W 2006 roku miałam kilka takich zrywów, gdy dbałam o to co i kiedy jem, pielęgnowałam swoje grube ciałko, chudłam.. a potem jakiś problem, mały upadek (tak jak pisałam - wychodzę z kilkuletniej depresji po załamaniu) i.. wszystko pada, jest mi obojętne co się dzieje.. a potem znowu wielka, czarna rozpacz.

W domu mam chodzący przykład - starsza siostra sporo schudła i teraz naprawdę dobrze wygląda. Gorzej - ona wygląda 100x lepiej ode mnie, mimo, że jest starsza o 14lat. Nie marzę o chudości, ale o normalnej wadze, która nie będzie mnie ograniczała ani odbierała godności. Bo chwilowo waga odebrałam sobie tyle przyjemności.. kiedyś byłam ruchliwa, wysportowana, energiczna, ciągle w ruchu, ciągle gdzieś, u kogoś.. a teraz.. 17 marca organizuję imprezę, przyjeżdżają ludzie, których dawno nie widziałam i jestem w stresie, bo.. sama rozumiesz. :S

Mam 1,5 miesiąca, by przynajmniej troszkę schudnąć i sprawić, by ubrania, które jeszcze we wrześniu leżały idealnie, a teraz są obcisłe znowu leżały jak we wrześniu. ;)