-
No dobra-będzie mała spowiedź...coś czuję,że łapie mnie kryzys...nie-nie taki,ze zaraz rzuce sie na lodówke i wszystko spałaszuję...(nawet przed chwilką piekłam ciasta na jutro na taty imprezę i nic mnie nie kusiło...)nazwijmy go kryzysem czekania na efekty...nie cieszy mnie to,że już TYLE schudłam-przyzwyczaiłam się do tego...wkurza mnie zaś to,że jeszcze musze TYLE schudnac...16kg...gdybym miała już np 73kg...a tu ciagle ten brzuch wstrętny...nie wiem co to mi sie stało,ale teraz mam chyba wieksze kompleksy i większe niezadowolenie ze swojego ciała niz miałam przed dietka...nie wiem-moze poprostu tego wcześniej nie zauwazałam...???
Więc postanowiłam sobie-jak na wadze będzie 80kg równe to odkreślę te cześc watku grubą linia i zacznę nową jego część-tak jakbym dopiero co zaczynała-z nową siłą-zapominając o tym,co już osiagnęłam,bo mnie to WCALE nie mobilizuje tylko powoduje,że (ale tylko w sferze psychiki póki co!!!) osiadam na laurach-schudłam te 21kg wiec jest ok.A to guzik prawda-bo schudnać nigdy az tak ciezko mi nie było...ale schudnac tak by nie byc juz puszystą,tylko normalną,szczupłą(nie chudą!)osoba...schudnąć do tych 6 kilku kg i utrzymac to-ot tu zawsze był problem...ciagle w krainie 8 byłam...
Tak troszkę sobie pomarudziłam...ale coś czuję oklapnięcie z sił...i to juz od jakieis kilku dni...grrr...
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto...22043577_d.jpg
-
Oj Aguś wiesz chyba mam to samo co Ty....ale przeciez musimy dac rade :) aj ja juz bym chciala miec tyle ile cchce...czasem mysle ze przez to ze jestem gruba to zmarnowalam sobie troche zycia... nie wiem czemu tak mysle ale dobra... jakos takos ble...
Ale Aguś glowa do gory bedzie dobrze :) Buziaki :*
-
no niemożliwe, czy to masowa depresja??? hehe, ja właśnie zmieniłam nazwę wątku :evil: :( kurde, no niemożliwe, nie można się poddawać :!: :evil:
-
witam cię bardzo serdecznie, dziękuję za życzenia, podczytałam sobie kawałeczek twojego wątku i naprawdę jestem pod wrażeniem ile osiągnęłaś. To ma być tekst motywujący. Im później, tym gorzej na diecie, ale na pewno dasz radę. Ponad połowa za tobą, a to juz fantastycznie.
Trzymaj sie cieplutko, zaprawszam do mnie, postaram się też czasem odzywać u ciebie, ale córcia nie daje mi za dużo czasu na forum
-
Aga serdecznie pozdrawiam z polskiego Aspen :D jest przecudnie i śnieżnie :)
Buziaczki Wiola
-
Ojj Aga niewiem co by ci poradzić ... może masz racje ... zacznij jakby od nowa to Cie może bardziej zmotywuje :)
-
Cześc kochanie :):) POwiem tak..ja nie mam kryzysu ,ale w piatek i sobote zjadłam.. ZA DUŻO>>>>o Wiele za dużo :D:D:D Jakoś ci powiem ,że mi ulżyło. w końcu po 2 tygodniach czuje sie najedzona :D Raz na miesiac można :x :D:D
Co do tych smutków..ja mam to samo. teraz codziennie chciałabym widziec kg mniej na wadze i patrzeć jak brzuch ubywa....a nawet wydaje mi sie czasem ,ze mimo tego ,ze chudną i wsyzscy to widzą mi wydaje się że tyję : :? I tu coś z psychiką jest nie tak :( Ale wiem jedno nie wolno nam sie poddać ..dążyć od celu do celu ..ćwiczyć codziniee mimo tego ,ze tak cholernie się nie chce...nawet wtedy kiedy masz okres i sie z ciebie leje..umierasz z bólu..po prostu ćwiczyć...dla swojego dobra..by się nie zawieść. Moze p otym jak jutro rano wejde na wagę będę pluć sobie w morde ,ze tyle zjadlam i waga mi sie podniosła,ale to nauczka. Uczyymy się na błędach. Bo przecież do pracy ze soba mogłam wziaść każdy swój posiłek i jeść to co wzielam ze soba...tego nie zrobiłam. Ale zrobię tak kolejnym razem ;)
Nauczka ..jest dobrą nauką;)
Kocham pa;*
-
Ja mam niestety kryzys tego drugiego rodzaju. Od 3 jest juz OK, ale caly czas musze sie mocno pilnowac, zeby mi znowu cos glupiego do glowy nie przyszlo... Wydaje mi sie, ze po prostu trudno odchudzac sie te kilka czy wiecej miesiecy bez zadnego zalamania. Mi bardzo brakuje tego entuzjazmu i woli walki, ktore towarzysza poczatkom odchudzania.
Co ciekawe, ja wiem, ze jak bede trzymac sie tych moich 1100 kcal, to bede chudnac tak, jak przedtem, czyli .5-1 kg na tydzien. Latwo powiedziec, coraz trudniej wykonac. Marzy mi sie posiadanie zdrowego stosunku do jedzenia, tzn. nie jedzenie pod wplywem emocji i utrzymywanie wagi w granicach 60 kg (jak juz oczywiscie je osiagne).
Pomysl z gruba kreska mi sie podoba, ja moze zrobie cos takiego, jak bedzie 65 kg, bede miec motywacje, zeby do tych 65 dazyc :).
Pozdrawiam!
-
Dobry pomysl Aguś z tym odcięciem wszystkiego grubą kreska...wazne tylko, zeby sie nie poddac.... Moim zdaniem gdy jestesmy na diecie to patrzymy na siebie bardziej krytycznie niz przednia....dopoki nie dochodzi do nas mysl, ze powinnismy sie odchudzac to kazdy jest bardziej liberalny wzgledem siebie, a gdy jest dieta...nie ma juz przebacz, wlacza sie krytyka, ale to dobrze:D widzimy swoje bledy, wady i dzieki temu mozemy z nimi walczyc:)
-
Agggniecha - no co Ty? Jakie dołki? Kurcze...
Przyznam Ci się jednak, że i mnie coś dopadło, a ja na początku drogi jestem :(
Jak się dzisiaj pomierzyłam, to myślałam, że trupem padnę - takie wymiarki mam. Makabra.
No, ale musimy iść do przodu. MUSIMY :!: bo przecież tego chcemy...prawda? To nasz świadomy wybór. A że kilogramy powoli spadają - może to i lepiej? Bo ubytek będzie trwalszy?
trzymaj się