Nareszcie skończyłam drukować siostrze jakieś papiery na wyjazd i mogę zabrać się za odpisywanie.

DZIĘKUJĘ wszystkim za gratulacje i podtrzymywanie mnie - wieczną pesymistkę - na duchu. Pomaga, nawet bardzo. Myślę, że mój dawny spycholog byłaby ze mnie dumna, że potrafię czerpać radość z przynależności do jakiejś grupy. ;-)

Otóż.. kombinowałam, opóźniałam, bla bla bla, aż w piątek kupiłam sobie taką sportową torbę, a wczoraj odpowiednie klapki, potem spędziłam 2.5h w wannie na przygotowaniach i.. oto dzisiaj.. *FAMFARY*.. pojechałam na basen. Pływałam jakieś 50min, 10 spędziłam w jacuzzi i przyznaję, że było dobrze. Będę chodziła codziennie. O.

--

Złośnica, nie daj się pokusie, waga to zło. ;-P Dzięki, promyczku. ;-*

Oszaga, moja waga to taka "zwykła", tylko, że dziś rano pokazywała czasami 105, czasami 105.5, a raz nawet 106, więc uznałam, że wynik najczęściej wypadający jest właściwy. Może wreszcie zainwestuję w elektroniczną.. ;->

Aniu! Kombinacja dotyczyła właśnie basenu. Chciałam Ci wysłać smsa i się pochwalić, ale burak jestem i zapomniałam telefonu. hehe. Ot, rano wstałam i jak gdyby nigdy nic się ubrałam i pojechałam, a jak już stałam pod basenem to nie było odwrotu. 5 min. konsternacji w wodzie, a potem już było dobrze. No i przede wszystkim - tam było kilka kobiet wagi ciężkiej i zachowywały się swobodnie, to czemu miałabym być gorsza. A jak, też sobie wyparadowałam przez cały basen i fru do jacuzzi. W końcu.. obiecałam Ci, że pójdę! Więc słowa musiałam dotrzymać. ;-)

Kuba, jaki tam imponujący, jak kiedyś dogonię Ciebie to będę mogła tak powiedzieć. ;-)

Motylku!, goń mnie! Jeszcze niedawno ważyłyśmy tyle samo, więc czekam na powtórkę z rozrywki, ale w mojej wadze, ok? ;-P