Podpiszę się pod Buttermilk - jedyne chwile, gdy udaje mi się zwalczyć pokusę, to te, gdy o niej pomyślę...

Dziś o mało nie poszłam do sklepu kupić sobie czegoś niedobrego do żarcia... z taką półświadomością "a może batonika? nic się nie stanie, ten jeden, przecież i tak jest dietetycznie, jestem taka głodna..." *
I dopiero gdy sobie uświadomiłam, że przecież do $@$! bliżej mam do straganu z owocami, i że właśnie robię to, co sprawiło, że już tyle diet poszło, a kilogramów przyszło... Ech. Beznadzieja.



* czytaj: łakoma, bo w żołądku coś było