-
Magpru, według Biblii człowiek w raju żywił się roślinami, a według ewolucji, zanim nie zszedł z drzewa, jeszcze jako sympatyczna małpka zajadał owoce.
. Czyli na jedno wychodzi.
Wiesz, wiele lat temu zaczęłam interesować się wegetarianizmem właśnie ze względu na to, że nie chciałam, żeby po to, żebym mogła się najeść, zabijano jakiekolwiek zwierzę. Moim mottem był wspaniały według mnie wiersz Urszuli Kozioł, który znam do dziś na pamięć, a że jest krótki, pozwolisz, że go przytoczę:
Przepis na danie mięsne
Trzeba mieć tylko nóż
Trzeba mieć gładki kamień
Ostrzem wypieścić głaz aż głaz się odwzajemni
Nóż ma być bezszelestny a jego połysk giętki
Ma wchłonąć twardą czułość i unerwienie rąk
Wszystko co potem proste
Pień deska. Szczypta soli
Zieleń do smaku oczom
I listek laurowy
Wszystko co potem zwykłe
Bo cała rzecz w przyprawach
( Pamiętaj też o misie i zestawieniu barw )
O ogień dzisiaj łatwo dzięki Prometejowi.
Byle był nóż i kamień.
Oraz uległy kark.
Tego właśnie nie mogłam znieść – posiłku okupionego śmiercią. Dzisiaj jestem bardziej dojrzała i świadoma, że każde odżywianie odbywa się kosztem innego życia. Organizmy zjadają siebie nawzajem, by przeżyć, a niezgoda na ten fakt niczego nie zmieni. Mimo to rozumiem pobudki, jakie kierują frutarian do tej bardzo restrykcyjnej diety: tylko owoce są stworzone dokładnie po to, by je zjeść, a odrzucając ogryzek czy pestkę dać początek nowej roślince.
Wiem, że oddawanie ziemi pod uprawę roślin kosztuje życie wielu zwierząt, więc żywienie się roślinami też nie jest takie niewinne.
Starczy, może zajmę się konkretami, czyli rowerkiem.
Piwnica wykluczona, nie ma w niej miejsca, i nie mogę tego na razie zmienić. Trudno, najwyżej mam motywację, żeby wyrobić sobie niezłe bicepsy. 
O takiej prywatnej dietetyczce marzyłam od zawsze. Obawiam się jednak, że wówczas moja wiedza na temat zdrowego odżywiania i wartości kalorycznej byłaby znikoma.
Nie wyrzuciłaś nigdy słodyczy? Mi się zdarzało kupić w przypływie słabości np. czekoladę, a po paru kostkach opamiętać się i ją wyrzucić. A ile lodów lądowało w toalecie, ho ho! No cóż, mojej sylwetce i tak to nie pomogło. Teraz nie pozwalam sobie na takie marnotrawstwo, więc słodyczy nie kupuję wcale. 
Kasiakasz – dla mnie rower stacjonarny to tylko taka symulacja, a nie prawdziwa jazda. Brakuje mi wiatru we włosach, nieba nad głową, uciekającego gładkiego asfaltu spod kół, albo wyboistych leśnych ścieżek.... długo by mówić
.
-
Witam Cie!- Dawno mnie tu nie bylo?!Gratuluje postepu w diecie!
Pozdrawiam!
Ps:Zle mysli mi przeszly! 
-
wiem o czym mówisz wiatr we włosach, niebo
ja jednak wolę biegac w terenie lub stepowac
przy roowerku oglądam dziennik, teraz to już przwie do 20 minut dochodzę, choc
musze do formy wraca pomału
niedawno jeszcze mogłam intensyewnie zajęcia na stepie prowadzic 3 godziny
-
Hi Kefa, wzorowe zachowanie z orzeszkiem - fru przez okno.
:P
-
Wiesz Kefciu doszłam do wniosku , że mniejsza o rodzaj diety , lecz słusznie stwierdziła to Hybris : ważne , by iść . Do przodu . Bo jak się tylko zatrzymam na krótko to zaraz zaczynam chodzić w kółko albo dwa do przodu trzy do tyłu albo inaczej , lecz też bez sensu .
Nawet mój wątek , gdy nie ma postępów , jest nudny jak mydełko Fa .
O wiele lepiej , gdy jest tam jakiś plan w realizacji . Zaraz zaczyna być wtedy sensownie .
Znów zaczynam ostro poszukiwać co dalej . Bo jeszcze 3 kilo i zacznę wyglądać nienajgorzej , przynajmniej ludzie tak mówią . A meta to dla mnie niebezpieczne miejsce .
Pozdrawiam !!!
Każdy może upaść, ale po co się od razu wylegiwać ?
-
Tak na mój rozumek dieta rozdzielna polega na nie-łączeniu w DANYM posiłku składników
Możesz jeść wszystkie elementy w ciągu dnia żywieniowego, ale nie wszystkie na raz, tylko grzecznie - parami albo gęsiego. Jak w szkółce
Jak się weźmie pod uwagę wzajemne animozje i nie ustawia w tej samej parze "wrogów na wieki" to jest spokój w klasie. 
Więc to chyba nie jest nienaturalne. Życiowe ?
-
Kefa, dziękuję za wierszyk - niestety jak najbardziej prawdziwy... ja kiedyś była zagorzałą wegeterianką po obejrzeniu drastycznych zdjęć z wiwisekcji... bardzo to zmieniło moją psychikę i spowodowało blokadę w mózgu na jedzenia mięsa, do tego stopnia, że pamiętam pewien piknik, na który byłam zaproszona, po całym dniu jazdy pod wieczór nie miałam w ustach nic poza śniadaniem - a oni tam mieli tylko kurczaka pieczonego, chleb i pomidor...byłam wściekle głodna, kurczak pachniał niesamowicie, ale kubki smakowe odmawialy przyjęcia go, tylko pomidora z chlebem zjadłam- ale towarzystwo drażniło się ze mną okropnie...a dobrze widzieli, że nie jem mięsa, więc dla mnie było to zwykła chamstwo, jak postąpili...
ja rozumiem wegetarian, mam znajomą też, kiedy zaprosiłam na obiad, to owszem, był kurczak, ale dla niej ziemniaczki z jajkiem sadzonym i surówką...
ale naprawdę podziwiam - lody wyrzucałaś??
a jeśli chodzi o jedzenie pierwotnego człowieka (jeśli taki był
) to pamiętam mojego profesora z higieny mięsa na studiach, jak próbował udowadniać, jakim barbarzyństwem dla organizmy jest wegeterianizm, że od początku człowiek jadł właśnie mięso (jak był człekiem a nie małpą - a zresztą mało kto wie, ale były i są też małpy mięsożerne)... mnie te jego wykłady odstręczały dokładnie...
a chyba wiem,o jaki fragment chodzi z książki Maji Błaszczyszyn - kiedyś mama te książki kupowała i tak próbowałyśmy jeść - rozdzielnie..
jak masz gdzieś pod ręką - zacytuj - przypomnę sobie, wiem, ze to bardzo obrazowo i na mnie podziałało...
zresztą nie powiem, że ta dietka ma pewne dobre skutki - ja na pewno czuję się lżejsza po takim posiłku niż po zwykłym dwudaniowym obiedzie, gdzie wszystko jest pomieszaniem z poplątaniem
znowu się rozpisałam..
-
Cześć
Zgadzam się - w myśli - z argumentami za dietą rozdzielną : że różne pokarmy w różnym środowisku się trawią i przy rozdzielnej mają rozejm .
Jednak w praktyce nie mogę tak długo wytrzymać ! Właśnie próbowałam !
Największe problemy mam w pracy - jak mają te dania wyglądać .
Teraz się zastanawiam , że Agatston popularyzując SB też dużo nowych dań wymyślił i musiał się nad nimi zastanowić , bo takie oczywiste nie były :
- budyń bez cukru
- twarożek z aromatem do ciasta
- kanapki , do których jako baza nadaje się każde sztywne i płaskie warzywo
, tak właśnie napisał
Wszystkie te dania są OK , wypróbowałam .
A na rozdzielną wymyśliłam :
- kurczak lub rybka zawinięte w sałatę + inne jeszcze warzywko
- kanapka tym razem z chleba z masłem + warzywa
- inne rzeczy już trudniej zabrać do pracy , np. pomidory nadziewane
Tu na razie mi brakło wyobraźni , jeśli chodzi o dania do pracy .
W ogóle to nie jestem wymagająca , teraz też bardzo często jem rzeczy całkiem nie przyrządzone , np. kostka chudego twarogu na talerzyk , pomidor obok i gotowe .
Ale gdy gotuję obiad dla kilku osób - nie wyobrażam sobie dań rozdzielnych bez wcześniejszego wytłumaczenia . Nie wiedzieliby , co się dzieje i czy to już koniec .
Pisząc "wbrew naturze" miałam na myśli , że ludzie poszli w tę stronę , żeby posiłki były mieszane . Ludzie na różnych dietach + wegetarianie to razem chyba nie więcej niż 15 % . Jeżeli od stuleci 85 % ludzi wymieszało te pokarmy , to myślę , że nie odchodzili umyślnie od natury , bo po co ?
Każdy może upaść, ale po co się od razu wylegiwać ?
-
Gdy 20 lat temu napotkałam książkę Mai Błaszczyszyn , byłam zachwycona , próbowałam , stosowałam , było rewelacyjnie , schudłam (nieco) , i byłam właśnie w takiej euforii , jak ona opisuje .
Zaniechałam tego , bo w pracy nie dawałam rady się tego trzymać . Tej rozdzielności głównie .
Każdy może upaść, ale po co się od razu wylegiwać ?
-
Głowa mnie dziś boli, a tematy na wątku takie jakieś przyciężkie się zrobiły, że raczej nie dam rady ich wszystkich udźwignąć
. Będzie więc krótko.
Najpierw najważniejsza dla mnie sprawa:
Madox
Jak ty robisz takie śliczne marginesy
Ja nawet takich zwykłych, na początku akapitu nie potrafię zrobić, a co dopiero takie jak ty! Aha, i cieszę się, że złe myśli już sobie poszły. 
No, a teraz wątki poboczne 
Bella - a wiesz jaka to satysfakcja była? Żałowałam, że tych orzeszków nie było tam więcej - każdy miałby osobny lot.
Kasiakasz - prowadziłaś zajęcia na stepie? To ty profesjonalistka jesteś. Ja ledwo kojarzę, co to takiego, chodzi o taki stopień, tak?
Dagmara - ojej, jak tu odpowiedzieć krótko na tyle treści, takim twórczym poszukiwaczem i wędrowcem jesteś
Meta? Ja myślę, że dopóki będziesz musiała kontrolować to, co i ile jesz, takiej mety nie będzie, bo zawsze będzie to jakieś zadanie przed Tobą. Dla mnie metą byłoby utrzymywanie wagi bez specjalnej kontroli i bez ciągłego myślenia o niej. Uważam, że w moim przypadku nie jest to zbyt realne.
Tak, ważne by iść, a gdy ma się plan i sie go realizuje, powstaje w ten sposób pewna dramaturgia, film drogi
, akcja, i to trzymanie w napięciu, czy uda się osiągnąć cel. Muszę zajrzeć dokładniej na twój wątek, bo nie wiem prawdę mówiąc, czy aktualnie coś realizujesz.
Widzę, że masz duże wymagania co do jadłospisu w pracy. Ja zazwyczaj brałam byle jakie kanapki, a i tak często o nich zapominałam, bo nie za bardzo miałam kiedy jeść w pracy.
Mogłabyś jeszcze zabierać sałatki.
Nie znam przepisów SB, więc nic nie mogę na ich temat powiedzieć. Już i tak ostatnio za bardzo wgłębiałam się w różne teorie.
Ja też byłam połknęłam bakcyla książki "Dieta życia" pani Błaszczyszyn 14 lat temu. Zasady diety stosowałam przez rok i czułam się wtedy rewelacyjnie ( chociaż to też może zaleta młodości ). Dzisiaj nie do przyjęcia jest dla mnie jedzenie konkretnych posiłków dopiero po 12.00, więc korzystam tylko z zasady nie łączenia, a i to nie zawsze. No i oczywiście przewaga warzyw i owoców w diecie - to mi zostanie do końca życia ( oczywiście tego życia, w którym jestem rozsądna, a nie łakoma).
Magpru - książki na razie nie zacytuję, bo mam ten fragment na drugim, starym muzealnym komputerze, a ja nie umiem przegrywać na dyskietkę
.
Co do reszty Twojego postu, to nie rozpiszę się dzisiaj na ten temat, wybacz, bo jednym zdaniem nie chcę, a dłużej coś nie mogę. Jakoś mi niedobrze dziś, więc pisanie o rzeźni i tak jest ponad mój żołądek
. A jeszcze przypomniał mi się filmik, jak zdziera się futro...o nie! miałam nie pisać. Koniec na dzisiaj.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki