-
jak zrzucić te 35??no jak:( chcę a nie potrafie:(
Zawsze myslałam, że jestem silną osobą i wcale nie mam tutaj na myśli fizyczności, a siłe wolnej woli i ptrzetrwania w postanowieniach. Guzik prawda. Być może to wina tego, że po prostu moje myślenie pozwala na kolejny ,, grzech,,??
Tak strasznie długo szukam sposobu na to, aby schudnąć, aby poczuć się lepiej w swoim ciele, to już nawet nie chodzi o ludzi, o coraz większe ciuchy, tylko właśnie o moje paskudne nastawienie do życia...
Mam 22 lata...za sobą czas ciągłej walki z kilogramami, cudne efekty, które wracają z nadwyżką ( jak ja strasznie nienawidze wagi) poza wiekiem mam też nadmiar sadła, wielki nadmiar..107 kg...to jest straszne i najgorsze to, że nie mam już sił, ani pomysłu na dalsze, kolejne diety, chwilowe męczarnie, które i tak przynoszą sekudnowy rezultat!
Czy może mi Ktoś pomóc??ja sama dziś chyba nie potrafię....a chcę...chcę...CHCĘ!!!!!
-
Witaj Nika!
Wiesz tu chyba nie chodzi o chwilowe męczarnie, októrych piszesz. Tu chodzi o to, aby raz na całe życie zmienić sposób żywienia, sposób funkcjonowania i postrzegania posiłków. Jeść, aby żyć, a nie odwrotnie. Wiem - łatwo powiedzieć. Ale łatwo nic nie przyjdzie. Na zawsze - znaczy pomału, rozsądnie, krok po kroku do celu. Nie rzucaj się na żadną dietę. Ustal sobie dawkę kalorii (niezbyt małą np. 1300-1500) i tego się trzymaj. Rozsądny jadłospis pozwoli Ci być najedzoną, lub chociażby nie głodować. Jeśli jesteś zdesperowana i naprawdę tego chcesz - tak najbardziej na świecie - to ZWYCIĘŻYSZ. Ale pamiętaj, że to długi proces i bez Twojej systematycznej pracy nic się samo nie zrobi. Najlepsza dieta to taka, na której możesz przeżyć całe życie.
Trzymam za Ciebie kciuki, żeby Ci się udało.
-
Zgadzam się z Jesi, to mąda kobieta - słuchaj jej
Przede wszystkim trzeba uwierzyć w swoje możliwości i się nie poddawać. Bo najgłupsze i najgorsze to powiedziec sobie "zacznę od jutra" i "skoro już zgrzeszyłam to kolejne x grzechów juz nic nie zmini". G***o prawda...zmieni dużo. Ja teraz miałam czas zawieszenia diety. Mało, że wpieprzałam dużo to jeszcze byle co...i teraz cholernie trudno jest wrócić mi na dobra drogę. Łatwiej się zebrac nawet po jedym dniu obżarstwa niż po tygodniu...
Więc grunt to powoli do celu mała. Jak porażka to uderzyć się w ponętną piers, zapomnieć (ewentualnie nastawić d**ę, tutaj chętnie kopną :P ) i dalej trzymać dietę Mądrą dietę
No i to forum. Naprawdę pomaga
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki