-
JOJO!!! BÓJ SIĘ !!! :))) foto str 79 oraz ostatnie str 151
Kochani jestem z Wami od niedawna i niezmiernie się cieszę, że tu trafiłam !!! 10.stycznia 2007r. był takim dniem, kiedy przyszło to postanowienie. Chwilę wcześniej straciłam pracę, która "pomogła" mi przybrać przez 9 lat te paskudne 25kg. Siedzenie za biurkiem i bezruch to mój gwóźdź do trumny. Zawsze byłam bardzo aktywna, lubiłam się zmęczyć. W pracy siedziałam po godzinach, niewiele jadłam, do domu wracałam padnięta i bardzo głodna ok. godz. 19,00. Nic mi się już nie chciało. Zjadałam bardzo obfitą kolację (wręcz wszystko, co domownicy jedli przez cały dzień:śniadanie, mięsko z obiadu, podwieczorek, kolację i koniecznie!!! coś słodkiego) Tak przez wiele lat. Dzień kiedy zaczęłam się siebie wstydzić nadszedł dużo prędzej. Zaczęłam unikać spotkań ze znajomymi, zjazdów klasowych, potańcówek i innych imprez. Nie kupowałam ciuchów, bo uważałam, że nie produkują już takich rozmiarów (50), a jeśli już znalazłam coś, co jest na mnie dobre, to wyglądało to jak worek-nawet przymierzać się nie chciało
No i nadszedł ten dzień !! postanowiłam, że skoro chwilowo nie pracuję, to nie będę siedzieć w domu przed telewizorem i jeść batoniki, tylko jest okazja, aby wziąć się za siebie Postanowiłam zrobić to tak, jak potrafiłam najlepiej.Założyłam zeszyt-notuję wagę, nie częściej niż raz w tygodniu-zawsze w środę był dzień ważenia. Jem wszystko, tylko każdy się śmieje,że są to porcje dla krasnoludka Steper, rower, spacery. Ruch w każdej postaci, zawsze jak się dobrze spocę, to mówię,że chudnę aż piszczy. Dziś mówię, że najłatwiej zrzucić pierwsze 15 kg. Wiem coś o tym. Do czerwca chudłam ok 1kg tygodniowo było super wchodząc na wagę, zawsze w dół. AAAAleeeee?! Organizm się przyzwyczaił do ruchu, do danej dawki kalorii i ...stop. Stanęło !!! Wiedziałam tylko tyle, że mogę jeszcze schudnąć Miałam wtedy na sobie jeszcze 81kg. Wiedziałam, że najgorsze w tym momencie, to już sobie odpuścić. Robiłam swoje, chociaż gubiłam 1kg miesięcznie, czasem wcale. Trwałam. Przyzwyczaiłam się do tych krasnoludkowych porcji i nie byłam głodna-tylko czasami Bywały chwile, że sobie pofolgowałam, ale wtedy na drugi dzień byłam tylko, na chudej maślance i marchewkach, lub na wodzie-wyznaczałam sobie taką karę za wczoraj. Ale to zdarzało się bardzo rzadko. Zrzuciłam jeszcze 5 kg do września. Zaraz potem przybierałam i gubiłam. raz kilo w tą raz z powrotem. Zaczęłam się martwić. Tu los mi trochę dopomógł. Od pażdziernika mamy dostęp do internetu. Trafiłam na stronę Dieta.pl 16 listopada zalogowałam się i ...dzięki o niebiosa!!! Zaczęłam prowadzić bardzo skrupulatnie dzienniki kalorii i spalania.Ludzie!!! To działa !!! Widzę ile zjadłam i czy mogę jeszcze, czy już nie. Oczywiście staram się nie jeść więcej niż 1500kcal-uzależniam to do trybu spalania energii danego dnia, ale gdy przeholuję, to na następny dzień zjadam tylko np. 600-700kcal, jak najmniej dam radę. Staram się przy tym nie zrobić sobie krzywdy. Chcę być zdrowa. Staram się, aby bilans dwudniowy zjedzonych i spalonych kalorii był przyzwoity i na korzyść tych spalonych,wykresy mam na obrazku, chudnę. Traz zważę się dopiero 1 grudnia. Staram się nie ważyć co dziennie, bo wpadam w obsesję i denerwuję się każdym wahnięciem wagi w górę, a wiem, że to nie jest miarodajne, bo nawet ilość wody w organizmie się zmienia, więc nie ma co panikować. Ważę się zawsze rano przed śniadaniem i tego się trzymam. Boże, jak miło jest słyszeć komplementy A rozmiar mam już 42-hurrrrrraaa! Obcisłe sweterki już mnie nie przerażają. Przez pierwszy tydzień tego doklładnego liczenia kalorii spadło mi 2kg!!! Będę się tego trzymać do skutku, no chyba,że znowu przestanie działać, ale wątpię. Mam wszystko czarno na białym. Chcę zrzucić jeszcze parę kilo, może dam radę Pozdrawiam wszystkich wytrwałych i tych, co bardzo by chcieli. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale tak mnie jakoś naszło. Dziękuję za dzienniki kalorii i spalania
-
ale piekny długii post pzreczytałam wszystko i gratuluje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! bede zagladac
pozdrwaiam
-
Jesi, moje gratulacje
Zgadzam sie z Toba, ze pierwsze kilogramy zrzucic najlatwiej. Potem przychodzi albo rozleniwienie albo brak wiary ze mozna jeszcze... Prosze Cie, zagladaj tu jak najczesciej i zarazaj nas swoim optymizmem!
A ile masz wzrostu? Bo ja tez poluje na 42
-
Wspaniały post
Będę tu zaglądała i wspierała Miłego dnia ;*
-
Dzięki Dziewczyny za wsparcie. Nie myślałam,że tak szybko ktoś zauważy moje pisanie. Cieszę się,że się odezwałyście.
Mam 165cm wzrostu, 38 lat i ku moim wielkim cierpieniom uwielbiam gotować. Cieszę się, że wszyscy ze smakiem pałaszują to co im podam Gorzej ze mną, bo napracuję się, nawącham, nakryję do stołu, wołam wszystkich i... wychodzę z herbatką do pokoju. Wtedy wpisuję do dziennika to co zjadłam i już mi nie żal, że wyszłam z kuchni
Wiem, że przy tym wzroście to jeszcze dużo ważę, ale biorę poprawkę na to. Należę do ludzi ciężkich, tzn chyba mam cięższe kości (mój syn również-w dzieciństiwe nie był grubasem, a zawsze był ciężki). Nawet jak byłam chuda i kości mi odstawały to ważyłam 63kg. Dlatego kiedyś byłam zła na los, bo osoby wyrażnie grubsze ode mnie ważyły mniej. Teraz wiem,że tak jest i po prostu nie rozmawiam z innymi o swojej wadze, bo mimo, że już tak nie wyglądam, to cały czas "trochę" ważę. Taka ciekawostka przyrodnicza. Mam jednak nadzieję, że zjadę do rozmiaru 40. Wiem,że na mniej nie mam szans i chyba bym już źle wyglądała.
Może kiedyś wstawię zdjęcia. Teraz jeszcze nie mam odwagi
-
jjjjjjjjjjjjej ja zcekam na zdjecia powinnas sie odwazyc kochana bo bardzo bardzo duzo schudłas pozdrawiam ciepło
-
Mam (nie)mały problem
Nie wiem właściwie, jak się tu poruszać. Czy zaczynać nowy temat, czy tak jak teraz ciągnąć to co wcześniej zaczęłam. Doradźcie
Ale ja nie o tym. Mam pytanie kwestii zasadniczej. Fajnie pięknie, schudłam 21 kilo i nie zamierzam naty poprzestać, ale...
Niby bardzo stara to ja jeszcze nie jestem, a na pewno się nie czuję. I co z tego!!! Ludzie co się porobiło z moją skórą!!! To nie są zmarszczki, ale się marszczy
Wiecie o co chodzi. Gdy przejadę ręką po ciele to robi mi się ze skóry harmonijka.
Na rękach i nad kolanami najbardziej. Twarz jeszcze jak cię mogę, ale "odnóża" to tragedia. Mam też trochę luźnej skóry pod brodą.
Używam różne preparaty, oklepywanie, masowanie itp. Ale nie wiem, czy w ogóle jest poprawa. Wiem, że zrobiło mi się nagle wolne miejsce pod skórą, ja wszystko to rozumiem, ale kochani-ci którzy przez to przeszliście- powiedzcie, czy ta skóra się napręży??? Wiadomo, że jak innym tego nie pokazuję, to nikt nie zauważa, ale kiepsko się czuję z tą świadomością. Ludziki drogie może macie na to jakiś sposób??? Próbowałam poczytać inne posty, ale niewiele się dowiedziałam.
-
wiesz co Jesi.... ja mam ten sam problem... noby cwizce masuje (czasem ale i tak efektu nie ma masakra niedługo bede wygladac tak:
najbardziej na udach wewnetrzna strona i na brzuchu mi wisi zwłaszzca jak sie pochylam... mnie juz rozpacz ogarnia jak na siebie patrze masakra i tez nie wiem co robic... czy ta skóra sie wchłonie, naciagnie czy cos.... tak bardzo zawsze chciałam bikini załozyc...
-
ej Jesi... czy ja mam omamy czy tu sa 2 Twoje watki zamknij jeden bo sie pogubimy Kochana
-
No właśnie . Otworzyłam ten drugi wątek zupełnie nie chcący, a teraz nie umiem zamknąć. Próbuję od wczoraj. Czy to jest w ogóle możliwe??? Wyczytałam informację, że nie można usuwać postów. Może całych wątków tym bardziej, hm??? Jeśli ktoś wie jak to zrobić, to proszę o pomoc, a jeśli nie to trudno-tam jest tylko jedno pytanie wyrwane z kontekstu-może to umrze śmiercią naturalną.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki