Cześć
Jestem nowa, więc na początek gorąco wszystkich witam Kiedy czytam jak pięknie chudniecie, to aż mi się dusza śmieje Ja zabierałam się za dietę już wiele razy. Zawsze jednak dawałam sobie spokój po kilku pierwszych dniach. Robiłam się smutna, zgaszona, koniec wydawał mi się być tak daleko, więc porzucałam szczytną idee na rzecz bardziej przyziemnego ciasteczka (a raczej "paczuszki" ciasteczek ) Tak było w kółko. Dziś obejrzałam w tv wywiad z panią (jakąś piosenkarką, nie znam nazwiska), która z powodu problemów z żołądkiem przeszła półroczną kurację ziemniaczaną. Jadła tylko gotowane ziemniaki i wodę. Oglądając ten wywiad, zdałam sobie sprawę, że ludzie są gotowi na wiele, by być zdrowym, pięknym. Poddają się najróżniejszym kuracjom, zabiegom chirurgicznym, by osiągnąć swój cel. Skoro oni mogą podołać takim wyzwaniom, to czemu ja bym miała polec na głupiej diecie?! Czym jest 1000kcal przy takiej kuracji ziemniaczanej?! Pestką! Byłam zbyt miękka, nie wiedziałam chyba czego chcę. W dalszej perspektywie chciałam sylwetki, w bliższej czekoladki. Albo albo. Wybieram to pierwsze. I zamierzam włożyć w to dużo pracy. Skoro inni mogą osiągać dużo ambitniejsze cele, ja mogę osiągnąć swój. Wierzę, że w każdym z nas są ogromne pokłady możliwości, trzeba tylko je uaktywnić, czyli bardzo chcieć, zaprzeć się, zawziąć i pracować na swój sukces. Mój plan to na początek 800kcal i 2-3h ćwiczeń dziennie. 29go mam obronę pracy magisterskiej, więc do tego czasu muszę się niestety skupić tylko na nauce. Chcę coś osiągnąć już do końca czerwca. Czeka mnie wakacyjny wyjazd i chcę wejść w ciuchy o jeden rozmiar mniejsze Wiem, że powiecie, że 800kcal + 2-3h sportu to niedobry plan. Ja jednak sądzę, że krzywdę to robiłam sobie do tej pory, jedząc o wiele za dużo i nie ruszając się wcale. Dietą większej krzywdy sobie na pewno nie zrobię. Zresztą, jeśli będę się źle czuła, zmodyfikuję ją. Wiem, że to forum jest bardzo pomocne. Mam nadzieję że znajdę tu osoby, które będą ze mną pisać i wspierać
Zakładki