Uzupełniłam swoje dzisiejsze menu. Niecałe 1100kcal, ale to dobrze, bo przecież miałam jeść 1200kcal, a jem koło 900, co moim zdaniem jest błędem, bo taki duży organizm nie powinien być głodzony. ;-)

maroxia, tak aquaerobic z DziOObkiem.. o ile wypali wszystko. W Zabrzu też takowy jest, nawet kiedyś na niego chodziłam, ale kwestia płatności jest tak kiepsko rozwiązana, że przestałam tam chodzić. Sama będę chodziła na ten osławiony basen, ale w piątek chcę się przejechać do Chorzowa - zawsze to większa mobilizacja, a ja de facto lubię się ruszać. ;-)
Nieufna wobec wagi jestem, bo wolę nie wpadać w euforię, by potem się nie rozczarowywać. Zresztą, nie ma co się ekscytować na początku, ważny jest efekt końcowy, a trzeba pracować, by zapał słomianym się nie okazał.

teniu, nie mam wyboru, jak teraz się nie pozbieram to całe życie będę miała marne, a ja nie umiem zadowalać się półśrodkami. ;-\ Jak pewnego dnia postanowiłam, że będę żyła to przynajmniej tak jak chcę, bo w przeciwnym wypadku to jedna wielka męczarnia. Pozdrawiam również i dziękuję za miłe słowa. ;-)

carli, dużo racji w tym co napisałaś, na szczęście etap zmuszania się do otwarcia rano oczu, podniesienia z łóżka i przynajmniej ubrania się mam już za sobą. I tak, to nie życie, a wegetacja.
Siła.. niby wiem, że mam jej dużo, bo widziałam ją już w paru momentach, ale wciąż zbyt wątła.
A schudnięcie.. tak, pomoże mi pozbyć się kilku problemów i ruszyć z miejsca. ;-)*

butterfly, ja nigdy nie robiłam A6W, ale ostatnio miałam właśnie też coś z kręgosłupem, dlatego wstrzymam się jeszcze kilka dni, bo nie mogę sobie teraz pozwolić na kontuzję, że tak to ujmę. ;-P Rowerek.. jeździłam kiedyś codziennie, ale się zepsuł, więc czekam na ocieplenie i ruszam na "zwykłym". Hrr, z tą fajną.. nie zawstydzaj mnie. ;-D

No, to by było na tyle, idę spać!