-
Biedne te dzieciaczki - moja malutka dizś w nocy tez miała gorączkę. Mam cichą nadzieję, że to może ząbek, który daje nam się we znaki juz od kilku dni, a nie grypa...
Dziś w nocy coś się działo - ja też obudziłam się o 1 i już byłam gotowa wstawać :shock: (głównie ze zdenerwowania).
miłego dnia i zdrówka dla maluszków :)
-
Oj z tymi dzieciakami i ząbkami...
Julcia dziś rano: Mamo, jestem chora?
Ja: Tak.
Julcia: Nie idę do przedszkola?
Ja: Nie.
Julcia do Martyny: Ty to masz dobrze, nawet chora nie musisz być, żeby mieć wolne... Ja to już zawsze będę musiała chorować dla przyjemności... no i czasem z choroby, żeby wiedzieć jak to jest być chorą.
W domyśle, żeby wiedzieć, jak udawać...
-
Dzwoniłam do domu i tak jak przypuszczałam Julka gorączki już nie ma i bawi się na całego... Zobaczymy jak to będzie wieczorem.
W sprawie mojej wagi.... zły czar działa, waga ani drgnie... oj, oj, oj, powoli tracę cierpliwość.
-
Jak to jest u Was z tym piciem? Ja ciągle muszę sobie przypominać, żeby pić, bo zapominam, mój organizm chyba nie ma zapotrzebowania na płyn.
-
Mój mąż idzie dziś wieczorem razem ze mną na basen. Hurra. Co prawda on nie ma najmniejszego problemu z wagą, ale chyba chce mnie wspierać. Super. Potrzebuję tego, zwłaszcza, że waga zaklęta...
-
Ja zaś mogłabym wypijać herbatę za herbatą. Właściwie prawie zawsze mam przy sobie kubek z czymś do popijania - w kuchni, przy prasowaniu, przed TV i komputerem , wszędzie. Latem zabieram picie na spacery ... Kiedyś nawet przestraszyłam się czy to moje popijanie nie jest objawem jakiejś choroby np cukrzycy - ale nie, mam tak od zawsze, od dziecka :wink:
Basenu zazdroszczę... My niestety nie mamy z kim zostawić dzieci, a wieczorami już mi się nie chce - jestem zbyt zmęczona...
-
Coś się dziś stało dobrego - waga drgnęła. Nie tak, żeby zmieniać suwaczek, ale od kilku dni pokazywała uparcie 90,00 a ja tak nienawidzę tej dziewiątki z przodu... a dziś rano było 89,50 czyli jednak w końcu waga się podda, już nie robi mi niespodzianek z wskakiwaniem na 91 czy też 91,5 a nawet 92. Jest ciągle 90,00 lub 90,5 a teraz już 89,5 czyli jak to wszystko przeanalizuję, to jest zarys tendencji spadkowej, tylko tak to bardzo wolno idzie... ale idzie.
-
Gratuluję spadku :D Tendencja jest, czyli metoda działa :wink:
miłego dnia :)
-
na weekend jedziemy do rodziców, aż się boję pomyśleć ile tam będzie pokus... oby tylko udało mi się wytrwać na dietce, a przynajmniej za dużo nie nagrzeszyć.. mam nadzieję, ze będzie dobrze... no i nie będę jeździła na rowerze... oj, wszystko nie tak... dobrze, że to tylko dwa dni. Postaram się być grzeczna :D
-
Tralalalala!
Rano na wadze było 88,50 kg. Hurra!
Waga się poddaje, mimo tego, że w weekend trochę pogrzeszyłam, ale czasami jakąś wpadkę przecież można zaliczyć. No nie?
Waga spadła. W całości ubyło mi już 4 kg. Super. Znów mam powera do odchudzania, do wytrwałości. Jestem szczęliwa.