Witam serdecznie,
jakiś czas temu już byłam na tym forum. NIestety z dietą nic nie wyszło. Szybko się zniechęcam, brakuje mi silnej woli.
Od kilku dni z zapałem przeglądam forum i jestem pod wrażeniem. Tyle udało wam się osiągnąć a ja ciągle stoję w miejscu i się opiern.....
Bez przerwy słyszę od samej siebie, że zaczynam od jutra, od nowego miesiąca itp. I co?? Nic mi z tego nie wychodzi.
""
Dzisiaj przeczytałam część postów Kubusxxxl i mnie zatkało. Jakbym czytała o samej sobie.
Kubusxxxl napisał:
""kompulsywne objadanie się - wynika z wewnętrznego przymusu, wiąże się m.in. z: nadmiernym spożywaniem wysokokalorycznych pokarmów, częstym stosowaniem różnorakich diet odchudzających, powstrzymywaniem się od jedzenia w obecności innych osób, wycofywaniem się z życia towarzyskiego i aktywności fizycznej, postępującym zmęczeniem i brakiem energii. Ponieważ nie dochodzi do przeczyszczania się ani ćwiczeń fizycznych, osoba systematycznie przybiera na wadze i staje się otyła. Wynikają z tego takie konsekwencje psychologiczne jak: jeszcze większe zaabsorbowanie jedzeniem i własnym wyglądem, snucie fantazji na temat schudnięcia, fałszywe poczucie władzy i niezależności wynikające z nieograniczonego objadania się, zły stan psychiczny wynikający z braku kontroli nad jedzeniem i przyrostem masy ciała. Osoby cierpiące na to zaburzenie nieprawidłowo interpretują bodźce płynące z własnego ciała, a dokładnie - mylą emocje z głodem. W wyniku tego każde napięcie emocjonalne, konflikt, a nawet pozytywne, ale intensywne emocjonalnie wydarzenie, staje się powodem sięgania po jedzenie. Krótkotrwały skutek jest zgodny z oczekiwaniem, polega bowiem na rozładowaniu napięcia i jest odczuwane jako wyciszenie, uspokojenie, zapełnienie wewnętrznej pustki. Pojawiające się jednak wkrótce poczucie winy powoduje ponowne narastanie napięcia. Można metaforycznie powiedzieć, że odczuwany w tym przypadku głód jest głodem emocjonalnym, nie pokarmowym. Najbardziej narażone na kompulsywne objadanie się są osoby: z niską samoświadomością, małą umiejętnością radzenia sobie ze stresem, wychowane w rodzinach, gdzie jedzenie związane było wyrażaniem emocji (np. gdy jesteś smutny - zjedz ciastko, gdy świętujemy - jemy obfity obiad) oraz gdzie przywiązywało się ważność do spożywania określonych potraw i w określonym czasie, bez względu na apetyt.""
Normalnie chciałabym trafić to dobrego psychologa żeby mi "namieszał w główce" i sprowadził na dobrą drogę.
Nistety tu gdzie obecnie przebywam jest to niemożliwe.
Mam nadzieję, że tym razem tak szybko się nie poddam i z zaciekawieniem będę śledzić wątek kubusxxxl i nie tylko. Nie mogę wyjść z podziwu jak wam się udaje zrzucić te wstrętne kiloski. Nie poddajecie się, jesteście weseli, zadowoleni z życia. Ja potrafię się tylko nad sobą użalać i ciągle szukam usprawiedliwienia dla swojej wagi.
Chciałabym kiedyś w pełni cieszyć się życiem. Tak naprawdę to jestem zadowolona z życia, mam cudownego mężczyznę i śliczną, zdrową córeczkę, ale dopełni szczęścia brakuje mi tylko zadowolenia i uśmiechu kiedy spojrzę w lustro. Bo teraz jestem tym widokiem przerażona, najchętniej rozbiłabym wszystkie możliwe lustra żeby nie musieć patrzyć na siebie.
To na razie na tyle, lecę teraz dalej przeglądać wasze wątki. Dodają mi skrzydeł i zasiały ziarenko wiary w to, że mi też może się udać.
Zakładki