przebrnelam przez Wasze watki i czas cos u siebie napisac...

z dieta pol na pol w weekend dalam czadu - nalesniki, nutella, impreza (alkohol i inna swinstwa) ale na szczescie zbytnio sie to nie odbilo na wadze...a co fajne zmotytowalo mnie zeby isc na basen...

w ogole moj organizm odzwyczail sie od roznych swinstw....po imprezie bylo mi niedobrze od orzeszkow i innych czipsow...wczoraj myslalam ze odfrune po zjedzeniu zupki z paczki.... wyjalowil sie troche moj zoladek...

ostatnio dosyc duzo stresu w pracy.... mam ochote zamordowac nowe osoby...kto takich debili przyjmuje ? i jak zwykle szefa to bezposrednio nie dotyczy tylko na mnei wszystko spada bo ja sie musze z nimi uzerac...i jeszcze sie musialam prosic o 2 dni urlopu...ehhh

to powoduje ze mam lekki dol, powinnam sie zdystansowac od tego co w pracy ale ja sie za bardzo przejmuje i nie umiem....

no i wczoraj policzysmy wydatki i troche za duzo tego wyszlo a ni jak nie mozna z niczego zrezygnowac... zaczne czyms handlowac na allegro chyba moze za duze ciuchy wyprzedawac?

dzis znow mi sie snilo nad ranem ze mam urlop i nie musze wstawac...aaaaaaaa