-
DziOObek też tak jakoś inaczej patrzę na te schabowe jak wiem ,że są "trujące". miałam dzisiaj mały ból jak byłam w sklepie - była lada z ciastkami, z której zwykle coś do kawci kupowałam - przysłowiowe jedno ciastko ---dziennie. oj zassało na widok kruchej muszelki. nawet nie wiem czemu muszelki :roll: przeważnie drożdżówki lub pączki jadłam , no czasem sernik. koooniec z tym :!:
-
-
Moją słabością też jest jakie kolwiek ciacho do kawuni,ale dzisiaj mężusiowi i dzieciaczką wziełam a ja tylko kawunia.Robię postępy.Tobie tego samego życzę.
-
http://medicineworld.org/images/blogs/4049.jpg
Fajna, jesteś dzielna dziewuszka i dasz radę zarówno słodkościowym pokusom, jak i tym różnościom w kuchni ociekającym obrzydliwym tłuszczem :wink:
trzymam kciukasy
-
Trzymaj sie dzielnie przy garach! Ja tez robie dla siebie wersje "odtluszczone" ale cichcem przestawiam chlopakow na moja diete :D a jak juz jedza smazone mielone powiedzmy to mniejsze porcje niz dotyczas - na szczescie mam calkowite mezowskie poparcie wiec mi latwiej.
A slodycze tylko w soboty :lol:
-
były dzisiaj u mnie koleżanki - nakupowałam nalesniczków z pysznym kremem , malutkie pżczki pachnące , śliweczki w czekoladzie... i nie zjadłam ani kęsa :P . to dobre koleżanki i nie zmuszają , ani nie robią min. dziewczyny i mój synek do kawci słodkości , a ja zakończyłam bal jedną kawą z mlekiem , herbatą zieloną i maleńkim kieliszkiem wiśniówki (mojej domowej roboty). jestem z siebie dumna :)
było bardzo miło - rozpaliłam w kominku i przegadałyśmy 3,5 godziny :)
jesteśmy umówione na kawę i zakupy w sklepie kolonialnym za dwa tygodnie - nakupuję sobie pysznych zielonych i owocowych herbatek - już się cieszę na ten wypad.
jejku ale mi zimno - kurcze w domu ciepło , a ja marznę okrutnie. cholender będę w polarowej bluzie i rękawiczkach chodzić - a mój synek lata w cieniutkiej bawełnianej bluzeczce.
ech - marznąć to nie aż taka straszna rzecz - waga spada - więc warto. a w brzuchu nawet nie burczy 8)
-
Hej fajna extra ci idzie :)
Tylko tak dalej .
Powiedz mi o co chodzi z tym marznięciem????
Bo ja wcale nie kumam :-)
Jak czytam wątki to czasami czuję sięjak 100 lat za murzynami tylu rzeczy niewiem :)
no ale... licze na waszą pomoc :)
pozdrawiam.
-
DziOObek- ech ten zimny tyłek i ręce to od braku energii na ogrzewanie. jak ktoś przy tym ma słabsze krążenie to ma sople a nie ręce . w ciągu dnie to staram się ruszać - wtedy jest mi ciepło , ale jak usiądę do komputera lub położę się do łóżka to marznę okrutnie. organizm oszczędza na grzanie wystających części cieła i grzeje pewnie jedynie tylko to co uważa za niezbędne czyli organy wewnętrzne i mózg. dlatego brzuch i głowę mamy ciepłe , a reszta to w spoczynku sopelki.
wczoraj przed wejściem do łózka wypiłam pół kubka mleka z łyżeczką miodu i tak nie marzłam jak zasypiałam - może to metoda.
w nocy rozgrzewam się i koło 2giej jak prowadzę syna do ubikacji to mogę skarpety zdjąć :)
-
Fajna, to widze ze przeszlas wielka probe we wspanialym stylu! Tyle pysznosci na stole, az mi burknelo w brzuchu gdy to czytalam :D
Swietnie, naprawde, mozesz byc z siebie dumna!
Ja tez przerazliwie marzne, do tego zimna wode popijam (ciepla nie przejdzie mi przez gardlo). W ogole mam niskie cisnienie, lekarka ostatnio nawet sie zatroskala ze az tak niskie i slabo wyczuwalne tetno :shock: :lol: Ale ja jeszcze zyje, energie mam, tylko te objawy zewnetrzne sa mylace :D
Pozdrawiam piatkowo-weekendowo i zycze rownie udanych dni jak ten wczorajszy! :D
-
buttermilk- jakoś dziwnie dobrze zniosłam tą nasiadówkę przy słodkościach -na myśl o włożeniu czekoladki do ust aż mnie wzdrygało. to chyba nastawienie :mrgreen:
ech jejej - dieta to pikuś - ale po schudnięciu utrzymać rezultat - to będzie wojenka ze sobą :?