i brzucha .A ma skąd czerpać ....
Agulu , dzięki za te pokłady siły i wsparcia .Będę o nich pamiętać , jak głupawka nadejdzie.
Justynko , obiecuję słuchać tylko tego aniołka na ramieniu , a tam gdzie siedzi diabełek wsadzę sobie stoperka i nie będę go słuchać.Z tą utopią to masz rację Rrzeczywiście chwile , które daje jedzenie są króciutkie , nie warte grzechu , a wygrana daje długofalową satysfakcję.Muszę sobie jeszcze znaleść inne poprawiacze nastroju.
Wiem jedno:
NIE BĘDĘ SIĘ JUŻ POCIESZAŁA ŻARCIEM.NIE WARTO.
Pozdrawiam.
-
Dorciu tak trzymać!! ;) Ściskam Cię serdecznie :D
-
-
witaj !! wlasnie przeczytalam twoj watek ,i tak troche jakbym czytala o swoich wzlotach i upadkach i zmarnowanych dniach i wpadkach , ale nic to trzeba trzymac sie dalej i walczyc , wierze ze w koncu wygramy ta walke , bo jestem akurat w stanie jakiejs euforii i postanowilam zaczac diete atkinsa i na dodatek mam przeczucie ze tym razem sie uda , oby ..... :)
pozdrawiam cie goraco
-
Witaj Dorciu !!
Najważniejsze to pozytywne myślenie.
Mnie też ostatnio brakuje silnej woli i samozaparcia.
Mam nadzieję , że jednak to wróci do mnie.
Teraz ostanio mam lekki zastój , pomału dochodzę o paseczka, ale idzie mi to bardzo opornie :? .
Myślę , że w końcu zaskoczę.Chciałabym do września jeszcze trochę się pozbyć tych kg, a potem już tylko Sylwester.
Celu mi zabrakło ,więc chyba będę musiała sobie wyznaczyć następny bo się chyba nie zmobilizuję.
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
-
Dorciu :lol: -jak ci się udaje z tym życiem w pełnej świadomości :wink: , chętnie zastosuję twoje nowe pomysły,podziel się z nimi.
Udanej soboty i niedzieli życzę i bez wpadek. :wink:
Tego pływania w jeziorze ci bardzo zazdroszczę, bo dziś po wielu latach ,kąpałam się w małym baseniku ogrodowym-ćwiczyłam ,fikałam przeszło pół godziny, cieszyłam się jak dziecko... :lol: ...
-
Dziękuję moje kochane za pamięć o mnie .Ja o Was też nie zapomniałam , nie miałam dostępu do komputera , a byłam dwa dni u dzieciaczków nad jeziorem. Napływałam się za wszystkie wstydliwe lata , kiedy siedziałam na brzegu i tęsknie patrzyłam na przecudną taflę wody...Wiem , że się powtarzam, ale byłam taka szczęśliwa , kąpiąc się tyle godzin.Niestety musiałam wrócić , bo mam dziś i jutro dyżur , ale skorzystałam w 100%.A mięśnie to mnie tak bolą od tego pływania , i myślę , że mam dobry start do rozpoczęcia ćwiczeń.Myślę , że zacznę się ruszać , bo doszłam do wniosku , że sprawia mi to przyjemność.
Niestety nie będę się teraz za często odzywać, bo padł nam komputer , a że jest na gwarancji , musimy czekać dwa tygodnie.Na początku sierpnia jedziemy na wczasy , nad morze i tam wcale nie będę miała do Was dostępu.Szkoda, teraz , kiedy żyję zdrowiej i chudziej chciałabym jak najczęściej się z Wami kontaktować , ale niestety siła wyższa.Jeszcze w lipcu jestem na miejscu i w pracy mam komputer , więc jeszcze troszkę się Wami nacieszę.
Ogólnie jest dobrze.Pozdrawiam.
-
Pozdrawiam.. ! . i 3mam kciuki.. oby to co chcesz sie spelnilo...
pozatym..
jestes z tego samego miasta co ja.. :) wiec tym bardziej buziaczki :*
-
Witaj Dorciu :D
Cieszę się bardzo, że u Ciebie wszystko dobrze :D
Mmm.. jeziorko.. rozmarzyłam się :D U mnie w okolicy brakuje takich ustronnych miejsc.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę udanej niedzieli :D
-
Dorciu, ciesze sie ze ogolnie jest dobrze :D I ciesze sie ze odnajdujesz radosc w plywaniu.
Pozdrawiam Cie serdecznie i tym mocniej dopinguje zeby poczucie zadowolenia z siebie sie utrzymywalo. Jestes dzielna!
-
Rzeczywiście Solvinko , jeziorko to dobry temat do marzeń.Wróciłam kilka dni temu , a nadal jestem odprężona i zreleksowana.
Dziś nie mam się czym pochwalić , jeśli chodzi o dietkowanie. Byliśmy na imieninach teściowej .Jak ona wspaniale gotuje...Nie można się oprzeć wspaniałym sałatkom , roladom drobiowym itd. Całe szczęście ,że nie potrafi piec ciast , bo byłabym zgubiona.
Justynko , ja nie jestem dzielna .Mam teraz lepszy okres , ale jestem śwadoma , że takie stany euforii mijają i zaliczam klęskę .Może teraz będzie inaczej , bom trochę bardziej świadoma , a poza tym złożyłam obietnicę mojej kochanej córeńce i muszę jej dotrzymać . Ona jest tego warta.Siebie nigdy nie ceniłam , zawsze byłam zakompleksiona i może dlatego nigdy nie potrafiłam zrobić nic dla siebie.Za to moje dzieci kocham najmocniej na świecie , moja maluda wierzy we mnie i zrobię to dla niej.
Potem pozostanie mi popracować nad dowartościowaniem siebie.Ale to potem.Narazie zadbam o zdrowie fizyczne.
Dzidzia ja Cię również pozdrawiam , napisz coś więcej o sobie , a może masz własny wąteczek , a ja go nie zlokalizowałam ?
Megamaxi , nie mam więcej pomysłów , ale jak powstaną szybko Cię o tym poinformuję.
Namawiam Was wszystkie , żebyście korzystały z pogody , z kąpieli , z pływania i zapomniały o wstydzie , jak się komuś nie podoba to niech nie patrzy.Do takich mądrych wniosków doszłam po tylu latach krępowania się swoim wyglądem.Teraz nie zamierzam się przejmować kąśliwymi uwagami , bo takie są i będą.Ludzie nie są tolerancyjni i nic na to nie poradzimy , to przecież jest ich problem.
Pewna dziewczynka , z którą bawiły się moje dziewczyny nad wodą brzydko skomentowała mój wygląd , gdy pływałam .Określiła mnie jako tłustą fokę.Usłyszały to moje córcie i obraziły się na nią , i chociaż było mi przykro , nie pokazałam tego po sobie i powiedziałam im , że wcale się tym nie przejmuję i żeby one też o tym nie myślały.Powtórzę się , ale niedługo nie będą miały takich problemów.BĘDĄ MIAŁY SZCZUPŁĄ MAMĘ!!!!!!!
Agulko , trzymam kciuki żeby Ci się udało.Ja też dostrzegam w nas wszystkich wiele podobieństw, dlatego musimy się dzielić sposobami w walce z naszym wspólnym wrogiem.
Magdusiu , jestem pewna , że zaskoczysz , ale uważam , że nie masz aż tak wiele do zrzucenia , na zdjęciach wyglądasz ślicznie!
Pozdrawiam serdecznie .
-
Dorciu :lol: :lol: cieszę się,że mogę poczytać,co słychać u ciebie. :lol: :lol:
Kochasz swoje aniołki i dla nich jesteć gotowa trwać w walce,jestem z tobą i równiesz mnie mobilizują do życia moje dzieciaki,przykro mi czytać, że dzieci są takie nietolerancyjne,ale to wpływ rodziny...wyobraź sobie,że moja mała sąsiadka 11lat,podziwia mnie -prawi mi czas od czasu komplementy a ostatnim razem to mnie rozbawiła...powiedziała -ciociu ty to masz fajnie-pytam czemu-a ona-bo możesz wszystko udźwignąć :lol: :lol: :lol: musiałam jej objaśnić jak to jest z nadwagą :cry: :cry: :cry:
ale taka rozmowa była dla mnie ważna,bo to mnie uczy spojrzenia prawdzie w oczy, a nie zamykania oczu na problemy...rozumiesz ,co mamna myśli
była to dla mnie pesząca rozmowa,ale uczę się rozmawiać o swoim problemie.... :lol:
dbaj więc o swoje zdrówko a nic ci nie zaszkodzi jak już powoli zaczniesz łykać kropelki dowartościowania-bo jesteś cudowną kobietą,kochasz męża i córeczki,oni ciebie bardzo kochają-a to jest w życiu najważniejsze -miłość.
buziaki :lol: :lol: :lol:
-
Dorciu kochana, jestes dzielna! Wiem jak sie czujesz bo i ja do dzis nie wierze ze wytrwam w diecie, mam tylko taka niesmiala nadzieje. Zbyt wiele razy poleglam i wracalam do obzarstwa.
Ale teraz obiecalas najwazniejszej osobie dla Ciebie, ze sie postarasz, ze schudniesz, ze kiedys bedzie z Ciebie dumna - i dotrzymujesz slowa! nie poddajesz sie! Ja w Ciebie wierze bo wiem ze chcesz byc szczupla i jestes zdeterminowana zeby to osiagnac.
Co do plazy to i ja postanowilam wyjsc "do ludzi" w stroju kapielowym :D
-
Witaj !!
Znam też u siebie wpadki u teściowej.
Niestety też nie mam na to rady.
Teraz znowu tygodniowy urlopik w górach i mam nadzieje , że podciągnę się trochę w mojej diecie.Ostatnio trochę jestem do tyłu.
Mam na dodatek zepsuty komputer od kilku dni i nieobecność na forum nie wpływa na mnie dietkowo.
Goście wyjechali , imprezy sie skończyły. Jak wrócę to zaraz się zamelduję i pełna nowych sił zacznę walkę.
Nie przejmuj się komentarzami dziećmi, super że Twoje córeczkii tak na to zaaregowały.Wiedzą, że maja super mamę.
Pozdrawiam wakacyjnie :D Magda
-
witam was dziubaski kilka dni mnie tu nie bylo ale teraz nadrabiam
Dorciu trzymam kciuki za ciebie
u mnie postep za postepem idzie wszyscy zauwazaja zmniany nie tylko w nastroju ale i we wszystkim
-
hej dziubaski mam wrazenie ze cosik ostatnio unikacie forum
-
widze ze sie bardzo opuszczacie w pisaniu ja tu zagladam a ty nikt nic nie pisze :cry:
-
dorcia: wierze że Twoje dzieci będa miały szczupłą Mamę, z któej będa mogły brac przykład !
Z tą teściową to masz faktycznie pecha, ja na szczescie mam lepiej cała rodzina mojej zony - Teściowa, Babcia gotuja wprost katastrofalnie - im starsze pokolenie tym tragiczniej - moja Beatka mimo że ma doiero 35 lat juz je dawno pobiła na łeb i szyje - dla mnie wiec imprezy rodzinne nie są problemem bo mnie nie ciągnie aby jeść ja mam inny problem jak sie wymigiwac od tycb zwyczajnie niedobrych i nieapetycznie wyglądających potraw :)
Pozdrawiam serdecznie
-
Dorciu, nie chcę Ci niczego wyliczać, ale i tak to zrobię :twisted: : jutro miną 2 tygodnie od Twego ostatniego wpisu :!: Nie wiem nawet, czy mam ci gratulować postępów, czy dawać burę za klęski :? ...W ogóle nie wiem, co napisać, bo przecież tak w ciemno nie będę, jak nie wiem, co się dzieje...
-
Ja nadal wierze w Dorcie, mysle ze to problemy techniczne.
Dorciu, odezwij sie choc slowkiem!
Peszymistin - z kazdym straconym kilogramem nabieram wiekszej wiary w siebie... Dziekuje :D
-
Dorciu :lol: Tak .tak dokładnie,jak pisze Buttermilk, pozdrawiam cię serdecznie i czekam na twój powrót. :lol: :lol: :lol: :lol:
-
Ale jesteście kochane...Martwiłyście się o mnie! Zupełnie niepotrzebnie , pół lipca nie miałam komputera , bo spalił się zasilacz , no a w sierrniu byłam nad morzem i właśnie w nocy wróciliśmy .
Pierwsza sprawa jaką zrobiłam , to zerknięcie do Was , no i proszę ,myślałyście , że zwiałam! Nic z tego , nie pozbędziecie się mnie tak szybko.
Przez okres nieobecności pławiłam się w morzu i szalałam na falach , a były przez parę dni ogromne! I wiecie co , wcale nie przejmowałam się swoim wyglądem, nikt , nawet najbardziej dociekliwy obserwator w tym roku nie zepsuł mi tej przyjemności!No i jestem z tego dumna...Nie oznacza to , że akceptuję swój wygląd! Następne wakacje będą już w innym wcieleniu , a wrzesień będzie celem ostatecznym.
Wczasy były okresem duuuużych grzechów , nie będę pisała jakich , bo i po co Was denerwować. obiecuję poprawę i wracam na słuszną drogę .
Później poodwiedzem Was na Waszych wąteczkach , teraz idę na kawusię , już bez pączusia do kawusi...Tak , tak pączusie nad morzem były pyszne ...
-
Dorciu!!! Jestes!!! Wiedzialam ze nic zlego sie nie stalo!!!
Udam ze nie widze wpisku o paczusiach :roll:
Milo widziec Cie znowu w akcji. A wiec odpocznij sobie po podrozy, wypierz, wywies pranie i wracaj do nas na plotki :D
Ciesze sie ze mialas tak udany urlop :lol:
-
pozdrowienia z Winnego Grodu :D
-
witaj, witaj
dobrze ze problemy techniczne sie skoncyły
i pączusie tez
buziaki
-
No, Dorcia, gdzie ta właściwa droga? Czekam na konkrety jakieś. :wink: Plany? Założenia? COKOLWIEK, byle nie, jak to genialnie śpiewał Kuba Sienkiewicz „ale kiedyś się wezmę”.
-
Oj Kefa , ale jesteś ostra i konkretna! Ale to dobrze , właśnie takich bodźców mi trzeba.
Zabieram się do roboty , jeszcze nie mam sprecyzowanych planów , konkretów Ci nie podam , ale zrobiłam dziś coś , co mnie teraz troszkę przeraziło
.Przeglądałyśmy dziś z mamą ciuchy , takie dawno za małe na mnie , a na mamę pasujące , bo ona zawsze dostawała w spadku po mnie ubrania , kiedy jeszcze byłyśmy podobnych rozmiarów.Zmierzam do tego , że od dawna trzymam spódnicę rozmiar 42 i nigdy nie chciałam jej oddać mojej szczupłej mamusi , i dziś ona stwierdziła , że ta spódnica to mi się już nie przyda i ona ją zabiera .Doszło prawie do rękoczynów , takich na żarty i w ten sposób mama zmusiła mnie do deklaracji , że tę spódniczkę będę nosić .
Problematyczna była tylko data jej założenia i padło na wrzesień 2007.Teraz już dwie ukochane osoby czekają na ten wrzesień (mama i Kasieńka -moja przyszłoroczna pierwszoklasistka ).Nie zawiodę ich.Ale trochę mnie to przeraża.
Takie są konkrety i plany moje droga Kefciu.Dokładny plan podany będzie w terminie późniejszym , wymaga krótkich przemyśleń , ale i Wam moje drogie też obiecuję , że ruszam pełną parą!Tyle osób nie mogę oszukać .Nie zawiodę.A tak poza tym to mama zawarła ze mną zakład o 100 zł. odnośnie wyżej opisanej sprawy i nie mam zamiaru jej przegrać... :wink:
-
Witaj Dorciu !!
Dawno Cię nie było, ale widzę że wróciłaś na słuszna drogę.Ja też po dłuższych nieobecnościach wakacyjnych wracam na forum.Staram sie też wrócić na moją dietkę.
Mam nadzieję , że w końcu to nastapi.Zawsze takie przerwy wybijają mnie zupełnie, muszę znowu zaskoczyć.
Wyznaczyłam sobie mały cel na wrzesień i chciałabym małymi kroczkami do niego dojść.
Myślę , że nam się uda i trzymam kciuki.
Pozdrawiam serdecznie :D Magda
-
Dorciu, :lol: zawzięłaś się za tę spódnicę i dobrze! walcz, sumiennie, bo czas płynie powoli wciąż do przodu i my musimy na jego fali płynąć i tak samo -powoli ,ale nieustannie zrzucać gram za gramem aż stracimy te nasze bagaże...wrzesień 2007 musimy zdobyć dla naszych córek, jak szczyt Everestu. Buziaki. :lol: :lol:
-
Dorciu, :lol: zawzięłaś się za tę spódnicę i dobrze! walcz, sumiennie, bo czas płynie powoli wciąż do przodu i my musimy na jego fali płynąć i tak samo -powoli ,ale nieustannie zrzucać gram za gramem aż stracimy te nasze bagaże...wrzesień 2007 musimy zdobyć dla naszych córek, jak szczyt Everestu. Buziaki. :lol: :lol:
-
Ha! no to swietnie, jest o co walczyc, stowa piechota nie chodzi a i kiecka sie przyda :wink:
No to kochana do boju!
A jaki rozmiar teraz nosisz?
-
Tak droga Megamaxi , masz całkowitą rację , czas płynie ciągle i można nic nie robić dla siebie , albo korzystać z jego upływu i chudnąć .Wybieram to drugie.
Magduś , jak miło znowu Cię widzieć u siebie , a raczej czytać .Ja też całkowicie na tym urlopie się zatraciłam.Nie udało mi się trzymać dietkowo przy ciągłych imprezkach grilowo -alkoholowych. Nie udało mi się również powstrzymać od lodów , jednego gofra , no i pączusiów do porannej kawusi...
Teraz niestety muszę za to zapłacić i zmienić suwaczek na 112 kilogramów :oops:
Powiedzcie , że mnie rozumiecie , że takie rzeczy zdarzają się słabiutkiej grubasce...
Jedno jest pewne , jest mi strasznie wstyd przed Wami się do tego wszystkiego przyznawać , ale też wiem , że jak nie będę szczera to mój pobyt wśród Was nie ma sensu .Zbesztajcie mnie jak chcecie , ja będę Wam i tak wdzięczna . Wracając do Was natychmiast przyszło opamiętanie , nie wiem jak to by wyglądało ,gdyby Was nie było.Pewnie dorobiłabym się kolejnych 10 kilogramów ,a może i więcej , zanim dojrzałabym do jakiegoś działania.
Przemyślałam , jak to wszystko ma wyglądać i biorąc pod uwagę klęski wszystkich diet w moim wydaniu , zdecydowałam się na najprostszą -1000 kcal.Będę żyła z ołówkiem w ręku i zapisywała każdy kęs.Jestem przekonana , że to dobry wybór , biorąc pod uwagę , że większość z Was tak robi i macie efekty.
Pozdrawiam serdecznie.
-
To moze ja zaczne... Chcialam Cie zbesztac Dorciu, ale nie potrafie, moze dlatego ze zbyt dobrze Cie rozumiem. Tez jestem slabizna i wiem jak ciezko oprzec sie tym wszystkim pokusom, zwlaszcza jesli towarzystwo dookola korzysta w pelni z dobrodziejstw stolu. Podejrzewam tez, ze chcialas sobie ostatni raz uzyc zycia przed dieta, tak? :wink: Ciesze sie, ze postanowilas zmienic swoje zycie i postawilas sobie jasno wytyczone cele. Co do drogi do tego celu - czy nie uwazasz ze limit 1500 bylby na poczatek lepszy? Boje sie ze bedziesz glodna na 1000 i po prostu sie zalamiesz w pewnym momencie.
-
Niestety Justynko chyba 1500 kcal będzie dla mnie za dużo , ponieważ kiedyś w jakimś centrum leczenia otyłości robiono mi badanie podstawowej przemiany materii i ja mam tylko 1600...Jest to efekt wiecznego odchudzania .Mój organizm przestawił się na oszczędzanie i sama widzisz , że nie miałabym szans.Głodna będę , na tych 1000 kcal , a i leki antyhistamimowe też swoje zrobią.Będzie ciężko , dlatego tak bardzo Was potrzebuję .Pilnujcie mnie proszę , krzyczcie na mnie , bez Was ani rusz....
A rozmiar noszę...52!
-
Tez kiedys nosilam 52 :D Ale teraz jest juz "tylko" 46. Dasz rade!
Bede krzyczec, chwalic, bede upierdliwa, ale wiem ze to dziala. Gdy wiem ze ktos mnie pilnuje idzie mi lepiej, mam nadzieje ze w Twoja strone tez to zadziala :D
No to 1000 w takim razie. Mozemy liczyc na codzienna spowiedz? :twisted: