-
A ja jestem ciągle zmęczona. Te dojazdy mnie wykończą. Dla siebie mam raptem 3 godziny w ciągu dnia. A właściwie to wieczora, bo przyjezdzam pół do ósmej do domu, cos zjem, coś obejrzę, poczytam (o ile mi się chce) i idę spać. Wstaję rano... i tak w kółko. A będzie jeszcze gorzej bo od poniedziałku idę na MOPSa (wydawanie zasiłków) i do 17tej jestem uziemiona. A pozniej muszę się rozliczyć z pieniedzy, zrobić specyfikację na następny dzien, pospinać papiery, oddać do sprawdzenia... przed 18stą może skończę. A więc w domu będę po 20tej (o ile zdążę na pociąg). Cudownie.
Za to mam trochę ruchu bo z banku zawsze wracam na piechotę na dworzec. 20 minut szybkiego marszu - jak na moje oko to będzie jakieś 2 km, może ciut więcej. Pewnie niewiele ale dobre i to. Dzisiaj waga wreszcie pokazała 100 g mniej (85,4kg) bo przez ostatnie "cięzkie" dni uparcie wskazywała 86,5 a wieczorem nawet więcej. Mam nadzieję, że to początek spadania wagi, az do kolejnej fazy;) Idę się walnąć na wyro bo już nie mogę wyrobić.
PS. Dzis rzuciłam się na jedzenie jak wygłodniały pies.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki