Witajcie wszyscy!
dokonałam dzis odkrycia - na mojej wadze skonczyla sie podziałka - 110kg ...jak to jest ze czlowiek je i wydaje mu sie ze to go nie spotka, nie dotyczy? siegam po kolejne ciasteczko/kanapke i odczuwam lekkie poczucie winy ale za chwile rozgrzeszam sie mysla ze przeciez niedlugo zaczne diete wiec to jedno wiecej mi nei zaszkodzi...
Kiedys gdy walczylam z nadwaga 10kg nie wyobrazlaam sobie wazenia 80kg pozniej po kilku latach wazenia 80, przerazilam sie dobijajac do 90, a pozniej zaszlam w ciaze, diety na jakis czas poszly w odstawke i porazajace ale w dniu porodu wazylam juz 106!
Jakos nie dotyczyla mnie zasada => karmienie/niemowle/zmeczenie >> chudniecie
Najwyrazniej na wszystkie zamiany stresy depresje reaguje wiekszym obzarstwem...i tak waga po porodzie utrzymywala sie na poziomie 100 kg potem 105 az po ostatnim dluzszym okresie niwazenia osiagnela dzis szokujace 110
co ciekawe nigdy nie zwracalam uwagi na to jaka mam skale wagi na mojej wadze i nie zauwazylam ze konczy sie na 110...
czy wszystkie grubaski maja wrazenie ze taka olbrzymia waga zakrada sie do nich po cichu, "niezauwazenie" ? jak ja moglam byc tak slepa i dojsc do tej wagi? sama nei moge wyjsc ze zdziwienia, kazde 2 kg mojego szczuplego meza i kazde pol kilo mojej szczuplej corki nie ujdzie mojej uwadze...a tu prosze 50kg przemknelo i zaskoczylo mnie dzis rano
zostala mi szafa z wieksozscia zaszczuplych ubran, we wszystkich chyba rozmiarach zaczynajac od 38 a konczac na 48
...zostalam z niechecia do wlasnego ciala, wstydem przed mezem (ktory na szczescie kocha mnie chyba w kazdej formie), rozstepami, cellulitem, bolacym kregoslupem, zadyszka na schodach 2 pietra
...zadziej robie sobie dlugie relaksujace kapiele (bo co to za relaks patrzec na walki tluszczu) przemykam kolo luster i chowam sie za innymi na zdjeciach...
...wole komputer od wyjscia na impreze i polanke za drzewami zamiast plazy
... nie chce mi sie malowac, nie chce mi sie stroic...nie ciesza mnie wakacje (znow plaza)
...boje sie ze ktorego dnia corka uslyszy "twoja mama jest gruba/tlusta" a przeciez kazda dziewczynka lubi myslec ze jej mama jest najpiekniejsza...
w dodatku mam chyba z tego powodu lekka depreche (i pewnei dlatego tek smece i nauczylam sie swietnie chowac za swoja praca ktora na nieszczescie wykonuje w domu wiec tygodniamii moge unikac ludzi...
a tak po za tym to jestem 30 letnia babka ktora kiedys byla dusza towarzystwa, optymistyczna, otwarta ktora kiedys mowila o sobie: kobieca, ladna, zwariowana...KIEDYS i chciala by znowu.
wiem ze to kwestia psychiki ale jakos nie moge wmowic sobie i uwierzyc ze lubie siebie taka jaka teraz jestem, ze akceptuje takie cialo, ze czuje sie nadal piekna bo NIE CZUJE, moge czuc sie nadal dowcipna, madra, czula, itd ale nie ladna...
No dobra chyba juz dosc sie wam nauzalałam
zeby nie bylo ze tak sobie tylko weszlam na forum poplakac
to oficjalnei w tej chwili (nie w poniedzialek ) zaczynam odchudzanie.
Napisalam ten post bo mam wielka nadzieje ze odnajde sie tu wsrod innych kandydatow na szczuplych i zdrowych i ze znajda sie dobre dusze ktore tu od czasu (czyt. jak najczesciej ) zajza i napisza cos milego, madrego, niemadrego, zabawnego a nawet zlosliwego zeby mi kibicowac, dopingowac i wspierac co ja tez mam nadzieje robic.
troche danych do statystyk:
waga wyjsciowa 110kg
waga docelowa 60kg
wzrost 170cm
wymiary podam pozniej jak znajde centymetr.
Zakładki