No to jestem

Dopiero przyszłam z pracy i ledwie zdążyłam zjeść obiad . Ale śniadanko jak należy rano było i nawet jogurcik na drugie sniadanie w pracy też się udało skonsumować . Obiadek trochę późno, bo zaraz czas na kolację, ale trudno. Nie chciałam się nawpychać na raz, więc za godzinkę zjem małe co nieco i najwyżej wypiję jakiś soczek lub mleko, bo kalorii na dziś jeszcze 300 zostało.

Steperek nadal nie przyszedł . A tak już się na niego napaliłam

Z hula-hop też kiepsko. Wg mnie jest trochę za małe (ledwie sięga mi do pasa) a na dodatek mam wrażenie że jest jakieś lekkie (kiedyś jak miałam, to wydawało mi się cięższe a może to ja byłam lżejsza ?). W każdym razie - nieźle sobie wczoraj poćwiczyłam - schylając sie, żeby podnieść je z ziemi. Nie wiem jak to jest. Myślałam, że kręcenia hula-hop się nie zapomina jak jazdy na rowerze (ale u mnie wszystko jest możliwe - chociaż to moim zdaniem wina hula-hop). Ale nic to, nie dam się

Co do dietki, to jest o'k. Słodycze poszły w niepamięć (jak na razie )a i waga już drugi dzień nie podnosi się powyżej 75 kg

Ametystka - co do suszonych owoców to niestety się nie sprawdzają (u mnie). Też nie mam umiaru z ich jedzeniem. Jak już zacznę to koniec. Dlatego nie chcę wcale po nie sięgać. Albo są bardzo kaloryczne np. figi, które uwielbiam, albo dla odmiany - muszę spędzić potem nockę sam na sam z sedesem

Ja Tobie także życzę miłego dnia A jak się trzymasz?


Agatkowa - a no nic nowego Odchudzam się nadal staram się nie grzeszyć ze słodkościami i ciąąągle czekam na steperek
........................ i oczywiście jem śniadania

hiiiii - dziękuję. Muszę przyznać, że nawet się wyspałam

luna - dziękuję za buziaczki i ślicznego bratka ale zastanawiam się dlaczego tak rzadko do mnie zaglądasz

hardy - witaj Napisz coś więcej o sobie