-
Korni:"...wsparcie rodziny jest faktycznie ważne...i aż miło się robi jak nie dość że widzą twoje wysiłki to jeszcze je doceniają i wspierają w nich..."
Korni masz rację, to naprawdę bardzo ważne. Mój mąż nigdy nawet jednym słówkiem nie wspomniał, że powinnam się odchudzać, ale zawsze, ile razy, podejmowałam decyzję o odchudzaniu, tyle razy zawsze mnie wspierał, a kiedy rezygnowałam, dawał mi sporo czasu i dopiero potem, w delikatny sposób, próbowała ze mną o tym porozmawiać.
glimmy: "...Wczytuję się w Twój wąteczek i zamierzam go nadrobić całego, widzę że początki "drugiej serii" miałaś ciężkie, ale najważniejsze że przetrwałaś...z każdym dniem silniejsi ..."
glimmy- dziękuję, że we mnie wierzysz :D Ja sobie nie ufam :cry: Nie mogę poprostu. Po tylu wpadkach! To co czytasz to mój drugi wątek. Pierwszy zakończyłam, kiedy pierwszy raz uciekłam z forum, potem był powrót i obecny wątek, który oczywiście opuściłam, no i teraz jestem tu po raz trzeci. Mam nadzieję, że mój wątek nie urwie się po kilku następnych stronach.
Agulka: "...Witaj Big, ten atavarek zdecydowanie bardziej mi się podoba, przynajmniej nie jestem głodna, jak Cię poczytuję . Ja od wczoraj też zaczęłam szósteczkęW. Epidemia jakaś, czy coś??? Nie ma mocnych damy radę!!!!"
Agulko- A propos avaratka-to mi również podoba się znacznie bardziej niż poprzedni. Wiesz, to takie symboliczne zerwanie z dotychczasowym sposobem żywienia :D
Wiem, że zaczęłaś szósteczkę -przeczytałam u Ciebie w wątku. Nie wiem jak tobie, ale mi jest ciężko.
Lecz co tam. Masz rację! DAMY RADĘ!!!
Niuniareks: "...gratuluję wsparcia ze strony męża, ja spróbuje namówic swojego na tę szósteczkę dzisiaj..."
Niuniareks- trzymam kciuki :D
Magda3107: "...hej BIGLADY!!!
ale CIzazdroszcze samozaparcia!!!"
magda3107- ja i samozaparcie? Nie! To nie o mnie! :wink: :D
Dzięki kochanie!!!! :D :D :D :D :D
Dzień wczorajszy
Dzień wczorajszy minął mi dietkowo.
Zero podjadania. Woda to błogosławieństwo! Dla mnie w każdym bądź razie. Od 18-tej mam randkę tylko z nią. Naprawdę bardzo mi pomaga w walce z "małym głodem", który tak bardzo lubi mnie odwiedzać szczególnie w porach popołudniowych :?
Minął kolejny etap ćwiczeń. Oczywiście ćwiczyłam wspólnie z mężem. Jemu idzie to zgrabnie i ładnie, mi.....no, tak sobie. Staram się jak mogę. Zresztą muszę, bo "kapo" stoi nade mną i odlicza sekundy z zegarkiem w ręku.
Dzisiaj ostatni dzień z 6-cioma powtórzeniami, a od jutra już OSIEM :shock: :D
A co ja powiem, jak będą 24? :D
Przeszukałam cały dom.
Baterii do wagi nie znalazłam :cry:
Nie mam wyjścia. Muszę zaczekać do piątku. Buuuuu!!!! :cry: A to tak długo!!!!
-
Wczoraj
Wczoraj miałam trudny dzień.
Trzy razy otwierałam lodówkę, a to zły znak :?
Cieszę się, że jednak nie uległam tylko poszłam z córką i psem na spacer, a potem ćwiczyłam "szósteczkę".
Wieczorem piłam już tylko wodę mineralną :D
Jedynym mankamentem jest to, że nie mogę przespać ciągiem całej nocy, bo przez to picie wody wieczorem moje nerki mają co robić, a ja mam przymus żeby się budzić w środku nocy i pędzić tam, gdzie król chodzi piechotą.
Z drugiej strony cieszę się, żę co jak co, ale nereczki mam na pewno zdrowe! :D
Dzisiaj
Dzisiaj idąc do pracy (z domu mam ok 20 min. wolnym krokiem) poszłam do sklepu kupić wodę mineralną. Chodziłam między półkami i obojętnym wzrokiem, tak, OBOJETNYM WZROKIEM patrzyłam na te wszystkie chrupki, chipsy, batony i inne temu podobne świństwa. A jeszcze miesiąc temu nie przepuściłabym takiej okazji. O nie!
Przypomiałam sobie moje codzienne rundki po sklepach. Każdego dnia idąć do pracy wybierałam sobie jakiś sklep w którym kupowałam odpowiednią baterię jedzenia i z wielką siatą wkraczałam do pracy. Potem pokryjomu, u siebie w pokoju, zjadałam sukcesywnie to wszystko :oops:
Na drugi dzień to samo, tylko że już inny sklep. Miała mwrażenie, że ekspedientki mnie poznają i doskonale pamiętają, że byłam wczoraj i nakupiłam siatkę batonów, lodów, chipsów i czego tam chcecie. Dlatego codziennie wybierałam inny sklep.
OKROPNOŚĆ!!! Ale tak było. Mam naedzieję, że to już przeszłość!
-
Moja kochana Lady!
Niestety ja poległam na polu ćwiczeń...Było dobrze do wczoraj, ćwiczyłam z moją córcią , i ona narzeka tylko na ból brzucha , a mnie potwornie boli szyja . Ból brzucha to przy tym jest przyjemność. Dłużej tego nie wytrzymam. Ja mogę robić brzuszki , ale jak mam ręce splecione na karku , wtedy mogę się skupić na brzuszkach , a nie na łamaniu kręgów szyjnych.
Więc odpadam z szósteczki...
Ale dietkowo jest super , nawet to mi się podoba , wodnie gorzej , muszę się zaprzyjaźnić z nią po 18 , tak jak Ty .
Pozdrawiam!!
-
[quote="dorcia113"]Moja kochana Lady!
Niestety ja poległam na polu ćwiczeń...Było dobrze do wczoraj, ćwiczyłam z moją córcią , i ona narzeka tylko na ból brzucha , a mnie potwornie boli szyja . Ból brzucha to przy tym jest przyjemność. Dłużej tego nie wytrzymam. Ja mogę robić brzuszki , ale jak mam ręce splecione na karku , wtedy mogę się skupić na brzuszkach , a nie na łamaniu kręgów szyjnych.
Więc odpadam z szósteczki...quote]
Przykro mi to słyszeć Dorciu :?
Ale jeśli masz mieć kłopoty, to faktycznie nie ma co. Jest przecież tyle innych możliwości.
-
hej
oj ja też walczę z pokusami w sklepie...najgorzej miałam wracając rano z przedszkola od małej - mijałam ciastkarnię z takim ślicznym parkingiem na autko...i jak tu nie zajechać...i było tanio - kawałek szarlotki 1 zeta...i kupowałam...teraz znalazłam inną drogę i mijam cukiernię z daleka...za jakiś czas nawet jak koło niej pojadę to nie zwrócę na nią uwagi :wink:
a co do kapo, to jak jeszcze byłam bezdzietna urządzaliśmy sobie z D. wspólne treningi i było świetnie, bo on miał wprawę w tych siłowych a ja w rozciąganiu więc raz on był trenerem a raz ja :wink: teraz jest madzia i jakoś brakło czasu 8)
a z wodą to faktycznie błogosławieństwo, ja też wieczorem tylko piję i odczuwam wielkie pragnienie...hm...mój organizm wprost się wody doprasza :wink:
a co ćwiczysz?
-
Dorciu, jesli boli szyja to znaczy ze wykonujesz cos nieprawidlowo! Za bardzo ciagniesz szyja a nie brzuchem (jesli wiesz co mam na mysli...)
Big, bardzo sie ciesze ze nadal pozostajesz w objeciach dietki, co wiecej, swiadomie dokonujesz wyborow sklepowych :D Rozumiem doskonale Twoje dawne zachowanie, chyba wiekszosc z nas ma takie przygody za soba... To straszne ze caly czas bylysmy swiadome tego ze robimy zle, ze obzeramy sie a potem wstydzimy sie tego, ze musimy maskowac nasze lakomstwo wybierajac coraz to inny sklep...
Takie i inne wspomnienia mi osobiscie bardzo pomagaja w walce ze soba. Bo ja juz nie chce po raz kolejny kupowac czekolady niby dla dziecka i pozerac go sama w ukryciu zalewajac sie lzami...
Mam nadzieje ze i Ty zerwiesz stanowczo z przeszloscia, jestes na bardzo dobrej drodze!
-
Witaj BIG
jeśli boli cie szyja to proponuje używac piłki do tenisa , wystarczy ze znajdzie sie ona między Twoją brodą a piersiami i nie będziesz czuła bulu karku. Sama kiedyś tak robiłam
Podziwiam Cię za to ze ćwiczyśz ja jakoś nie moge sie zmobilizować . ciągle tylko mówie dzisiaj zaczynami nic z tego nie wychodzi. Brak silnej motywacji.
Pozdrwwiam Gosia
-
Bardzo dobrze że ćwiczysz - woda też pieknie, mam to samo też latam po nocy do klo... Ja na szczęście z słodyczami nie mam problemu czekolada zawsze mogła koło mnie leżeć i tydzień i po nią nie sięgłam , za to ja co innego robiłam - kupowałam na przykład kilo kiełabasy, miała być dla całej rodziny, a potem co chwilę szłam do lodówki urywałam kawałek i zjadałam , a potem się okazywało że oni nawet jej nie spróbowali :oops: Wczoraj niestety nie ćwiczyłam :oops: trudno :oops: - żadnych usprawiedliwień nie mam :oops: po prostu mi się nic nie chciało :oops: - Ale postaram się dziś pocwiczyć
Ty jestem: TAKIJA z 116 chcę mieć 64
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg
Ostatnie ważenie: 5.09.2006 – 108 kg – BMI 40,15
POWOLI, POWOLI NAWET SŁOŃ DOJDZIE NA METĘ
-
-
Big, zycze Ci wspanialego weekendu, dietkowego oczywiscie! :D