OJ TE SŁODYCZE :P NIECH SIĘ UJAWNI TEN CO JE WYMYŚLIŁ TO RAZEM DAMY MU TAKIEGO KOPA NO ALE DAMY RADĘ BO MAMY SIEBIE NA TYM FORUMZamieszczone przez pommarancza
OJ TE SŁODYCZE :P NIECH SIĘ UJAWNI TEN CO JE WYMYŚLIŁ TO RAZEM DAMY MU TAKIEGO KOPA NO ALE DAMY RADĘ BO MAMY SIEBIE NA TYM FORUMZamieszczone przez pommarancza
witaj pomarańczko. trzymajmy sie mocno, byleby nie naszych kilogramów
Niech moc będzie z Tobą
Przemiłego dnia
A dzieki dzieki. Musze przeprosic, naprawde chetnie bym was wszystkich odwiedzila i tez wrzucila swoje trzy grosze, ale naprawde nie mam czasu ;/ Postaram sie nadrobic zaleglosci w weekend.
A propo slodyczy, dzis mialam wyzwanie Szef czestowal daktylami kandyzowanymi... i jak mu to nie odmowic, jak wszyscy sie poczestowali, wiec wzielam jednego i gralam na czas, ale polowa poszla i tak
Nawet on przeciwko mnie O nie nie nie, ja sie nie dam.
A wiecie ze mi lzej? Jak sobie ramo wstaje to nie mam takiej opuchlizny na buzi, zwlaszcza opuchnietych oczu i bolu glowy. I lzej tak jakos. Wiem, ze dopiero naprawde lzej bedzie za jakies, dajmy, 2 miesiace, wiec na ta chwile czekam
Aaaa i ABS trzaskam po dwa, dzis byl brzuch i ramionka. Sie pochwalic musze, bo to dla mnie COŚ.
Usciski dla wszystkich!
NO TO BARDZO SIę CIESZę,żE SAMOPOCZUCIE DOPISUJE JA NP TERAZ MAM TEZ WIęCEJ 'LEKKOśCI' W SOBIE-LUBIE SOBIE 'PODSKOCZYć', PODBIEC KAWAłEK NA AUTOBUS ITPA KIEDYS???
I GRATULUJE WYGRANEJ WOJNY ZE SLODKOSCIAMI!!!
MALOWANE NA RęCE
Zapraszam do siebie: Tak! Mogę! Potrafię! Uda mi się! (czyli ze 130kg na 75kg)
Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz! Mark Fisher
Hej,
\troszke mnie nie bylo. Zawsze jak na chwilke ulatywalam z forum to znaczylo ze mam okres zalamki, ciezkie czasy i sie obreram, ale nie tym razem. Teraz sobie ladnie dietkuje. Cwicze codziennie ABS 8 min x 2. Niby niewiele ale rusza miesnie. Trzymam sie 1000 kcal i nawet nie sadizlam ze tak ladnie mi bedzie szlo. Przepraszam za ten brak skromnosci, ale jestem z siebie naprawde dumna. Wspiera mnie cudownie moj chlopak. Nie wywiera presji, nie krytykuje, nie smieje sie, po prosty jest i mi pomaga. Poza tym moja rodzinka (wcale nie chuda) tez postanowila sie troszke za siebie wziac, a to razniej zawsze.
Wczoraj juz myslalam ze sie zlamie, ale pomyslalam sobie ze po co tak wlasciwie, co mi to da. Postanowilam ze lepiej zzjem to cos na sniadanie, bedzie szansa zeby spalic, ale dzis juz mi w zasadzie przeszla ochota.
Czuje ze przejelam na nowo kontrole nad soba. Moze to zasluga tego ze jem, to na co mam ochote ale w malych porcjach, o okreslonych porach. ZAuwazylam tez ze nie lamia mi sie paznokcie. Lepiej sie czuje. Waga spadla mi w tym tygodniu o 1,9 kg. Nic jeszcze nie widac, ale luzniej w spodniach.
Pozdrawiam wszystkich i tryzmam kciuki za kazda wygrana bitwe!
Witaj pommarancza
To cudownie ze jestes z nami na forum Pieknie tez ze masz tak fajnego chlopaka ,ze ci pomaga .Nie karci ,nie dogaduje ze jestes puszysta.To ogromnie daje sile.
A swietnie tez ze rodzinka zaczela sie za siebie brac.W wiekszym gronie lepiej sie odchudzac.
Ja tez jem na diecie to na co mam ochote bo licze ile co ma kalorii i wliczam to w dzienny limit i jest cool
Nie umialabym wszystkiego odstawic i jest cos monotonnego ,zakazanego bo pozniej i tak bym sie na to rzucila ,a nie o to nam chodzi.
Pieknego dietkowania zycze i serdecznie pozdrawiam
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=69035
Dlugo nie piasalam, ale teraz czuje ze jest mi potrzebne wsparcie tego formu. Wystartowalam z odchudzaniem 12 lutego i czulam wielka moc. Teraz wlasnie idzie mi fatalnie i szukam wsparcia. Poczatkowo szlo mi ciezko, ale wytrzymywalam, bo widzialam cel i wiedzialam, ze mi sie uda, czulam sile i checi, ale teraz... Teraz to znaczy po swietach jest ze mna zle, ze mna to znaczy z moja dieta, samozaparciem, silna wola i wiara w siebie. Do czasu swiat zgubilam 13 kg. Trzymalam sie twardo planu, choc nie zawsze bylo latwo. A teraz? Teraz czuje sie marnie, mam poczucie przegranej. Ciezko mi sie podniesc. Jem na potege, oszukuje sama siebie, nie mam wiary w to, ze mi sie moze udac. Przytylam ze 2, moze 3 kg. Wiem, ze 10 kg zazegnalam, ale boje sie ze moj sukces (na ktory tak dzielnie pracowalam) bedzie sie kurczyl i kurczyl, a tego nie chce. Przed tym chce sie uchronic, dlatego tu pisze. Dzieje sie cos niedobrego nad czym ciezko mi zapoanowac. Nie chce sie cofac, wrecz przeciwnie, chce brnac do przodu. Tyle jeszcze mi zostalo do zrzucenia! Jeszcze ze 25 kg. teraz waze ok. 90, nie wiem dokladnie bo wstyd mi samej stanac na wadze.Chce wykonac w pelni moj plan, chce sie czuc dobrze we wlasnym ciele, chce byc zgrabna i miec dobre samopoczucie! Mam poczucie straconych szans i uciekajacego czasu. Wydaje mi sie ze juz przepadalm, ale chce wstac i walczyc! Musze w to wierzyc! Dzis zaplanowalam jedzenie samych jabluszek w ramach oczyszczenia sie troszke. Jutro mam zamiar wrocic na moje 1000 kcal. Bardzo bym chciala...
hello Pommarancza
Miło mi Cię poznać
Wiesz, myślę, że czas wziąść byka za rogi i stanąć jednak na tej wadze Może jest źle, ale może wcale nie az tak bardzo. Ale na pewno będzie gorzej jesli nie stawisz czoła zawartości lodówki Wszystko zaczyna się i kończy w nas samych.
Dużo osiągnęłaś i szkoda byłoby to zaprzepaścić - trzymam kciuki
miłego wieczorku
Zakładki