No to pięknie!!!!!!!!!!!!!! Ja ze swej strony mogę tyko pogratulować!!!!!!!!!!!!!!!!!! Trzymam kciuki z całych sił!!!!!!!!!!!!!
No to pięknie!!!!!!!!!!!!!! Ja ze swej strony mogę tyko pogratulować!!!!!!!!!!!!!!!!!! Trzymam kciuki z całych sił!!!!!!!!!!!!!
Powodzenia dzielna kobieto, będę zaglądal do Twojego wątku i cieszyl sie z kazdego straconego kg. Nie bedzie latwo (bo do zrzucenia masz duzo) ale się uda !!!
Powodzenia
Megamaxi jak tam minął dzionek. Właśnie zrobiłam bilans dzisiejszego dnia- wyniósł około 950 calorii. Chyba nieźle - oprócz tego zmusiłam się do gimnastyki (lekkiej - na początek). Nie cierpię tego robić. Jutro będzie gorzej, mamy zaproszonych gości na działkowe grilowanie. Wiesz jak to jest- tu kiełbaska, kawałek mięska i już leci.Mam nadzieję, że pozostanę na surówkach. Na dzisiaj kończę- coś mnie łamie w kościach, grypa czy co?. Trzymaj się- póki co pełna optymizmu Zin21.
Witam Zin 21 również i Actiwia jak mi miło ,że mnie tak na początku wspieracie.
już jestem po kolacji i podliczyłam , ile dziś zjadłam.
I śniad. chleb pełnoziarnisty+pomidor
II ś .jabłko
O- 100g ryżu ,200g kurczaka piecz. i surówka
I kol. jabłko
II kol 100g gotowanego kurczaka i reszta surówki
policzyłam 1100 kcal
mąż był w sklepie zapytać o wagę, promocja w przyszłym tygodniu, jeżeli się nie uda , to pójdę z podwieszonym ogonem wskoczyć na wagę do ośrodka, chociaż bardzo nie chce mi się.
Witaj!
No to fajnie, że u Cioci i bez torcika się obejdzie - fiu fiu :P :P :P !
Naprawdę polecam poczytanie tego wątka, o którym wspominała Buttermilk, o tym ile się powinno jeść przy jakiej wadze żeby schudnąć bezpiecznie i skutecznie. Wiesz, to własnie nie chodzi o to, czy teraz wytrzymujesz na 1000kcal czy nie. Chodzi o to, że jeśli przy sporej nadwadze schodzi się od razu na 1000kcal to organizm po kilku tygodniach się dość mocno przestawia i spowalnia przemianę materii, a wtedy po prostu mniej spala na funkcjonowanie i ciężej schudnąć na dłuższą metę. No i często się zdarza, że wtedy też zaczyna ograniczać wydatek energii na rzeczy, które nie są mu bezpośrednio potrzebne do przetrwania czyli włosy, paznokcie, niektóre narządy wewnętrzene. Tak sobie naprawdę można zaszkodzić. Poza tym teraz tez po prostu potrzebujesz funkcjonować, być ze swoją rodzinką i mieć energię taką na co dzień - nie powinno się przechodzić na odżywianie z tak dużym deficytem kalorycznym względem tego, ile Twój organizm potrzebuje w spoczynku. 1000kcal to naprawdę o wiele za mało. Lepiej chudnąć spokojniej, szczególnie jeśli nie możesz na razie się za bardzo ruszać - dasz m.in. dzięki temu skórze czas żeby się obkurczała. Potem będziesz jej też mogła pomóc dodatkowo gimnastyką. No i super, że już trafiłaś na ten genialny watek Margolci - mi on też dużo dał !
Nic, nie będę więcej smęcić o tych kaloriach, bo więcej przeczytasz na tamtym wątku - wtedy oczywiście zdecydujesz jak będziesz chciała. Mam nadzieję, że nie myślisz, że się czepiam - naprawdę Ci dobrze życzę i chciałabym Cię namówić na coś, co będzie zdrowsze, bardziej naturalne i łatwiejsze do utrzymania na dłuższą metę. I łatwiejsze również później, gdy już skończysz odchudzanie i będziesz chciała utrzymać swoją nową wagę.
Fajnie, że sobie tę wagę kupisz i że tak Cię w domciu wspierają. To Ci na pewno daje mnóstwo siły ! My też jesteśmy z Tobą i trzymamy kciukole jak trzeba !
Pozdrawiam bardzo ciepło :P :P :P !!!
Spokojnej,udanej niedzieli życzę!!!
coccinellette -dziękuję za twoją uwagę, muszę się dobrze zastanowić, ściągnełam sobie te wątki o białku, wąglowodanach, błonniku,... będę się starać jak najrozsędniej podejść do odżywiania.
Boję się , żeby nie dodawać ponad 1500 i w mojej krytycznej sytuacji jeszcze nie utyć.
Nie znam swego organizmu, jak na nowy sposób żywienia zareaguje, na razie nie spostrzegam skutków ubocznych, staram się jeść i świeże warzywa i mnóstwo ryb, nie rezygnuję z owoców, tylko cukier, białe pieczywo, ciasta , słodycze, z tego zdecydowałam się zrezygnować, jak na razie udaje się, a wcześniej to głównie tym się odżywiałam i tyłam jak na drożdżach.
Jedną poprawę zauważyłam, dawniej byłam naokoło śpiąca, teraz mam więcej energii, i pomału opada ze mnie stres związany z jedzeniem. Ale może będę musiała robić jakieś badania, bo ze zdrowiem, nie mam zamiaru experymentować- Dietetyczka wskazała zejść do 800 -najwyż 1000 , człowiek jest między młotem a kowadłem.
Dziękuję za twoje zainteresowanie moją osobą,
P.S. jak odnaleźć swźj wątek, na razie mam go na liście , ale na forum, nie mogę się zorientować, i gdy jestem na jakimć wątku i przyciskam następną stronę, to nie chce mi się wyświetlić wyskakuje napis, że takiej strony nie ma.?
Kochana Megamaxi!!!!Serdecznie witam!
Wiesz, ja też miałam dziś swoją małą prywatną "bitwę" u cioci na urodzinach...te wszystkie pyszności...ale postanowiłam,że musi mi się udać i...na imprezkę wybrałam się z własnymi smakołykami-serkiem wiejskim, fasolka,grapefriutem i wodą niegazowana(i naprawdę daleko w nosie miałam to,co sobe o mnie wszyscy pomyślą..choć okazało się,że wszyscy mnie podziwiali i wiernie kibicują w dalszym zmaganiu z kg-wiesz jakie to motywujące?Więc trzeba czasem poprostu przełamać swój strach, bo on często ma wielkie oczy... - a tu możesz o tej mojej 'potyczce' poczytać więcej:
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=65754&start=30
Trzymam jutro kciuki i
WIERZĘ,ŻE CI SIĘ UDA!!!!!!!!!!!!
Zapraszam do siebie: Tak! Mogę! Potrafię! Uda mi się! (czyli ze 130kg na 75kg)
Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz! Mark Fisher
Dziś bitwa wygrana CHWAŁA BOGU!
bo szkoda by mi było tego swego pierwszego miesiąca.
Autor Wiadomość
agggniecha dzięki za fajny pomysł, jeszcze się trochę krępuję ,
nie chcę, żeby moje chudnięcie stało się tematem do rozmów towarzyskich , przecież to długa droga przede mną nie kilka kg,
ale moja kochana ciocia 95 lat !stwierdziła, że już widać efekt moich starań.
Moja mama przed wszystkimi zebranymi przywitała mnie miło- po swojemu, że mam coś ze sobą robić, bo mam takiego przystojnego męża!!Nie uszczypło mnie to . Bo się koncentrowałam na swoim postanowieniu, nie zjeść więcej niż sobie zaplanowałam.
Bez dokładek, mała porcja, nie częstować się ciastem ani tortem i nawet nie było to takie trudne, nie bolało. Na deser była kawa, ze słodzikiem. Nigdy wcześniej bym nie pomyślała, że będę się rozkoszować kawą ze słodzikiem.
Kardloz - dzięki za miłe słowa, chciałabym, żeby było, co podziwiać.
Na razie czuję tremę bo zbliża się dzień, gdy po 8 -10 latach stanę przed faktem dokonanym - czyli się zważę i strasznie się boję , co pokaże waga.
Jutro jest promocja i mąż obiecał kupić. Mam nadzieję , że się uda.
Zakładki