-
wczoraj było grzecznie dietkowo z jedzonkiem. Rano dwie małe kromki chleba z szynką i pomidorkiem na obiad 50g ziemniaków i bitka wołowa z pieczarkami a na kolację kefir zmiksowany z połową pomidora i listkami bazylii.
Niestety znów nie ćwiczyłam, ale miałam wieczór wypełniony innymi zajęciami: poszłam (na piechotkę) po drobne zakupy (wieczór był taki ciepły i piękny, że miałam ochotę się przespacerować,a dziewczynki już spały) później stałam przy desce do prasowania dobrze ponad godzinę i nie starczyło czasu na rower, bo już musiałam się położyć ponieważ moje niezawodne dwa budziki wstały dziś już o 5.20. Zapomniałam przy jedzeniu wymienić jeszcze było jabłuszko i pomarańcza w pracy no i oczywiście cały dzień picie, picie, picie.Pozdrawiam serdecznie.
-
dziś już zjadłam małą kromkę chleba kawałeczek kiełbasy swojskiej i pół pomidora, w pracy kalarepka, marchewka i mam jeszcze jabłko. Na obiad będzie zupka pieczarkowa, bo już wczoraj ugotowana :D . No i może uda mi się dziś poćwiczyć. Bo nie planuję większego sprzątania, w sumie wszystko jest mniej więcej w porządeczku. Więc zasługuję dziś na dobry film i rowerek :D jak lalki pójdą spać
-
wczoraj do wieczora było dietkowo i rower 1300 kcal a do tego spacer z wózkiem po górzystym terenie 1 godzinka, więc dzień był naprawdę udany. Na kolację 1 parówka 1 mała kromka chleba. Dziś na wadze 05,kg mniej. Wiem, że to być może nie na stałe, ale wszystko idzie w dobrą stronę.
-
hello Sarah :)
Gratuluję , ze dałaś sobie radę z pączkiem :)
Trzymam kciuki za te 0,5 kg - oby zniknęło już na dobre :wink: 4 kg w miesiąc to super wynik.
miłego wieczorku i udanego weekendu :)
-
Gratuluje :)
Ojj jak dobrze,ze od niedawna mam w domu wage elektroniczna :) Teraz ja takze bede mogla (mam nadzieje) sprawdzac czy chociaz to 0,5 kg mi nie zleciało :)
Dobranoc
-
Dziś rano miałam w domu takie zamieszanie, że nawet się nie zważyłam, no cóż... zważę się jutro. Pozdrawiam wszystkich.
-
Witam.
Powodzenia w pozbywaniu sie danmiaru ciałka :D.
http://straznik.dieta.pl/show.php/pi...g_90_82_60.png
-
Miłego dnia :)
Ja już z uczelni wróciłam :P
Dzień też zawirowany...ale za to jaki słoneczny :)
-
Dziś zjadłam dwie małe kromki chleba z łopatką (pieczoną w rękawie w domowym piekarniku), jogurt dietetyczny z ziarenkami, jabłko. Niby dzien zaczął się ok, ale jak się skończy? Dziś teściowa robi obiad, ale już się nauczyła ile mi nakładać, więc może będzie dobrze. :D 8) :D 8) :D 8) :D 8) :D 8) :D 8) :D 8) :D 8) :D 8)
-
hej sarah-wiesz mysle,ze to,ze czasem zapominasz o cwiczeniach to nic zlego skoro i tak dbasz o ruch jak piszesz-tu na piechotke, tam spacerek z wozkiem...to wszystko robie swoje :)
pozdrawiam!
-
staram się, naprawdę się staram i już na terenie naszej mieścinki nie używam samochodu, wszędzie lecę na piechotkę i z małą w wózku, to dobrze i dla mnie i dla niej.
Na wadze te 0,5 kg to chyba na stałe, bo dziś rano nadal było 87,5 kg. SUPER. W takiej sytuacji mój ogólny wynik chudnięcia to równiutkie 5 kg. Wspaniale. Niby nie tak wiele, ale to wielka butla wody mineralnej, albo pięć paczek z cukrem... to daje obraz pomniejszania się. Bardzo się cieszę. Pozdrowienia dla wszystkich.
Wczoraj dzień nie był bardzo dietkowy, ale bez przesady i rower 700 kcal, a do tego pół dnia w ogrodzie z malutką to na rękach, to prowadzanie za rączki, to huśtanie na huśtawce, to wożenie na mini samochodzie, wieczorem pranie, prasowanie i rowerek, więc też dzień bez siedzenia. Staram się i efekty są. Ale będę świętować gdy stracona piątka zmieni się w dziesiątkę. :lol:
-
I znów o moich córeczkach
Martynka chodzi wokół stołu, przytrzymuje się rączkami blatu, kroczki jeszcze niepewne, ale usiłuje dosięgnąć leżących na stole ozdób wielkanocnych.
Julka układa ozdoby w swoim koszyczku, żeby postawić u siebie w pokoju.
Martynce udało się dosięgnąć puchowego kurczaczka, więc od razu bierze go do buzi.
Julka wyrywa jej go z krzykiem: Dawaj to! Co ja uświęcę, jak mi wszystko zeżresz?! :?: :!:
A jak dorosną będzie jeszcze weselaj... :?: :!:
-
Wczoraj przyszła koleżanka wypiłyśmy karmi i podjadłyśmy wafelki z czekoladą :oops:
No cóż... wieczorem wsiadłam na rower i popedałowałam 1200 kcal... ale i tak nie czuję się rozgrzeszona... :oops:
Dziś nie będzie słodkości. W końcu to ja żądzę jedzeniem a nie ono mną :!:
Dzisiaj będzie lepszy dzień 8)
-
Osz te wafelki...ale każdy ma prawo do takich grzeszków...ale pochwała za to,że nie jadłaś dalej a wsiadłaś na rower :)
Zapomnij o tym co było i z uśmiechem na przód :)
Miłego dnia :)
-
Tak czy inaczej na wadze chyba za karę 0,5 kg więcej :oops:
Ale dziś znów będzie rower i zero grzeszków i jutro już nie będzie śladu po tej połówce...
-
połówka została... ale wczoraj roweru nie było... ach te przygotowania do świąt... na nic czasu nie ma. No właśnie... święta. Jedziemy do mamy a tam będzie tyyyyyle pyszności. Jakoś to przetrwam, oby dietkowo. :D
Szkoda, że nikt tu do mnie nie zagląda.
-
A popołudniu połówka zniknęła i jeszcze jedna połówka wraz z nią :D 1 kg w dół to chyba prezent od zajączka. :D :D :D :D :D :D :D :D :D
Życzę Wam wszystkim takich prezentów.
-
Świąt pełnych prawdziwej radości!!!
ALLELUJA!!!
-
W czasie Świąt z deitą było tak sobie... nie przesadzałam z jedzeniem, bo nawet ani kawałeczka ciasta nie ruszyłam (poza jednym kawałeńkiem urodzinowego tortu) ale sałatek to sobie podjadłam... i białej kiełbaski... ale co tam, Święta są raz w roku. No więc na wadze dziś nie było tragedii. Moja maleńka ma zapalenie oskrzeli, więc znów jest coś ważniejsze od odchudzania... Mam nadzieję, że szybko z tego wyjdzie. Te moje okruszynki ciągle na coś chorują.A tak staram się o nie dbać...
-
oj, no to zycze córeczce szybkiego powrotu do zdrowia!!!
a Tobie gratuluje,ze nie skusilas sie na slodkie w swieta, bo mnie to wlasnie slodkosci zgubily i dzis bylo niestety 1,6kg na plusie... :oops: :oops: :oops: no trudno,ale przeciez swieta są tylko raz w roku ;)
pozdrawiam Cie cieplutko!
trzymaj sie!!!
buziaki!!!
-
Wczoraj mimo wszystko zmobilizowałam się żeby wsiąść na rower, niestety dałam radę przejechać tylko 500 kcal, jakoś nie miałam ani siły, ani prawdę mówiąc chęci. Czułam się jakoś źle i strasznie mi się chciało czegoś czekoladowego, zjadłam świątecznego zajączka z milki (całego :oops: ) czekoladka była pyszna, ale wyrzuty sumienia mam do dzisiaj. No a dziś rano wstałam z okropnym bólem brzucha, głowy i ogólnym osłabieniem, gdy poszłam do łazienki wszystko się wyjaśniło... @.
No cóż, parę dni i będzie po wszystkim do następnego miesiąca.
Cięzko dietkować w te dni, nie dość, że samopoczucie marne, to jeszcze ogarnia mnie wtedy lenistwo i brak motywacji.
-
Ale dziś mam spadek formy. Jestem w pracy i marzę aby była już piętnasta...
-
no to zycze by te dni @ szybko minęły i po nich nastały lepsze dni na dietkowanie :)
trzymaj sie!
do 15-stej juz niedaleko :)
-
dzięki Bogu koniec dzisiejszej pracy nie miałam dziś ze sobą nic do jedzenia, ani jabłuszka, ani jogurtu, jestem głodna jak wilk. Do domu!
-
Ogłaszam powrót na dietę. Wczoraj zgubiło mnie rafaello, przedwczoraj królik z czekolady. Nie poznaję siebie. Ćwiczyć dziś nie będę, bo jeszcze za dużo @ ale DIETA od zaraz, bo się okaże, że po okresie na wadze jest na plusie, zamiast na minusie. Teraz to już się modlę o to, aby chociaż udało mi się zachować osiągnięcia sprzed świąt.
Koniec laby. Znów pracuję nad sobą. Od już !
-
500 kcal na rowerze????????????? to ile ty minut jezdzisz i na jakim obciazeniu ze tyle spalasz na rowerku??????????
-
no to trzymam kciuki by powrot byl udany :)
-
Tak właściwie to nawet nie wiem, jakie to obciążenie, a czas to tak około 70-80 minut ale to wtegy na moim liczniczku jest spalonych około 1300 kcal. No fakt, że jak schodzę z roweru to pupa mnie boli od siodełka, a koszulkę można wykręcać. Ale przecież po to to robię :D
Po głębokim dołku wróciłam na dietkę. Ale miałam załamanie... myślałam, że już się nie pozbieram, ale już jest ok.
-
Muszę tu przychodzić, muszę tu wracać, muszę się umacniać, moją słabiuteńką wolę...
chcę mieć silną wolę, chcę wytrwać, chcę być szczupła, chcę się fajnie ubierać, chcę biegać z córkami po plaży i nie wstydzić się swojego ciała...
ale tak mi ciężko...
-
I smutno , że nikt do mnie nie zagląda....
Ale wiem, że dziewczyny odwiedzają swoje wątki na wzajem, a ja niestety korzystam z internetu tylko w pracy i nie mogę sobie pozwolić na długie wędrówki po stronkach ... nie związanych z pracą. Więc niestety tylko sporadycznie do kogoś zaglądam.
Ale i tak mi smutno, że jestem tu sama.
-
Hej Sarah http://sirmi.ic.cz/smajl/137.gif.
Nie przesledzilam calego Twojego Pamietnika, ale jestem tu u Ciebie i chcialam Ci napisac ze super zrzucilas wage od lutego. Brawo!!! Ja rowniez jestem na tym forum od dokladnie 22 lutego i udalo mi sie pozostawic za soba 5.5 kilograma. Nie wiem co bedzie w nastepny poniedzialek (to moj dzien wazenia), ale pewno wroce do mojego balwanka z przodu za moje grzechy.
Widze ze masz jakies kryzysy, ale kto ich nie ma. Ja wlasnie przez ostatnie trzy dni to taka maruda tutaj bylam, ale jakos dzisiaj juz wyszlam na prosta, a to chyba przez to ze slonce swieci i w ogole cieplej. Poza tym Dziewczyny tu sa nieocenione i jak tylko bywasz i utrzymujesz kontakt z reszta Odchudzaczek, to te napewno przyjda i do Ciebie powspierac.
Wypieprz te zajace czekoladowe, albo oddaj dzieciom gdzies do polki co nie masz dostepu i ze slodyczami sprawa ma byc zalatwiona.
Odchudzamy sie dalej i nie ma lekko, ale zycie to normalnie jest ciezkie wiec nie ma niespodzianki.
Przychodz do tego pamietnika, pisz co jadlas, uloz sobie jakis plan dzialania. Chudniemy?! Tak?
-
Sara
ja tez mam czasu mało na buszowanie
dziś mi sie uda wejść na kilka watków więc
i do Ciebie zaglądam
ładnie Ci idzie
tylko tak dalej
pozdrawiam
-
Dziękuję Ci Kasieńko za odwiedziny. Wiem, że muszę zebrać energię i wziąć się w garść.
Myślę, że przezwyciężam powoli ten kryzys. Co prawda boję się wejść na wagę i na razie tego nie robię, ale no cóż... popracuję nad sobą i będzie lepiej.
Cieszę się z tego, co osiągnęłam i nie pozwolę sobie tego stracić. Każdy utracony kg jest na wagę złota!
-
Sarah Sama ostatnio mało bywałam na forum - różne tam takie osobiste sprawy kazały mi egoistycznie skupic się na sobie :wink: Przepraszam, że nie zaglądałam...
Trzymaj się twardo, tak jak piszesz, każdy kilogram jest na wagę złota :wink:
miłego weekendu :)
-
Wczoraj udało mi się wyrwać na basen, pływałam 45 minut i to naprawdę pływałam. Dziś bolą mnie trochę ręce, ale o to mi chodziło, bo w domu na rowerku, tylko nogi, nogi, nogi, a rączkom też się przyda gimnasyka.
Niestety nie wiem czy dziś dam radę zrobić cokolwiek, ponieważ malutkiej wychodzą następne zęby i jesteśmy po nieprzespanej nocy, więc nie wiem jak to będzie z ćwiczeniami, a do tego aż boję się myśleć o następnej nocy...
Nawet jeśli na razie nie odchudzam się porządnie, to i tak jest dobrze, że waga stoi w miejscu, że nie wraca do dziewiątki z przodu. Utrzymać wagę to też osiągnięcie - tak się pocieszam. Dobrze, że się nie zgubiłam, bo było załamanie, że jestem nadal tutaj.
Tak czy inaczej w końcu dojdę do siódemki, a może nawet do szóstki przede mną.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy raczą tu zajrzeć.
-
Padłam wczoraj jak przecinek...
Dziś na wadze 87,5 kg.
Dobrze, że chociaz stoi.
-
Udało mi się wyciągnąć znajomą na basen. Wczoraj razem pływałyśmy godzinkę. Było miło. A na wadze dziś rano bez zmian.
Trzeba dziękować Bogu za każdy dzień, za każdą chwilę i żyć pełnią życia. Tusza nie jest największym problemem, jaki można mieć...
To takie przemyślenia a propos koleżanki z pracy.
-
hello Sarah :)
Ja również uważam, że należy zawsze mieć pozytywne podejście - skupiać się na plusach, a nie minusach. Zawsze przecież mogłoby być gorzej... :wink:
Mam nadzieję, że ząbek malutkiej już wyszedł :wink: Biedne te dzieci, tak się muszą męczyć...
życzę udanego weekendu :)
-
Udanej niedzieli zycze :D
Duzo sukcesow w odchudzaniu slonko :D
:arrow: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=69035
-
Hej Sarah :D
Zajrzałam do Ciebie przez pomyłkę :oops: :oops: :oops: ale przyznam szczerze, że po przeczytaniu kilku stron stwierdziłam - że jeśli mnie nie wygonisz - będę do Ciebie zaglądać.
Trzymam mocno kciukasy za Ciebie i czekam na sprawozdanie z kolejnego dnia walki z tłuszczykiem :D