Hej Jesi, wpadam, a Ciebie nie ma... Czekam na kolejne wpisy :)
Wersja do druku
Hej Jesi, wpadam, a Ciebie nie ma... Czekam na kolejne wpisy :)
:shock: I JAK TAM PO FESTYNIE??? :shock:
Poczytałam i gratuluje. Jednoczesnie potwierdzam fakt iz z forum idzie łatwiej wiec obiecuję już stąd nie uciekać!
Jesi!!! ja znowu sie zamartwiam :cry: , ale mam nadzieję ,ze i tym razem niepotrzebnie :P , pootwierałam okna :lol: :lol: :lol:
:D :D :D Dziękuję Dolinko za wietrzenie :lol:
Witajcie, witajcie :D
Ja tylko na momencik - usprawiedliwić swoją nieobecość.
Przedprzedwczoraj długo w pracy, przed festynem latanie na miotle i nie tylko.
Przedwczoraj festyn od rana do wieczora - hałas, gwar i szef na karku. Wieczorem i do późnej nocy przygotowania do imienin męża.
Wczoraj od 6.00 rano do 17.00 dalszy ciąg przygotowań imieninowych oraz do nocy imieninowanie :P
Dzisiaj aklimatyzacja w pracy i przyswajanie nowych obowiązków oraz wdrażanie w życie "pochłoniętej" :wink: podczas szkoleń wiedzy :D
Moja dieta ??? Staram się , żeby była. NAPRAWDĘ :D Może poza wczorajszym imieninowaniem :wink:
Na wadze to co ostatnio, ale od 4 dni kibelek mnie nie widział i czuję się gruba i nadęta :roll: Mam nadzieję, że wkrótce sobie z tym poradzę :roll:
Teraz Was nie poodwiedzam, ale obiecuję, że wkrótce :D Może nawet jeszcze dzisiaj :D
Buziam i pozdrawiam :D
Dziękuję za zaglądanie :D
No. Cieszę się, że się odezwałaś.
Ja czekam cierpliwie aż podasz jakiś wagowy wynik, bo trzeba pilnować.. :)
A jak imieniny męża były, no to można raz na jakiś czas sobie pozwolić.. okazja to okazja.
Co do wspomnianych problemów, ja piję herbatkę Figura i pomaga.. chociaż ponoć to nie do końca zdrowe, ten cały senes. Ale pijam rzadko, więc chyba jelita mi od tego nie wypadną.
Trzymaj się dzielnie i opieraj podietowym pokusom :)
Buziaki, C.
to dobrze ,że dobrze u Ciebie :P
na rozsadzenie kibelka polecam zażywanie błonnika w kapsułkach :P
:* halo halo.melduje sie :D dzisiaj tylko na chwilke.ale bede nadrabiac zaleglosci :)
Co tam imieninowe odstępstwa od diety.Imieniny męża są przecież raz do roku - prawda ?
Pozdrawiam serdecznie http://img49.imageshack.us/img49/3940/bukicx2.gif
:shock: imieniny się udały :lol: :lol: :lol:
tradycyjnie przyszło mi zatroszczyć się o okna!!
szkoda ze już nas nie kochasz :cry:
TO I JA TROSZKE ODKURZE WĄTEK :D :D :D
:D :D :D KOCHAM!!! JESTEM!!! :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
Przepraszam, że więcej mnie nie ma , niż jestem, ale...........no tak sie jakoś składa.
Muszę się wdrożyć w nowy rytm życia i troche mi doby brakuje :roll: Przez ostatni tydzień czułam się, jakbym pokonała kilka stref czasowych. Chodziłam mało przytomna i che tna do czegokolwiek.
Ale od wczoraj widzę, że to się pomalutku zmienia. Aklimatyzuję się od nowa w nowych ramach czasowych. 8) 8) 8)
Teraz o sobie. :roll: tzn o diecie :lol:
Chyba nie bedę Wam pisała co jadam, bo to wygląda ciągle podobnie. Bardzo się staram pilnować, ale też zdarzają się grzeszki, za które wyznaczam sobie kary. Codziennie sie ważę i bardzo pilnuję wagi. To dla mnie jedyny wskaźnik mojego postępowania.
Waga dzisiaj 64.8kg. Kedyś myślałam, że nie chcę po odchudzaniu przekroczyć z powrotem 70kg. Teraz to jest dla mnie straszna granica. Gdybym się nie ważyła przez jakiś czas i zobaczyłabym na wadze 70kg :shock: :shock: chyba bym sie załamała. Teraz wiem, że natym etapie zgubienie kilogram czy dwóch jest problemem, a co dopiero 5-ciu. Dlatego baaardzo mocno tego pilnuję. 65kg na liczniku bardzo mi odpowiada.
Trochę gorzej jest z ruchem. W domu jestem o 18-stej. Stęskniona za rodzinką nie mam ochoty rowerkować i wybywać z domu na godzinę lub 2. Dlatego zostawiłam sobie tę przyjemność na weekendy. Do tego jest teraz przerwa w aerobicu, bo latem jest mało chętnych i do września trzeba sobie jakos z tym poradzić. Orbitrek odpada latem, bo mam tak gorące mieszkanie, że wysiedzieć bez ruchu jest ciężko, a co dopiero machać rękami i nogami.
JA WIEDZIAŁAM, ŻE TAK BĘDZIE !!! :x :x :x TO PIORUŃSKIE LATO!!! :x NIGDY LATEM NIE CHUDŁAM !!! :x CAŁE SZCZĘŚCIE, ŻE TERAZ CHODZI O UTRZYMANIE WAGI. PORADZĘ SOBIE. :D :D :D
Dziękuję za odwiedzinki, odkurzanie, wietrzenie i mycie okien . Od razu widać, że wątek zadbany i nie leży odłogiem :D :D :D
Pozdrawiam!!! Postaram sie bywać częściej. Czasem Was i siebie podglądam, ale nie mam czasu albo siły na odpisywanie. Ale nie łudźcie się ...JESI CZUWA.... 8)
"Jesi czuwa" kurcze ,ale zabrzmialo :D
napisalam Ci dluuugiego posta i go szlag trafil...:/ eh
JESI!! mój ty stróżu!!! podabnie do Ciebie nie wiem dlaczego ale lato jest dla mnie trudnym czasem z punktu widzenia diety... na orbim staram sie pływac ale wentylator razem ze mna.... a itak pare krpoli potu z każdego grama tłuszczu spływa!!! ale wiem ,ze jak zrobie przerwe to może ona byc końcem ..coś tak mam w tej głowie!!! dlatego tez codziennie sie waże, bo wtedy wiem ze jestem na diecie..Boziu , jak piszesz o tej kontroli wagi to zaraz mi sie przypomina te wstrętne jojo...wyobraz sobie ,ze w sierpniu zeszłego roku utyłam 5 kilo , 22 kwietnia ważyłam 76 a 1 wrzesnia 87????????????????????//
kibicuję ci bardzo w tym wychodzeniu, jesteś kochana!!!
Jesi kochana :)
Jeszcze trochę czasu minie i się na pewno przyzwyczaisz do takiego szybkiego tempa życia, a pewnie nawet to polubisz :) . Ja już tu u Ciebie pisałam o tym, po kilku miesiącach totalnej stagnacji i dni wypełnionych lenistwem rzuciłam się w taki wir i teraz sobie nie wyobrażam, żeby mogło być inaczej - jak we środę przez przebitą dętkę siedziałam cały dzień w domu i się leniłam, to pod wieczór aż mnie skręcało, że cały dzień zmarnowałam.
Chociaż rzeczywiście czasami marzy mi się, żeby doba miała jeszcze jakieś dwie godziny więcej, albo żeby tydzień miał jeszcze coś po niedzieli.. ;)
Bardzo miło przeczytać, że trzymasz wagę i tak dzielnie się pilnujesz - to oznacza, że i dla nas jest jakaś nadzieja ;) . Pilnuj się nadal i pamiętaj, że my tu wszystkie czekamy cierpliwie na Ciebie i w razie jakiegokolwiek zapuszczenia się dostaniesz kopa uoooooo ale kop by był. No więc się strzeż przed przytyciem, bo ten kop to gorszy będzie od kilogramów.. ;)
Miłego weekendu i złapania oddechu na kolejny tydzień :)
Buziaki, C.
Pozdrawiam serdecznie
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: http://img397.imageshack.us/img397/9475/weekendwc2.gif :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
widze ,ze tez mykasz po forum.. pozdrawiam :wink:
:lol: :lol: :lol: Cała Polska ogląda "Mazurską Noc Kabaretową" :lol: :lol: :lol: Wy też ???
Wróciłam z roweru :D 24km sprintem. Zrobiłam w godzinę, bo chciałam zdążyć na kabaret :lol:
Dopisuję do tickerka :D
Waga dzisiaj 64,8kg :D
Pozdrawiam :D :D :D
piękna waga :P :P :P kabarety takie sobie..ale cieszę sie na wakacyjną filharmonie dowcipu... :lol: :lol: :lol: na jutro :P :P :P
:D Ja też się szykuję na jutro, ale dzisiaj jednym okiem jestem na forum, a drugim na kabarecie :lol: A jeszcze chcę iść na czereśnie, tylko nie umiem się rozdwoić :wink: Nie da się być i tu i w sadzie :P
to biegiem ..bo się sciemnia i jeszcze coś innego Ci w paszczy wyląduje!!! :P
:lol: :lol: :lol: No właśnie tak zrobiłam! Poleciałam, zerwałam ze trzy garście i wróciłam :P
Pyyyyszne były. Szkoda, że niedługo się skończą :(
Ale w tym roku jest mnóstwo owoców na drzewach, więc do zimy głodować nie będę, bo mamy w sadzie wszystkie polskie owoce. Wiśnie, czereśnie, różne śliwki, gruszki, jabłka, i malinki, porzeczki, agrest też. Żyć nie umierać :D Wszystko na wyciągnięcie ręki :P
widziałam!!! i bardzo sie zasmuciłam i martwię się . nie wiem czemu tak sie stało.. i co oznacza taki ruch.. czy cos sie stało???? zaprzyjażniamy sie tutaj i choc sie osobiście nie znamy to jednak relacje sie tworza i prawdziwe emocje... w takiej chwili zastanawiam sie czy warto .. sie otwierac
:? Najbardziej mi przykro, że bardzo chciałam, a nie potrafiłam jej pomóc. Takie totalne doły......wygląda, że prawdziwe..............wyniszczą dziewczynę. Ona jest naprawdę wartościową osobą, a myśli o sobie wręcz przeciwnie. Bardzo źle się czuję z tym, że ona z takim dołem i bez nadziei nie tylko na odchudzanie, ale i na swoje życie , opuściła wątek.
Szkoda gadać............................................ .............. :( :( :( :( :( :( :( :(
JESI!!duzo dało do myślenia, gdy zmienila suwaczek..obrazek ..właśnie jakby przyznawala ,ze ma kłopoty z rzeczywistą oceną swojego ciała..ach tak lekko sobie tu piszemy a okazuje sie ze to wszystko takie prawdziwe.. trzeba być odpowiedzialnym..nic nie ma za darmo..mam nadzieję ze u Niej nic złego się nie dzieje
:? Ja też mam taką nadzieję.........................
Przepraszam Cię, ale wyłączam neta..........................brak mi słów..............albo...chyba mam za dużo do powiedzenia, a nie wiem, czy mogę, czy powinnam..........
Do jutra Dolinko :(
Jesi Dolinko :D:D
nie smutajcie się i nie myslcie tak dużo!
Liebe is back ;)
o ty małpko jednaaaaaa!!!!!!oczywiście tyczy się to do ciebie Ciottttka :D :D :D to ja tu przeżywam cierpie i juz prawie tęskniłam....a ty takie niespodzianki tu robiszzzzz!!!!
dobra a teraz pare słów do Jesi.... a ja też mam taki ogród z owacami!!!! hihiiiiiii...tylko czereśnie się już u mnie skończyły :? i co do tego czuwania...to popieram i czuwaj nad nami!!!!!!!!!
:shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
ZABIJĘ BABĘ !!!!! JAK DORWĘ, TO NORMALNIE ZABIJĘ !!!!! :x :x :x :x
Nawet nie masz pojęcia, jak mnie zatkało, MoNika Ty jedna :x :x :x
Masz szczęście, że Cię kocham, bo bym nie wybaczyła :lol: :lol: :lol: :lol:
Dobrze, że jesteś :D :D :D
Czemu to zrobiłaś ??? Lecę na Twój wątek............może się czegoś dowiem.........przez Ciebie mój mąż dostanie później śniadanie..............a już tupie, że głodny :wink: :lol:
:wink: zatem Liebe podwójnie zabita!!! ja jej to samo zrobiłam na nowym wątku...
:P udanej niedzieli :P
Heh.. no proszę, jak Liebe wpłynęła nawet na pożycie małżeńskie Jesi ;)
Zazdroszczę Ci straszliwie tego sadu! Uh!
Ja ostatnio pierwszy raz tego lata czereśnie wszamałam, ależ były pyyyyyyyszne..
Miłego wieczorka!
Buziaki, C.
Jesi Twój mąż to mnie zabije :lol:
sad..jami te czereśnie - u mnie już sie pokończyły :(:(
pozdrawiam i już się mnie bój bo jak zaczne tracic kg to Cie rpześcignę :P .. tak za rok :P
:D Bleeeeee , właściwie to nie mam co pisać :roll:
Mykam do Was, tam jest fajniej :D :D :D
Moje życie małżeńskie nie ucierpiało zbytnio :twisted:
MoNiko! Już się boję......bo wiem, że na pewno mnie przgonisz, skoro to sobie postanowiłaś, a ja przecież chyba planuje stać w miejscu, więc......................DO WALKI !!!!!
Jesi!!!
chciałabym doczekać tez takiej NUDY!!!
:wink: :wink: :wink:
Dzieńdoberek !!! :D :D :D :D :D :D :D :D :D
A mnie Dolinko nudzi ta nuda :wink: :lol: Takie bezproduktywne życie :P Niedługo sama zobaczysz, jak nudne i trudne jednocześnie jest życie bez odchudzania :? :lol: Może przesune sobie metę na 63 kg? To będzie i tak w środku tickerka pilnijącego :wink:
Ale, ale..... byłam wczoraj na rowerku. Nie mam teraz specjalnie czasu wieczorem, więc jeżdżę sprintem, ile sił w nogach i płucach. 18km, to najmniejsza trasa jaką robię. W zeszłym roku robiłam ją w godzinę, czasami 55min (z wiatrem :wink: )
A teraz.... wczoraj, pobiłam kolejny rekord! 46 minut !!! Prędkość 23,4km/godz. Niedługo będę skutery prześcigać :lol: :lol: :lol: Po prostej grzałam 27 na godzinę ! :shock: :lol:
Cześć Jesi!!!
pisząc o tej nudzie to mialam na myśli raczej taki spokój dietkowego sumienia!!! wypracowałaś sobie to i dzięki wielkemu zazngazowaniu jestes dziś wynagrodzona - wygląda na to ,że wyszłaś z diety..a nawyki dietkowo- ruchowe pozostały..a wiesz jak to jest -dobry nawyk to zaleta :P
a ja wstyd sie przyznać udaję dietkę , mam kłopot z logicznym uzasadnieniem sobie dalszego wysilku- wstyd mi przed sobą i przed Wami..ale zwyczajnie mi sie nie chce..a może nie wierzę, ze moge osiągnąc szczupła sylwetke , kiedyś juz o tym pisałam ,ze w swoim dorosłym życiu nie pamietam siebie szczupłej :shock:
i w ten sposób zasmiesilam Ci wąteczek :evil: :evil: :evil:
Bardzo sie cieszę z Twojego SUKCESU, a co do mety, nie wiem...a ile mierzysz Jesi?? i ile ważylaś przed prawie setą??? w jakiej wadze było Ci dobrze??? może idz tym śladem!!!
Hej hej :)
Zazdroszczę Ci tych prędkości. Ja moje 17km do pracy robię w ponad godzinę. Czasem schodzę do godziny, ale to z powrotem jak jadę już do domu - jest bardziej w dół, częściej z wiatrem, no i mam lepszą motywację do jazdy :lol: do domu, do obiadu, po pracy.. ;)
Wczoraj też nieźle pędziłam nad Rudawą, ciągle ponad 25km/h. Za to dzisiaj rano oczywiście ciągle pod wiatr, a duje tak, że męczyłam się przy 17km/h. Masakra :evil: .
Co do przesuwania mety - jeśli dobrze się czujesz w obecnej wadze, to nie warto jej zniżać dla zabicia dietowej nudy ;) . Może się zabierz np. za jakieś specjalistyczne diety do zbudowania mięśni i zgubienia tłuszczyku, czy coś ;) .
To tak półżartem.
Trzymaj się dzielnie swojej pięknej wagi i ćwicz równie ładnie, jak dotychczas :)
Buziaki, C.
Szybka jak błyskawica jesteś :D
:D :D :D witajcie dzisiaj !!!
Dolinko Droga! Pisząc o nudzie miałam dokładnie to samo na myśli co Ty, tylko przeciwnie :wink: :lol: :lol:
Nie mów mi kochana, że wyszłam z diety, bo jeszcze długa droga przede mną, a widzę, że ciągle, naprawdę niemal bez przerwy walczę z nałogiem jedzenia słodyczy :P
Mam 165cm wzrostu, a w najgorszym wagowym momencie mojego życia miałam 96kg. Przez całe mlode życie w szkole i potem (nie licząc ciąży) oscylowałam międzi 63-65kg. Nie znam mniejszej mojej wagi i z taką czuję się najlepiej. Dlatego dopuszczam te 63kg, ale na pewno nie mniej. Dlatego mam ten tickerek pilnujący, gdybym wpadła w trans chudnięcia.
Cauche :D to tylko kwestia treningu - tempo i dystans przejechanej trasy. Zobaczysz, jakie osiągi Ty wkrótce zanotujesz. Sama się zdziwisz! Jak jechałam ostatnio na rowerze, to pomyślałam sobie o Tobie, że nie masz zbyt komfortowych możliwości co do jazdy, bo jedziesz pewnie przez miasto, a światła obowiązują wszystkich i co się rozpędzisz to musisz stawać - paskudnie :P Tak masz ????
Ja jak się puszczę w trasę, to 4km mam polną drogą, a potem asfaltem przez pola i lasy.........mogę już tylko wyprzedzać :wink: :lol:
Wracam do tematu mojego nałogu - jedzenie słodyczy :roll:
Bardzo sie pilnuję, nie jem pieczywa, za wyjąykiem WASY 3x na śniadanie. Tak sie staram bilansować kalorie, żeby mi zostało codziennie na cos słodkiego. Wiem, że to nie dobrze, ale jak sie wyposzczę, to................nawet panie Boże nie pomoże. Wiem, że to zdradliwe. Radzę sobie z tym, choć łatwo nie jest, bo wiecie..................najgorzej jest przestać w odpowiednim momencie. Zawsze chce sie więcej, niż się zjadło. Wczoraj np. zjadłam 3 hity - ciasteczka, a w pracy kupiłam sobie lody. I chyba nie miałam ich jeść, bo złamał mi się wafelek i cała jego zawartość wylądowała mi na bluzce (kawowe i czekoladowe :roll: ) sygnał z niebios------>NIE JEDZ !!! :roll: :lol: ZŻARŁAM :P
Na szczęście do końca dnia była już tylko godzina, więc spłukałam to jakoś w toalecie (tzn, nie w kibelku, tylko w umywalce :wink: ) , ale i tak czułam się jak świnka :twisted:
Tak, tak.....słodycze, to moja zmora, a jednocześnie ogromna przyjemność i wielki nałóg. Mogłabym (chyba :roll: ) odmówić sobie ich na zawsze, ale................czy tego chcę ????? Ja chcę być szczupła i chcę jesć słodycze - czemu u niektórych to sie nie wyklucza :?: :?: :?: :!: Ja muszę ciągle to kontrolować. Ciągle coś za coś. Albo batonik, albo mięsko. Albo lody, albo coś treściwego. Nie wolno mi wszystkiego razem, bo stracę to, co z takim trudem osiągnęłam.
Myślę, że teraz mieszczę się między 1500-2000kcal dziennie.
waga dzisiaj 65,5kg - zobaczę jutro, pojutrze - jak się nie zmieni, to popracuję nad wygonieniem tego kilograma....................a może jeszcze drugiego ??? Bo jednak łatwiej jest się odchudzać, niż trzymać wagę. Łatwiej mi postanowić i zaprzeć się, niż tak sobie po trochu odpuszczać i nie wiadomo, kiedy jest dobrze, a kiedy juz przesadzam.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających :D :D :D