Dobrze, dobrze, pójdę na ten basen! W środę - obiecuję. Jutro pewnie będę się uczyła od rana, więc nie wyrobię. W ogóle to przewidziałam, że się będę migać od tego pływania, więc za wczasu powiedziałam koleżance, która przyjeżdża w piątek, że będziemy chodziły na basen, wiec KONIECZNIE musi wziąć kostium. Ech, do czego to doszło, żebym musiała samą siebie przechytrzać, hehe.
Dla odmiany mój bliźniak obwieścił, że jak przyjedzie w marcu to skontroluje czy mam karnety na basen.. ;-P

Faktycznie, nie opłaca Ci się jeździć do innego miasta, trudno, odżałuj już na ten miejscowy basen, ja w sumie teraz też miesięcznie będę wydawała 300pln na vacu i basen, ale przynajmniej nie przejem ;-D

Hm, nigdy bym nie powiedziała, że masz 110cm w pasie! SERIO!

Co do egzaminu to huh.. nie zakładam, że mogłabym go zdać. Chwilowo moim problemem jest prezentacja we flashu, do której zabieram się od kilku dni i dosłownie NIC nie zrobiłam, a jak jutro nie oddam to.. brr. ;-P Widać lubię dreszczyk emocji. Studiujemy baaaardzo podobnie, ze mnie też robią jakąś mega obkutą, a ja dwie godzinki przed wyjazdem na uczelnię dopiero zaczynam panikować i na prędko czytać co i jak, czasami dopiero na uczelni 20min przed egzaminem.. ;-)

PS.: W wakacje byłam w Twoich okolicach na świetnym wyjeździe odchudzojąco-oczyszczająco-wyluzowującym. ;-D