-
Niech zyje bal.......
niech zyje nasza Kasieńka w zdrowiu w coraz chudszym slicznym ciałku!! :)
Kasiu gratuluję Ci z całych sił :D
teraz juz z górki.. :wink:
ciesze się, ze czujesz wiatr w zaglach.. obyś z łatwością gubiła kg, które sa jeszcze do zgubienia.. :wink: Kasiu ciesze się razem z Toba :D buziaczki
-
Hej Super Panna!
Wielkie gratulacje z powodu tej dwudziechy, co to poszła precz :)
Szybciej czy wolniej, co za różnica. Tak, jak piszesz, już jej nie ma i to się liczy.
A zdjęcia chętnie bym obejrzała, szczególnie, że już wiem, jak wyglądasz 'po' i stwierdzam, że masz się czym chwalić.
Pozdrawiam, miłej nauki :wink:
-
Kasu bardzo mocno gratuluje pożegnania tych kilogramów. Jestem pewna, że ani troszkę za nimi nie tęsknisz ;) Wierzę, że pokonałaś kiloski i nigdy nie wrócą. Tego właśnie Ci dziś życzę, żeby nie dopadło Cię jojo. Pewnie od ostatniego razu kiedy Cię widziałam bardzo się znieniłaś.Ja nawet nie marzę o takiej wadze jaką masz na suwaku :D Byłabym wtedy chudziutka ;) :D
Ściskam cieplutko :)
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...9d3/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...b29/weight.png
-
Hi Kath, ogromnie się cieszę z tych Twoich zrzuconych dwudziestu kilosków, a najbardziej, że uśmiech znów jest na Twoim buziolcu. Wiele Cię kosztowało zrzucenie tego smalczyku, wiele było wyrzeczeń, łez i zgrzytania zębami, ale były też fala uniesienia i radości z bycia coraz szczuplejszą. Dokonałaś wspaniałej rzeczy i tak jak piszesz, nie musisz już teraz nyśleć o tych dwudziestu kiloskach, które z Ciebie wyparowały. :P :P :P U mnie na wątku napisałaś, że mało rozmawiałysmy w realu, mało ale jak się okazuje treściwie. :wink: Nadgonimy wszystko na grudniowym triskelkowym zjeździe. Buziolce wielkie i niech ten wiatr poniesie Cię tam, gdzie zamierzasz dopłynąć. :P
-
-
Motylisku, Najmaluszku, Anikasku, Bianeczko, Rewolucjo, Bell, LunkoDziekuję Wam Dziewczyny :!: Dzięki dzięki dzięki za wszystko :!:
i niech moja długa droga słuzy Wam za przestrogę jak NIE NALEŻY postępować, popuszczać sobie i dawać za wygraną :!:
:arrow: dzisiaj dzionek w miarę. Jedyny minus to połowa bułki grahamki z wędliną drobiową- bez margaryny ani masła.... No nie powinnam wiem...ale wolałam pozwolić sobie na te 100 kcal o 19...niż wygłodniała rzucić się na cokolwiek w ilościach niepohamowanych o godzinie 22!
:arrow: ojjj ale mnie męczyło dzis na słodycze...ale wciaż sobie potarzałam w myślach, że skoro 2gi etap chce skończyć O WIELE szybciej niz pierwszy to nie mogę sie poddawać i ulegać kaprysom :!: :twisted:
pomogło mi zrobienie tego zestawienia...naprawde... dotarło do mnie ile tak naprawde juz sie morduje... bo wiedziałam że dłuygo...że za długo..ale nie uświadamiałam sobie że AŻ taaaaak długo... i z tak mizernym efektem..i że się kręcę w kółko i wciąż popełniam te sme błędy: odpuszczanie sobie, słomiay zapał, wieczorne napady, jedzenie jako ucieczka od problemów, nie umiejętność odmawiania sobie słodyczy dostępnych w zasięgu ręki, i objadanie się gdy nikt nie patrzy-- to moje najczęstsze grzechy nad którymi popracuję- słowo !
:arrow: Miałam dziś iść na basen.... i nawet już zagociłam w ich szatni..ale niestety w kasie poinformowano mnie że szkoła podstawowa zrezwerwowała sobie na godzine cały basen....a że to było jeszcze przed zajeciami na uczelni nie mogłam aż tyle czekać.... takze nici z pływania
ale za to wybiorę się z samego rana jutro jak tylko uda mi się zwlec z łóżka :P
:arrow: a! i byłam dziś u internisty ponownie w sprawie swojej szwankujacej nóżki i podobno moge spróbować chodzić na wszelkie zajecia ćwiczeniowe... ale jakoś podchodzę z rezerwą do tego stwierdzenia.... nie chcę rozwalić sobie nogi do reszty...takze może spróbuję..ale gdy pojawią się problemy i ból- odrazu zrezygnuję...nie chcę ryzykować.. tym bardziej ze do wizyty u ortopedy jeszcze miesiąc :roll: po cichu nawet zastanawiam się czy powodem tych kłopotów nie było zbyt duze obciążenie, czy to aby nie przez nadwage :roll:
:arrow: moje najnowsze postanowienie: do łask moją powrócić balsamy, balsamiki, maści i kremiki.... co bym jak kalafior za 15 kg nie wyglądała :shock:
buziaki :*
-
Kochana ja jestem valkowicie nowa na tym forum...wiec nie znam calej twej historii jak i wiekszosci tutejszych weteranow....wiec co moge powiedziec GRATULUJE i zazdroszcze jednoczesnie....chcialabym, zeby za mna tez juz bylo 20 kg...a jak na razie sa 2 dni diety:)
-
Kath, z całego serca gratuluję. Wydaje mi się, że to tak niedawno świętowałyśmy Twoją siódemkę, a tu faktycznie już kilka miesięcy upłynęło.
Wiesz, ja to Twoje podsumowanie odebrałam znacznie bardziej pozytywnie. 20 kilogramów to spore wiadro tłuszczu. I co z tego, że zabrało Ci to 2 lata, że często było na zasadzie "3 kroczki do przodu, 2 kroczki w tyl". Efekt jest taki, jaki jest. :) Dużo czytam tu na forum historii dokładnie odwrotnych, kiedy to po spektakularnych 2 kroczkach do przodu następują 3 w tył i w efekcie osoba może się "poszczycić" wagą wyższą, niż przed dietą. A czas? Ktoś kiedyś tu na forum ładnie napisał, że ten czas minie i tak - i my albo coś z nim zrobimy, albo nie. :) Oczywiście, jeśli masz pomysł na to, co zmienić, żeby drugi etap poszedł szybciej, niż pierwszy, to pewnie, zmieniaj. :) Aha, i przyłączam się do wyrażonej przez którąś z dziewczyn prośby, żebyś wkleiła jakieś porównanie zdjęć "przed" i "obecnie". Najlepiej w tym samym ciuchu, jeśli gdzieś zachowały się te sprzed dwóch lat.
Oj tak, mazidła i kremy na skórę stosuj koniecznie.
Tak sobie pomyślałam, po napisaniu poprzedniego posta o bombkach, że pewnie te elementy z origami mają jakiś "tył" i nie da się styropianowej kuli pod spód zastosować. Tak czy owak, są piękne. :) A ja te moje robiłam rok temu, tu są zdjęcia:
http://pg.photos.yahoo.com/ph/triske...r=51ff&.src=ph
Jak wyglądasz z czasem w poniedziałki lub wtorki do południa? Chodzi mi konkretnie o 18 i 19 grudnia.
Uściski :)
-
Witaj Kath!
Gratuluje tych 20 kilosków - nie lada wyczyn, sama wiem to po sobie :)
Trzymam kciuki za ciag dalszy i nie przejmuj się ze tak powolutku ci idzie - te wolno gubione kiloski są lepiej znoszone przez organizm i przez to waga jest bardziej stabilna - znaczy się mniejsza grozba jojo po zakonczeniu :)
Pozdrawiam
PS. a gdzie na basenik chodzisz?
-
Hi Kath, pewnie, że nigdy nie nalezy dawać za wygraną, podnoszę się kolejny raz, choc tym razem upadek bardzo bolał. Naprawdę wielkie gratki raz jeszcze podsyłam za te zrzucone kiloski i cieszę się, że się przebudziłaś i dojrzałaś do kolejnego etapu. :P :wink: